Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85667

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O locie samolotem i słynnym niemieckim Ordnungu. Po różnych toksycznych relacjach, zmiana tematu.

Historia dość stara, przypominała mi się przy okazji opisywania związku z toksycznym misiem. Wspomniałam tam, że Hansowi zamarzył się bajkowy ślub. Wymyślił sobie rejs po Morzu Śródziemnym razem z naszymi rodzicami i ceremonię ślubną na statku. Udało mu się mnie przekonać, brzmiało to bardzo atrakcyjnie, cenowo wyszło też do przeżycia (na pewno mniej niż organizacja wesela), zapadła decyzja, że jedziemy. Rodzice też zachwyceni pomysłem. Jego rodzice co prawda po początkowym entuzjazmie jednak zrezygnowali z wyjazdu ze względu na stan zdrowia mamy, ale moi chętnie się wybrali. Ponieważ statek miał wypływać z Barcelony, kupiliśmy również stosowne bilety na samolot.

Lecieliśmy wszyscy razem z monachijskiego lotniska. Wylot w jakąś sobotę o 9:30 rano. Planowy przylot do Barcelony około 11:30, okrętować można było się od 12:00 do 15:30, o 17 statek wypływa. Czyli wszystko na spokojnie, mamy mnóstwo czasu. Jedziemy skoro świt na lotnisko (rodzice się stresowali podróżą i chcieli być jak najwcześniej), idziemy zdać bagaże. I tu mały zonk. Dotychczas w przypadku podróży na jednym numerze rezerwacji obowiązywał limit sumy bagażu, czyli podróżując w 4 osoby, mogliśmy zabrać ze sobą łącznie 80 kg bagażu rejestrowanego w dowolnej konfiguracji (z zastrzeżeniem, że walizka nie może być cięższa niż 32 kg). I tak się też spakowaliśmy. Teraz okazało się jednak, że przepisy właśnie się zmieniły i żadna walizka nie może przekroczyć 20 kg (nasze miały 18, 19, 21 i 22). I nie było dyskusji, trzeba było przepakować (później chyba wrócili do pierwotnych przepisów, bo już nigdy więcej mnie taka sytuacja nie spotkała).

Zdaliśmy bagaże, sprawdzamy bramkę - dajmy na to G20. Mimo że do wylotu pozostały jeszcze prawie 2 godziny, rodzice bardzo chcieli już tam czekać, "żeby nam samolot nie uciekł". Siadamy przy gejcie, po jakimś czasie wyświetlono nasz samolot z informacją "oczekiwanie na boarding". I tak sobie siedzimy. Zbierają się kolejni ludzie, jest nas około 20-30 osób. Chcieliśmy się z Hansem przejść do Duty Free, ale rodzice panikowali, że na pewno w tym czasie zacznie się boarding, oni nie będą wiedzieli, gdzie nas szukać i samolot nam ucieknie. To siedzimy. Nadeszła godzina, kiedy miał się zacząć boarding, ale informacja na ekranie nadal wskazuje, że trzeba czekać. W międzyczasie zapowiadane są przez głośniki loty do innych miejsc. O naszym cisza. Nadeszła godzina wylotu, nadal nic. Proponuję, że może się przejdę i zapytam gdzieś o status. Nie, siedź, samolot ci ucieknie, nie będziemy cię szukać. To siedzimy, inni pasażerowie również siedzą.

Minęło kolejnych kilkanaście minut, po czym Barcelona zniknęła z ekranu i pojawił się inny lot. Trochę nas zmroziło. Zerwałam się z miejsca i pobiegłam szukać jakiegoś pracownika. Złapałam jakąś panią przy najbliższej bramce i pytam, co z naszym lotem. Pani mówi, że no jak to, właśnie odleciał. Ale jak to odleciał? Normalnie, z innej bramki, bo bramkę zmienili. Dlaczego nie było informacji? Ona nie wie, ona tu nie jest od tego. A co z naszymi bagażami? Poleciały bez nas. Na pewno? Przecież to jest wbrew procedurom. Ona nie wie, ona tu nie jest od tego. Mamy iść do jakiejś innej Frau i się dowiadywać.

