Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85553

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu: rozstałam się z wieloletnim partnerem. Nie powiem, żebym była w jakimś super dobrym stanie, bo jednak 10 lat życia musiałam wsadzić do śmieci.

Pierwszy dzień po rozstaniu przepiłam, ot dla oderwania. Jednak przemyślałam to i wiem, że to była słuszna decyzja, sama związek zakończyłam i mimo, że mi szkoda to trudno.
Teraz największy ból mam tylko gdy patrzę na całkiem spore dzieci znajomych, którzy tkwią w małżeństwach, a ja w sumie zaczynam od zera.

Jest mi ciężko ale piekielność jaka zachodzi od rodziny i znajomych.. to zaczyna mnie dobijać:

1) Rodzina - od rozstania wydzwaniają praktycznie non stop, standardowa baza tekstów:
- jesteś stara, nikogo nie znajdziesz;
- po co ci to było i co z tego, że w domu go nie było jak pieniądze mieliście? (80% domowego budżetu to była moja wypłata);
- taki dobry chłopak, on szybko znajdzie kobietę, a ty sama zostaniesz!
- ani dziecka ani narzeczonego, stara panna z ciebie będzie;
- tylko sobie życie zmarnowałaś
- a mówiliśmy ci, że to nic nie warty c^uj!

2) Znajomi - a szczególnie koleżanki, które wiecznie mi zazdrościły narzeczonego, zagranicznych wyjazdów i braku stada dzieci:
- oj Ann, ty to masz teraz źle, spójrz na mnie. Brajanek i Dżesika już prawie pięć lat mają, samodzielni tacy, więcej czasu mam, a ty co? Sama zostaniesz;
- no my to byśmy trzecie chcieli, wiesz czas goni, ty chyba coś powinnaś o tym wiedzieć?
- miałaś pieniądze i go zostawiłaś, liczysz na bogatszego?
- w d*pie ci się poprzewracało, pewnie kasy ci mało było;
- ty to na stare lata dzieci będziesz rodzić, pewnie jakieś chore ci się urodzą;
- gdzie ty teraz faceta znajdziesz, najlepsi już wyszli z obiegu;
- pewnie seks był kiepski, he he;
- skończą się teraz twoje wyjazdy, he he, kto cię teraz będzie utrzymywał?
- no my to kredyt na dom wzięliśmy, my mamy rodzinę, ale ty tego nie zrozumiesz, bo sama jesteś;
- wiesz, zaprosilibyśmy cię na urodziny juniora, ale tam same PARY z DZIEĆMI będą...

Serio... Nie jest mi łatwo gdy po 10-latach straciłam faceta, na którym wciąż mi zależy. Nikt z tych osób nie zapytał co się stało, wszyscy wolą komentować i mi docinać. Prawda jest taka, że kocham swojego narzeczonego, ale po tylu latach życia w cieniu jego kolegów i rodziny miałam dość. Miałam dość czekania czy wróci do domu, czy znów będzie spał u rodziców, miałam dość harowania na naszą dwójkę, a przede wszystkim miałam dość życia tylko w dwójkę. On dwa lata temu zmienił się diametralnie: imprezował, pił, chodził do klubów gdzie panie się rozbierały, często wracał do domu ledwo trzymając się na nogach... Naprawdę miałam tak dobrze?

Ale czy kogoś to obchodzi? Źle zrobiłam, bo z nim skończyłam, ot głupia ja...

Polska

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (160)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…