Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85560

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chyba będę, po latach działalności, myślał o zamknięciu mojego zakładu… Czemu? Czyżby to zły rząd? Miłościwie nam opodatkowujący dojechali następne przedsiębiorstwo? Skąd!

Piszę to jako właściciel restauracji, publicznie bym za Chiny i wszystkie ich państwa satelickie nie przyznał. 99,(9)% restauratorów to parszywe janusze, których jak widzę, to mnie szlag jasny trafia.

Traktowanie ludzi jak ścierwo? Z przyjemnością! Nagminne zmienianie ludzi jak rękawiczki, wieczne "okresy próbne", myśl o podpisaniu z jakąkolwiek szkołą gastronomiczną umowy o staż sprawia, że im ciasno w spodniach. Dlaczego?

Ano dlatego, że prawie darmowy niewolnik, przynieś, podnieś, podaj, pozamiataj. Zostanie na nadgodziny, a i niektóre chore p@#$&by jeszcze traktują takich jak worek do bicia i wyżywają się na nich.

Takim to pięknym sposobem chłopaczek czy dziewczyna ledwo co praktyk powącha, a już jest kłębkiem nerwów. A warchlak jeden z drugim jeszcze w swoim towarzystwie się chwalą tym "No, Scorpion hehe, ja ostatnio takiej g**niarze kazałem ziemniaki myć, każdy z osobna, a potem wrzucać z powrotem do skrzynek. Do 4 w nocy robiła, ale zrobiła i potem od razu na 8 lekcje miała, ubaw po pachy heheh”.

Kupowanie po kosztach? Jasne! Temat rzeka. Nieraz słyszałem od innych historie (chwalą się tym w środowisku, zamiast się kryć i wstydzić, to jeszcze dumni są, bo zaoszczędzili), jak to kupili np. jarzyny przeznaczone do paszy, a kroją i gotują normalnie. Ktoś we wsi dwa miasta obok przejechał świnie rolnikowi? Magicznie pojawia się facet i mówi, że za śmiesznie niską cenę odkupi mięso "bo i tak pan z tym teraz nic nie zrobi". Facet się zgadza i, jak ten, co opowiadał mi tę historię mówił, "całe szczęście, Scorpion, że nie poszedł do mojego auta od strony kierowcy, bo tej lampy nie doczyściłem, krew było widać, a tak mam i świnki, i nowy zderzak, a jeszcze na swoje wyszedłem, bo mi świnki montaż zwróciły, hie hie”.

Albo jak była ta afera, że sadownicy wywalali swoje owoce przed sady, to wypożyczali ciężarówkę i pakowali hurtowo, ile wlazło. Potem - tarta z jabłkami w przecenie! (oczywiście nie w przecenie, cena normalna i z marżą wielką, ale to już inny punkt…).

Wałki cenowe? Dawaj mi ten zeszyt! Podwyższanie cen specjalnie na imprezy masowe (wino koszt faktyczny 8 zł/but, koszt na sali 25/but, koszt podczas ślubu czy imienin magicznie 45/but to norma). Księgowość kreatywna nie tylko przed klientami, ale i skarbówką. Według logiki "byleby się teraz nachapać, a co potem, to zobaczymy".

Mentalność plemienna? Uga-buga! Jakikolwiek "nowy" założy restaurację na rejonie i nie zapozna się z lokalnymi watażkami, bądź im nie przypadnie do gustu, to jest skreślony na starcie. Tu już jest działanie jak mafia, ale "legalnymi" sposobami. Bombardowanie negatywami na Fb, robienie scen i nasyłanie piekielnych gości w stylu "W MOJEJ ZUPIE JEST ROBAL". Potem coraz większa wojenka podjazdowa. Od telefonów do sanepidu (oni są chronieni, bo ich "znajomy" z sanepidu ich uprzedza o nalocie), po próbę zaszczepienia szkodników w zakładzie - od moli spożywczych po szczury.

Jestem w tym biznesie otoczony właśnie takimi januszami, z którymi muszę żyć w zgodzie, by móc działać w spokoju, ale jestem zmęczony.

Mam dość udawania, że ludzie, którzy są według mnie definicją buractwa i chamstwa, są spoko. Nie wiem, co robić.

biznes

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (210)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…