Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85801

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś napisałam historię o mężu mojej koleżanki, typowym Januszu. Dziś kolejna część.

Na święta przyjaciółka zaprosiła mnie do swojej mamy, jej rodzinę znam, przemili ludzie więc poszliśmy. Było sporo osób, suto zastawiony stół, jakieś wino dla milszej atmosfery, w tle włączony telewizor, leciały kolędy, taka mała, świąteczna biesiada. Jej mąż miał się zjawić trochę później, bo w ten dzień pracował.

W końcu przyszedł z plecakiem, burknął dobry wieczór i zasiadł nie przy stole jak reszta gości, ale na sofie przed telewizorem. Z plecaka wyjął dwa czteropaki Tatry, nawet uprzejmie zapytał czy nikt nie chce, po odmowie opróżnił pierwszą puszkę na dwa razy. Zdrowo sobie beknął, po czym złapał za pilota i zaczął szukać lepszego programu.

Gdybym nie widziała tego na własne oczy i nie znała go trochę, to bym nie uwierzyła. Jego żona nie powiedziała nic (opisałam to, że poza jej 'uległością' to naprawdę fajna dziewczyna). Jej mama poprosiła, żeby usiadł przy stole i się zachowywał, po czym ze zrezygnowaną miną go zignorowała. Reszta zrobiła to samo i jakoś atmosfera się polepszyła. Janusz pił dalej swój trunek i oglądał telewizję, nie uczestnicząc w spotkaniu.

Uprzedzając pytania dlaczego nikt nic nie powiedział mu dosadnie. Są ze sobą kupę lat, mają dzieci, które też tam były i chyba jej rodzina już zaakceptowała tego buraka, a przynajmniej nauczyli się nie zwracać na niego uwagi.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (179)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…