Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85718

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem maszynistą u jednego z przewoźników osobowych na polskiej kolei (nie chcę zdradzać u którego) i przez kilka ostatnich lat spotkałem się z kilkoma przypadkami bezmyślności niektórych pasażerów.

1. Piątek, godziny późno popołudniowe, pociąg 1 rusza ze stacji początkowej w mieście A i poza wieloma mniejszymi przystankami jedzie przez duże stacje kolejowe B,C aż do miasta D. 15 minut po nim jedzie pociąg 2 tylko do stacji C. W mieście A i B są wyższe uczelnie, więc studentów mrowie. Oczywiście pociąg 1 wypchany po brzegi tak, że nawet ja miałem problem dostać się do kabiny, ale dalej ludzie próbują pchać się do środka. Przychodzi kobieta z dzieckiem w wózku i ona musi dostać się do miasta D, ale nawet nie ma jak wejść, a kolejne połączenie dowiezie ją dopiero 3 godziny później. Nikt oczywiście miejsca zrobić nie chce. Dwa-trzy przystanki dalej (wciąż jesteśmy w obrębie jednego miasta) połowa składu wolna.

2. Jadę składem, do którego kabiny można dostać się tylko od przedziału pasażerskiego. Drzwi mają przyciemnioną szybę tylko na wysokości pierś-głowa. Pasażerów wielu nie ma, większość siedzeń wolna. Na jednej ze stacji mamy kilka minut postoju więc korzystając z okazji idę za potrzebą. Otwieram drzwi i czuję, że coś nimi przygniotłem po drugiej stronie. Patrzę, a na ziemi leży powyginany teraz wieniec pogrzebowy, a obok niego siedzi K(obieta).
K. (wściekła) Co Pan robi?! Zniszczył Pan mój wieniec na pogrzeb!
Ja. To ja się pytam dlaczego postawiła go Pani pod drzwiami zamiast na półce nad Pani głową?
K. (już bardziej pokorna, bo chyba od razu dotarło) A bo ja nie wiedziałam, że ktoś tam w środku jest.
Nie wiem czy się za dużo science-fiction naoglądała i myślała, że w tym kraju pociągi same się prowadzą? Później oczywiście napisała na mnie skargę, ale, że pojazd miał wewnętrzny monitoring, to nic jej to nie dało.

3. Młodzież uzależniona od smartphone'ów. Późny wieczór, jadę po torze lewym, bo prawy zamknięty ze względu na remont torów. Zbliżam się do słabo oświetlonego przystanku, na prędkościomierzu coś około 50km/h. Zauważam siedzącą na skraju peronu dziewczynę z nogami wywieszonymi nad torami. Zwalniam i liczę na to, że zaraz się dziewczę zorientuje. Ta dalej siedzi wpatrzona w telefon. W końcu zatrzymuję jakieś 2 metry od niej (jakbym jechał szybciej i jej nie zauważył to by ją wciągnęło pod pociąg), dalej zero reakcji. No to w końcu po prostu zatrąbiłem jej tak, że podskoczyła, upuściła telefon na torowisko i musiała po niego zejść. Kiedy wspięła się z powrotem na peron mogłem dopiero wjechać poprawnie w peron i otworzyć drzwi dla pasażerów. Dziewczę przyszło po chwili do kierownika by przeprosić za nieuwagę. Telefon przetrwał upadek.

4. Na koniec szczyt wszystkiego. Pociąg dość mocno przepełniony, ale tragedii nie ma, tylko miejsc siedzących już brak. Na jednym z przystanków widzę - wsiada para z wózkiem dziecięcym na którym siedzi ich dwulatek (na oko, bo się nie znam). Ruszamy dalej, kierownik pociągu gdzieś z tyłu ogarnia pasażerów. Kolejny przystanek za kilka minut jazdy a na liczniku mam już ponad 100km/h. Za sobą za drzwiami do kabiny słyszę wyraźny dziecięcy płacz. Drzwi się otwierają, płacz się nasila.
M(adka): Patrz kochanie, a tu Pan maszynista prowadzi ten pociąg, prawda, że fajnie?
I siadają obok mnie na fotelu pomocnika. Mnie zamurowało, bo nie wiem co się odpie...janiepawla.
Ja. Co Pani tu robi?! Tu nie wolno wchodzić!
M. A bo tam nie ma gdzie usiąść i ja chciałam z Piotrusiem gdzieś usiąść bo muszę go nakarmić. (cytat dosłowny).

W tym momencie kobieta sadza syna na kolanach i autentycznie wywala cyca na wierzch. Nie mogąc skupić się na jeździe zatrzymałem pociąg jeszcze przed przystankiem, dyżurnemu zgłosiłem, że mam problem z pasażerem i zawołałem kierownika do kabiny. Razem z nim wyrzuciliśmy (nie dosłownie) ją z kabiny. Później powiedziałem kierownikowi co się wydarzyło i kazałem dowiedzieć się gdzie wysiadają i wezwać policję na najbliższą dużą stację. Policji przekazaliśmy co się stało, kilku pasażerów, którzy siedzieli za kabiną potwierdziło to. Po wszystkim Pani dostała mandat za stwarzanie zagrożenia w ruchu lądowym i drugi za spowodowanie opóźnienia pociągu. W tym wszystkim szkoda tylko jej męża, bo akurat on był w porządku i widać było, że mu wstyd za żonę.

Pasażerowie

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…