Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85779

przez ~CzarnaKawa ·
| Do ulubionych
Późnym wieczorem w Wigilię znalazłyśmy małą suczkę na pustej ulicy. Była ewidentnie przerażona, zmarznięta i (jak się niedługo potem okazało) wściekle głodna. W pierwszym odruchu naiwnej wiary we własny gatunek pomyślałam, że komuś uciekła - przeskoczyła przez ogrodzenie czy wyszarpała łebek z obroży (pyszczek miała niewiele szerszy od szyi, więc mogłoby się jej to udać). Niewiele wcześniej ktoś odpalał fajerwerki w okolicy i huk był straszny, więc uznałam, że mogła po prostu pobiec przed siebie w panice i nie móc potem znaleźć drogi do domu.

Mała pozwoliła się zawołać do naszego domu, więc postanowiłyśmy, że noc spędzi u nas, a rano spróbujemy znaleźć jakieś wyjście (zatrzymanie psa przy naszej sytuacji rodzinnej nie wchodziło w grę).

Moja wiara w ludzkość została mocno zachwiana, kiedy po nakarmieniu i godzince na ogrzanie się, próbowaliśmy przekonać Małą do wyjścia na podwórko, żeby załatwiła tam swoje potrzeby fizjologiczne. Wcześniej była bardzo towarzyska, po kilkunastu minutach od wejścia do naszego domu każdy człowiek był jej, chodziła za nami, zaczepiała, trącała noskiem, ciągle prosiła o zabawę. Kiedy tylko moja mama zawołała ją do drzwi, zaczęła uciekać pod meble, nie chciała pozwolić nikomu się dotknąć, piszczała. Wcześniej uniesiony wysoko i merdający ogon opuściła najniżej jak się dało, uszy położyła po sobie. Panika przeszła jej dopiero, kiedy drzwi zostały zamknięte.

Noc Mała spędziła w moim pokoju, na jakimś starym ręczniku rozłożonym na podłodze. Spała bardzo spokojnie... dopóki się nie ruszyłam z łóżka. Każde moje wyjście do toalety, do kuchni po szklankę wody, wstanie po chusteczkę higieniczną skutkowało jej poderwaniem się. Dreptała za mną wszędzie, jakby chciała się upewnić, że jej nie zostawię. Kładła się na swoim ręczniku, kiedy ja już leżałam i obserwowała mnie przez chwilę. Dopiero jak się upewniła, że nigdzie się już nie ruszam, kładła łebek i zamykała oczy.

Historia ma szczęśliwy finał - Mała trafiła pod opiekę weterynarza i odpowiednie instytucje zajmą się poszukiwaniem jej właściciela lub nowego domu dla niej. Odpowiednie ogłoszenia trafią do wszystkich lokalnych mediów. Weterynarz zapewnił nas, że taki mały, śliczny i niesamowicie przyjacielski szczeniak bez problemu znajdzie nowy dom, jeśli zajdzie taka potrzeba.

A ja siedzę, gapię się na miejsce, gdzie Mała leżała i myślę sobie o panice, w jaką wpadła, jak próbowaliśmy ją zabrać na zewnątrz i o tym, jak nie chciała spać, dopóki nie była pewna, że człowiek jest blisko i sobie nie pójdzie. I tak sobie myślę, że pies, który po prostu spanikował przed hałasem i pobiegł przed siebie, raczej by się tak nie zachowywał. Za rękę nikogo nie złapałam, dowodów na porzucenie nie mam.

Ale korzystając z okazji chcę przypomnieć to, co zostało już zapewne powiedziane w Internecie trzy zyliony razy, bo najwyraźniej to wciąż za mało. Jeśli rozważasz podarowanie komuś zwierzęcia w prezencie (np. świątecznym), znajdź najbliższą ścianę i uderz ją z całej siły głową. Jeśli zmieniłeś zdanie to dobrze, jeśli nie, powtórz procedurę - do skutku. Jeśli znasz kogoś, kto rozważa podarowanie komuś zwierzęcia w prezencie - przekaż mu proszę moją radę.

PS. Nasza reakcja pewnie nie była idealna z punktu widzenia jakiejś psiej behawiorystyki, a stary ręcznik i resztki kurczaka z rosołu na kolację to pewnie nie jest szczyt psich marzeń, ale to najlepsze, co potrafiliśmy zrobić, a na sprawną reakcję służb o takiej porze w taki dzień nawet nie liczyliśmy.

TL;DR: Znaleziony w Wigilię pies reagował wielką paniką na każdą próbę wyprowadzenia go poza próg domu i nie chciał opuścić na krok ludzi, którzy dali mu jeść. Zwierzęta też mają uczucia, czują strach, głód, zimno, przywiązanie i stratę tak samo jak Ty, więc URWAŁ NAĆ nie porzucaj ich i nie rób z nich nieprzemyślanych prezentów!!!

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…