Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85473

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj o tym, jak za darmo zrobić zakupy spożywcze.

Chyba już większość z nas poznała się na patencie osób bezdomnych - proszą grzecznie, abyś kupił im coś do jedzenia, bo są głodni, nie chcą więcej pić. Łatwo się nabrać na coś takiego, zwłaszcza, że zwykle proszą oni tylko o pieniądze, które jak nietrudno się domyślić, przeznaczą na alkohol czy też inne używki. Idziesz z takim do sklepu, wybiera wszystko co najtańsze, a ty jesteś dumny, że osoba bezdomna będzie miała co jeść.

Tylko, że jest też druga strona medalu - myślisz, że skoro bezdomny nie chce pieniędzy, tylko jest gotów pójść z tobą na zakupy - możesz mu zaufać, więc jeśli akurat się spieszysz, zostawisz pieniądze. A bez wątpienia pójdą one na rozwój nałogu takiej osoby. Dałam się kilka razy na to nabrać, bo gdy podchodzi do mnie w godzinach popołudniowych trzeźwa osoba i prosi o kupienie ciepłej zupy - nie widzę w tym nic złego, a wręcz cieszę się, że mogę rzeczywiście komuś pomóc. Tylko problem zaczyna się w momencie, gdy wracam z pracy i widzę tego samego bezdomnego - tym razem zapitego i agresywnego.

Jest to dosyć proste, pod koniec dnia masz i jedzenie, i pieniądze, w ciągu dnia zapełniasz żołądek, a wieczorami rozgrzewasz się wysokoprocentowymi napojami - nałóg trwa.
Są jeszcze ci „sprytniejsi”, którzy wzbudzają współczucie poprzez choroby czy inne dolegliwości. Jeśli bywacie czasem w centrum Warszawy, mogliście natknąć się na człowieka, który z wielkim banerem „JESTEM POPARZONY”, chodzi wokół Pałacu Kultury czy patelni żebrząc o pieniądze - nie jestem lekarzem, ale za cholerę bym nie powiedziała, że jest on poparzony. Za to nagrzany jest całkiem często - gdy miałam okazję pracować właśnie w tych okolicach, siadał z inną stałą już tam grupą libacyjną i pił wódkę. Miałam z nim kiedyś nieprzyjemną sytuację, skomentował on w swoim stanie upojenia mój ubiór i ciało w bardzo wulgarny sposób (bez przytoczeń, nie pamiętam dokładnie, ale zdenerwował mnie i powiedziałam, aby dał mi spokój - skutkowało to rzuceniem we mnie puszką po piwie - na szczęście pustą i pod nogi, a nie daj Boże w głowę).

Zapadł mi on wyjątkowo w pamięć, ponieważ ostatnio na jednej z grup na Facebooku pewna dziewczyna opublikowała jego zdjęcie z zapytaniem, czy nie można by zrobić zbiórki pieniężnej dla tego biednego człowieka. Nie, dzięki - nie mam w zwyczaju sponsorowania libacji alkoholowej (spotkania towarzyskie mogą być wyjątkiem).

Jeśli pomyślicie, że jestem bezduszna, bo nie chce mi się kupić bezdomnej osobie bułki w sklepie - mogę was zapewnić, że w Warszawie jest mnóstwo miejsc, gdzie mogą udać się osoby bezdomne, aby się najeść - chociażby na Miodowej. Tylko warunek jest jeden - trzeba być trzeźwym, przed wejściem sprawdzają alkomatem. A to najwidoczniej dla wielu osób jest problemem.

Wydaje mi się, że na tym możemy skończyć wątek bezdomnych. Temat jednak jest niestety szerszy - pewna grupa osób znalazła sposób na zaoszczędzenie na comiesięcznych wydatkach. I nie, nie są to osoby w krytycznej sytuacji finansowej.

Jedna z pań miała zwyczaj, że chodząc po Saskiej Kępie pytała ludzi właśnie o zrobienie jej zakupów (warto wspomnieć, że wyglądała schludnie, nie jak bezdomna) - ok, rozumiem, że ktoś może mieć chwilowy problem z pieniędzmi, jakieś nagłe wydatki i łapanie się ostatniej deski ratunku. Tylko, że problem tkwi w tym, że owa pani chodzi po tej dzielnicy już od jakiegoś roku, czyli zakładam, że jej tryb życia polega na stałym oszczędzaniu na zakupach spożywczych. Co więcej, bardzo wybredna z niej osoba - raz miałam okazję robić jej zakupy i nie miała ona problemu z wybieraniem najdroższych produktów, których ja zresztą sama sobie nie kupuję, o czym ją poinformowałam.

Może jestem skąpa, ale jeśli mam wydać na małe zakupy spożywcze dla obcej osoby więcej niż na większe zakupy dla mnie i mojej współlokatorki, to coś jest nie tak. Poinformowałam ją, że mogę jej zrobić takie zakupy, jakie robię sobie (mówimy oczywiście o tych podstawowych - jaja, pieczywo, mleko etc.) - to w odpowiedzi pani naburmuszyła się i dała mi do zrozumienia, że „innych nie chce”. W takim razie chyba pora zapłacić samemu za zakupy.

bezdomni

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…