Historia #85041 o wyjeździe i dość głośnym zachowywaniu się współlokatorów. Miałam bardzo podobnie tylko przez dwa kolejne dni i noce.
Do rzeczy.
Wyjechałam z narzeczonym na wakacje nad morze. Nasz urlop zaczął się akurat w czasie długiego weekendu. Cały dom oczywiście dopakowany na full przez gości.
Pierwsza noc - pierwszy zgrzyt. Wrzeszczące dzieci. Godzina 4 nad ranem mega głośne rozmowy na korytarzu, bo jakaś rodzinka się wymeldowuje. Tłuczenie się kółkami od walizek - norma. Nikt nawet nie wziął walizki do ręki schodząc po schodach. Jak już sobie poszli to udało mi się zasnąć. Niestety, nie na długo, bo o 7 rano kolejny koncert dzieci. Nie, nikt ich nawet nie uspokajał.
Druga noc - to samo, co wyżej, tylko godzina 2 w nocy i sytuacja piętro wyżej. Darcie ryja, kółka... Nakrywam się poduszką na głowę, ale nie pomaga. Godzina 7 rano - wrzask dzieci...
Na szczęście jak tylko minął długi weekend to zostały 2 pary i my. Nikt już nie krzyczał, był spokój i cisza. Każdy kulturalnie zamykał drzwi, mówił szeptem po ciszy nocnej i co najważniejsze cisza nocna była wreszcie przestrzegana.
Od razu napiszę, że nie mam nic do dzieci pod warunkiem, że rodzice interweniują i chociaż podejmują próbę żeby je uspokoić. Po drugie - mam płytki sen, ale śpię przy cichszych dźwiękach. Niestety głośne rozmowy, walenie kółkami o podłogę i wrzask dzieci wybudzą chyba każdą osobę z najgłębszego snu.
Morał? Życzę niektórym więcej empatii.
Do rzeczy.
Wyjechałam z narzeczonym na wakacje nad morze. Nasz urlop zaczął się akurat w czasie długiego weekendu. Cały dom oczywiście dopakowany na full przez gości.
Pierwsza noc - pierwszy zgrzyt. Wrzeszczące dzieci. Godzina 4 nad ranem mega głośne rozmowy na korytarzu, bo jakaś rodzinka się wymeldowuje. Tłuczenie się kółkami od walizek - norma. Nikt nawet nie wziął walizki do ręki schodząc po schodach. Jak już sobie poszli to udało mi się zasnąć. Niestety, nie na długo, bo o 7 rano kolejny koncert dzieci. Nie, nikt ich nawet nie uspokajał.
Druga noc - to samo, co wyżej, tylko godzina 2 w nocy i sytuacja piętro wyżej. Darcie ryja, kółka... Nakrywam się poduszką na głowę, ale nie pomaga. Godzina 7 rano - wrzask dzieci...
Na szczęście jak tylko minął długi weekend to zostały 2 pary i my. Nikt już nie krzyczał, był spokój i cisza. Każdy kulturalnie zamykał drzwi, mówił szeptem po ciszy nocnej i co najważniejsze cisza nocna była wreszcie przestrzegana.
Od razu napiszę, że nie mam nic do dzieci pod warunkiem, że rodzice interweniują i chociaż podejmują próbę żeby je uspokoić. Po drugie - mam płytki sen, ale śpię przy cichszych dźwiękach. Niestety głośne rozmowy, walenie kółkami o podłogę i wrzask dzieci wybudzą chyba każdą osobę z najgłębszego snu.
Morał? Życzę niektórym więcej empatii.
Wakacje
Ocena:
128
(190)
Komentarze