Nudy, to "losuję" na piekielnych, trafiłem akurat serię o związkach (zastanawiam się czasami jaki to algorytm losuje te historie :)).
Rok 2011-12, coś tam w życiu się zmienia, coś kończy, coś zaczyna. Poznałem przy pracy w miarę ogarniętą dziewczynę (jak bardzo to się zaraz okaże...), zapraszam na kolację, nie myśląc w ogóle o śniadaniu na ten moment. Odpowiada, że rodziców zapyta (no ok, może mieli wspólne plany). Czekam, potwierdza 2-3 dni później. Zadowolony, knajpa, rezerwacja...
...spotkanie rozwijało się milutko, aż do momentu jak zaczęliśmy opowiadać o tym co się mniej więcej działo po liceum. W pewnym momencie opowiedziałem jak to zawsze byłem samodzielny i na studia po prostu zarabiałem sam, studiując zaocznie... i tu tryby się zatrzymały, jej nie moje. Kilka prawd objawionych mi w tamtej chwili:
- Ale jak to, ty jesteś samodzielny?
- Umiesz mieszkać sam? (dosłownie)
- Nie utrzymują Cię rodzice?
- Tata cię "sprawdził" i po rozmowie ze mną uznał, że mogę się z tobą spotkać, bo jesteś w miarę "czysty".
Nie odpuściłem od razu, z całej rodziny normalni byli jedynie dziadkowie (poznałem), którzy mieli wielką nadzieję, że chociaż wnuczkę uratują przed durnowatą resztą rodziny, dosłownie, że ktoś ją porwie i uprowadzi od jej rodziców.
PS. Tato pracował w pewnym urzędzie/instytucji, gdzie miał możliwość przyglądać się potencjalnym kandydatom do ręki córki (jedynaczki), a że wtedy ochroną danych nikt się nie przejmował, szkoda słów.
Czy to piekielna sytuacja, oceńcie sami.
Rok 2011-12, coś tam w życiu się zmienia, coś kończy, coś zaczyna. Poznałem przy pracy w miarę ogarniętą dziewczynę (jak bardzo to się zaraz okaże...), zapraszam na kolację, nie myśląc w ogóle o śniadaniu na ten moment. Odpowiada, że rodziców zapyta (no ok, może mieli wspólne plany). Czekam, potwierdza 2-3 dni później. Zadowolony, knajpa, rezerwacja...
...spotkanie rozwijało się milutko, aż do momentu jak zaczęliśmy opowiadać o tym co się mniej więcej działo po liceum. W pewnym momencie opowiedziałem jak to zawsze byłem samodzielny i na studia po prostu zarabiałem sam, studiując zaocznie... i tu tryby się zatrzymały, jej nie moje. Kilka prawd objawionych mi w tamtej chwili:
- Ale jak to, ty jesteś samodzielny?
- Umiesz mieszkać sam? (dosłownie)
- Nie utrzymują Cię rodzice?
- Tata cię "sprawdził" i po rozmowie ze mną uznał, że mogę się z tobą spotkać, bo jesteś w miarę "czysty".
Nie odpuściłem od razu, z całej rodziny normalni byli jedynie dziadkowie (poznałem), którzy mieli wielką nadzieję, że chociaż wnuczkę uratują przed durnowatą resztą rodziny, dosłownie, że ktoś ją porwie i uprowadzi od jej rodziców.
PS. Tato pracował w pewnym urzędzie/instytucji, gdzie miał możliwość przyglądać się potencjalnym kandydatom do ręki córki (jedynaczki), a że wtedy ochroną danych nikt się nie przejmował, szkoda słów.
Czy to piekielna sytuacja, oceńcie sami.
randki związki
Ocena:
131
(143)
Komentarze