Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85701

przez ~blackhair ·
| Do ulubionych
Historia wydarzyła się wiele lat temu. Na studiach mieliśmy grupę znajomych, kilka osób które dobrze się znało, częściowo z jednego kierunku (nawet jednej grupy), częściowo ludzie którzy na pierwszym roku razem mieszkali w akademiku i jakoś te kontakty udało się utrzymać. Typowa grupa znajomych – jakieś wspólne imprezy, wyjazdy, nauka, przyjacielskie przysługi.

W pewnym momencie, kiedy w większości byliśmy na czwartym roku, a więc już parę lat się znaliśmy, w grupie pojawiły się jakieś spięcia, niedopowiedzenia, a jako osoba winna robienia zamieszania byłam wskazywana ja. Nie ukrywam, że byłam bardzo zdziwiona jak pierwsza osoba zgłosiła się do mnie z pretensjami, bo naprawdę ani nie jestem osobą konfliktową, ani nie lubię generować takich napiętych sytuacji (nie ukrywajmy - są tacy co uwielbiają rzucić granat, odsunąć się na bezpieczną odległość i patrzeć jak świat płonie).

Okazało się, że wszystko zaczęło się od koleżanki, powiedzmy XYZ.

XYZ miała taki zwyczaj, że dość często pożyczała drobne kwoty (drobne dla niej, jak ktoś studiuje i pracuje, to kwota rzędu 100-200 zł jest znacząca, a już na pewno była kilka lat temu). Miała ona jednak bardzo luźny stosunek do oddawania tej kasy, tzn. oddawała, ale w sumie w chwili kiedy jej to się podobało. No i tak trafiło, że pożyczyła kiedyś też ode mnie. Po jakimś czasie zapytałam ją czy planuje mi oddać pieniądze w tym miesiącu, bo czekają mnie większe wydatki. XYZ coś odburknęła, ale niedługo potem kasę oddała. No i wkrótce potem zaczęła się cała za przeproszeniem gównoburza.

Okazało się, że ja ją UPOKORZYŁAM prosząc o zwrot pieniędzy przy osobie trzeciej (naszej wspólnej koleżance, która ją doskonale znała, nie raz, nie dwa sama pożyczała).

Nie wiem do końca co ona naopowiadała pozostałym ludziom, bo nie wszystko do mnie dotarło, ale zaczęły się ode mnie odwracać, uważać za osobę wyrachowaną i interesowną. No mega miłe, po czterech latach znajomości, kiedy już myślisz, że ludzi znasz nikt nawet nie zapyta o twoją wersję. A XYZ nie negowała, że wisiała mi kasę, ona uważała tylko, że to ona ma prawo decydować kiedy mi ją łaskawie odda, a ja powinnam „stulić dziób jak jestem takim biedakiem” (autentyczny cytat z jej rozmowy na gg z jednym z niewielu ludzi, którzy zajęli moją stronę, sam mi pokazał).

Naprawdę, wiem jak się czuje wierzyciel w tym kraju, dłużnik może sobie decydować kiedy łaskawie odda pieniądze, a Ty nie masz nawet prawa zapytać, bo wielka ujma. Zresztą jak miała ze mną problem, to mogła wprost powiedzieć, nie cierpię tej metody pasywno-agresywnej manipulacji, kiedy o problemie mówisz WSZYSTKIM poza drugą stroną, a wobec tej osoby masz focha.

I tak z uwagi na kwotę rzędu 100 zł grupa się w zasadzie rozpadła. Z perspektywy czasu nie żałuję, chociaż przypłaciłam to wtedy sporymi nerwami, ale przynajmniej okazało się na kogo naprawdę mogę liczyć. Mam też z tego nauczkę na całe życie – jestem mega ostrożna w sprawach finansowych, w zasadzie nie pożyczam nikomu pieniędzy.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (175)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…