Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85294

przez ~OkrutnaZolza ·
| Do ulubionych
Mam teraz 24 lata, ze swoim (od roku) już narzeczonym jesteśmy razem od ośmiu. Oboje z Oskarem bardzo realistycznie podchodzimy do życia i w wieku 21 lat postanowiliśmy wyjechać za granicę.

Nie studiowaliśmy, bo oboje wiedzieliśmy, że studia nam się nie przydadzą. Ja zapalona maniaczka robienia paznokci, on typowa złota rączka, więc chcieliśmy po prostu zarobić na dom (piękną ziemie dostałam w spadku i postanowiliśmy się wybudować) i rozkręcenie naszych biznesów.

Było ciężko, nie powiem, że nie. W polsce zostawiliśmy wszystko, rodzinę, przyjaciół, a tam jedyne co mieliśmy to siebie i nawał pracy bo chwytaliśmy się wszystkiego co się dało.

Pół roku temu wróciliśmy do Polski, stawiamy dom niedaleko mojej rodzinnej wsi (ja chciałam być niedaleko rodziny, a on chciał wyjechać z miasta).
Oboje po powrocie przeżyliśmy mały szok, połowa naszych znajomych w związkach małżeńskich, druga połowa dzieciata, a jedyne co ich łączy to klepanie biedy. Na pierwszym ognisku który zorganizowaliśmy po powrocie 3/4 osób zaproszonych przyszła z dziećmi mimo, że zaznaczaliśmy, że to nie miejsce dla nich (niedaleko jezioro, las, chłodno, a do tego dookoła nic prócz jednej altanki) ale okej, nie mój problem jak bombelek zachoruje.

Jednak to co dzieje się od tamtego czasu gdy przyznaliśmy, że lada dzień ruszają prace nad budową i ja już mam lokal (wynajmuję) na swój biznes to jakaś komedia.. kiepska komedia.

1. Koleżanka Anita, bombelek cztery lata, ojciec małego daje jej alimenty ale nie miesza się i nie poczuwa do odpowiedzialności. To, że ona wychowuje dziecko na niedorajdę to jedno (mały sam nawet nie podniesie zabawki tylko w ryk i aż mamusia poda). Anitka według facebooka pracuje jako mama na pełen etat. W praktyce ciągnie każdą zapomogę jaką może i tylko żali się, że pieniędzy nie ma.
Nic dziwnego w tym by nie było gdyby nie to, że Anitka co trzeci dzień jest u kosmetyczki, nosi drogie ubrania (i nie z ciuchlandu, bo to obrzydliwe). Ma telefon z jabłkiem z nowszych modeli, pieszo nie przejdzie 100m bo po co jak może podjechać (jeździ starym benzyniakiem, co od cholery pali).

I Anitka wpadła do mnie do rodziców ostatnio:
A: No bo wy macie tyle pieniędzy, a ja to do gara nie mam co włożyć. Może byście kupili tableta małemu,on bardzo by chciał, a mnie nie stać.
J: Słucham?
A: No wiesz, on potrzebuje do zabawy.
J: Okej, skoro nie ma zabawek to kupię mu klocki.
A: Nie, nie żadne klocki. On musi mieć tableta, ja ci pokażę jakiego.
I pokazała.. najnowszego samsunga.
Odmówiłam i teraz tylko po wsi rozpowiada jaką jestem sknerą.

2. Kolega Janusz. To nie jego imię choć powinien zmienić bo jest typowym Januszem. Pracy się brzydzi, wie najlepiej wszystko, a żyje ze swoją Basiulą od kredytu do kredytu, bombelek dosyć mały bo może z pół roku. Tym razem rozmawiał z Oskarem:
J: Słuchaj bo wiesz my byśmy chcieli, żebyś ze swoją OkrutnąZołzą zostali chrzestnymi Brajanka (niestety imię prawdziwe)
O: No nie wiem, zapytam. Musimy to przemyśleć.
J: Daj spokój, wy macie tyle kasy, co to dla was? Kupicie raz na rok jakiś telefon i będziemy kwita.
ŻE WHAAAT?!

3. Ola, lat 23 mama na pełen etat dwójki bombelków. Żyje w starej chałupinie bez bieżącej wody. Odkąd przyjechałam to zastanawiam się czy te dzieci wiedzą kto jest ich matką. Olka codziennie podrzuca je komuś innemu, a sama jest skupiona na szukaniu potencjalnego dawcy spermy. Rano po łowach, przychodzi i odbiera dzieci.
Żyje z alimentów i innych zapomóg.
O: Ty, OkrutnaZołza pożyczyłabyś mi parę stówek. Wy tacy bogaci, a ja z dwójką dzieci nie daje już rady.
J: Coś się stało? W domu coś nie tak? Wiesz, mogę poprosić Oskara żeby wpadł tam ci coś pomóc (oby nie tylko zrobić kolejne dziecko)
O: Nie nie, ale wiesz ja idę w piątek na imprezę i nie mam z kim dzieci zostawić, na opiekunkę mi trzeba.
AŻ TYLE?
J: A to mama nie zostanie?
O: Ta stara k&$#a powiedziała, że mam dorosnąć i sama zajmować się dziećmi. Ona nie rozumie, że ja to robię dla ich dobra!
J: Yyy... (konsternacja). No to ja zostanę z nimi ten jeden wieczór.
O: Ale wiesz.. ja to bym chciała jeszcze sukienkę jakąś. Wiesz, nie każda ma takiego Oskara jak ty. Inne kobiety muszą sobie inaczej radzić..
Ilość osób która zwróciła się do nas po pieniądze na wieczne nieoddanie przerosła nasze oczekiwania. Jak nie na kredyt to na tablet dla bombelka.

Nie rozumiem, skoro nie mają pieniędzy to po co żyć ponad stan? Szukałam pracownicy na recepcję (zapisywanie klientek i dobieranie telefonów, czasem dwa razy dziennie zmyć podłogę) to ŻADNA z dziewczyn które wyciągały ręce po kasę nie chciała. Sprzątać nie będą, a już na pewno nie za 2 tysiące złotych.. Może to i mało ale za posiedzenie 5h na tyłku? (stwierdziłam, że rano i wieczorem sama dam rade, tylko od 12 do max 17 potrzebuje kogoś na zapisywanie).

Nie po to wyjechaliśmy za granice i nie po to harowałam za pięciu żeby teraz rozdawać ciężko zarobione pieniądze. Serio, dlaczego każdy ma przeczucie, że MUSIMY pomóc?
Teraz czekam aż rozniesie się, że pożyczyłam pieniądze Aśce... Matce małej dziewczynki której mąż zginął w wypadku(tysiąc złotych na zakupy dla małej i rachunki). Aśka mając na głowie roczne dziecko podziękowała mi za możliwość pracy i pierwszy tysiąc mi odpracuje, a ja zaoferowałam, że moja teściowa czasem może popilnować małej.

Da się? Da się, tylko trzeba chcieć.

odmęty polski

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 241 (297)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…