Wracam pod bramkę, zgarniam towarzystwo, mówię, co się stało. Inni pasażerowie też zrywają się z miejsc i wszyscy idą do tej Frau. Znajdujemy ją i pytamy, o co chodzi, jak to się mogło stać, że samolot odleciał, pozostawiono około 30 odprawionych pasażerów i pies z kulawą nogą nie zainteresował się, co się z nimi stało oraz gdzie są teraz nasze bagaże. Pani mówi, że godzinę przed odlotem zmieniono bramkę, co jest przecież normalną sprawą, zdarza się cały czas i mogliśmy sobie pilnować, a bagaże wyładowano z samolotu, przez to musieli opóźnić lot, same problemy przez nas mieli, i są do odebrania w hali przylotów. Dlaczego nie wyświetlono zmiany bramki? Ależ wyświetlono, na ogólnym ekranie znajdującym się kikaset metrów dalej, przy bramkach security. Mogliśmy sobie pójść sprawdzić, sami jesteśmy sobie winni. Dlaczego wyświetlono błędną informację na ekranie przy bramce? Ona nie wie, pewnie jakiś błąd techniczny. Dlaczego w ogóle nie zapowiedziano tego lotu (przeniesiono go 3 bramki dalej, słyszelibyśmy)? Bo ponoć nie mają takiego obowiązku (sprawdziłam później, owszem, mają). Dlaczego ktoś zadał sobie trud, żeby opóźnić lot i wyładować bagaże brakującej grupy, zamiast ich po prostu wywołać? Ona nie wie, to nie jej problem. Co możemy zrobić teraz? Iść do ticket desku i przebukować bilety, najbliższy lot do Barcelony będzie o 12:20.

Wysłaliśmy rodziców po bagaże, a sami szybko pobiegliśmy do ticket desku, żeby być pierwsi w kolejce. Mówimy, jaka sytuacja i że chcemy przebukować bilety na ten lot o 12:20. Pani mówi, że owszem, jest jeszcze kilka biletów. Przebukowanie będzie nas kosztowało 470 euro: po stówce za różnicę w cenie każdego biletu plus 70 opłaty za zmianę rezerwacji. Hans z nią dyskutuje, że on nic nie będzie płacił, samolot nam uciekł przez szereg błędów linii lotniczej, zmiana rezerwacji powinna nastąpić bezkosztowo. Ludzie w kolejce mu wtórują, bo co to ma być. Pani za ladą niewzruszona, taka procedura, sami jesteśmy sobie winni, mogliśmy się dowiadywać. Ona jedyne co może, to nam opuścić te 70 euro opłaty dodatkowej, bierzemy czy nie. Jak mamy problem, możemy iść do sądu. Ponieważ bardziej niż na mieniu racji, zależy nam na tym, żeby polecieć, bierzemy.

Na statek zdążyliśmy. Po powrocie napisaliśmy skargę do Lufthansy, opisując sytuację oraz zachowanie pracowników i prosząc o zwrot pieniędzy za nowe bilety. Po jakimś miesiącu przyszła odpowiedź. Przyznali nam rację, błąd po ich stronie, taka sytuacja nie powinna była się wydarzyć. Jako rekompensatę proponują nam swoje najszczersze przeprosiny. Pieniędzy nie oddadzą, "bo procedury". Jak chcemy, możemy iść do sądu. Oczywiście doskonale zdawali sobie sprawę, że o taką kwotę nikt do sądu nie pójdzie (żaden adwokat nie podejmie się pracy za 40 euro, a z kolei płacenie stawki godzinowej przekroczyłoby wartość sporu).

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 86 (142)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…