Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85829

przez ~Grazynawynajmu ·
| Do ulubionych
Jestem bardzo złym najemcą, bo mieszkam w wynajętym mieszkaniu. Tyle na początek.

Ostatnią kawalerkę musiałam bardzo szybko opuścić, bo właściciel zmarł, a dzieci rozpoczęły kłótnie o majątek, co oznaczało, że nie miałam ważnej umowy i każde z dzieci chciało mi ją przedłużyć na różnych warunkach, przy czym poinformowano o śmierci wszystkich dostawców mediów, które odcięły mi prąd i internet, bo były zapisane one na nieżyjącego właściciela. Nikomu nie spieszyło się do nowych umów, ja nie mogłam ich mieć na siebie, a więc po tygodniu bez ogrzewania i możliwości ugotowania czegokolwiek, wyprowadziłam się do przyjaciółki.

Nie chcąc narażać jej na nadmierną gościnność, szukałam czegoś co było dostępne od ręki i na co było mnie stać. Znalazłam więc kawalerkę u Grażyny.
Meble wczesne lata 2000, metraż 28 m2 - salon z aneksem i łazienka. W łazience nie działała pralka, więc poprosiłam o jej wyniesienie i kupiłam sobie własną. Aneks ma miniaturową lodówkę, płytę na gaz i piekarnik. Gaz podłączany z butli, co było znacznym minusem. Ale cena była dość okazyjna, bo całość zamykała się w 1400 zł, gdzie standardem cena za kawalerkę z opłatami wynosi około 1800 zł, a te lepsze mogą sięgać nawet 2000 zł.

Znaczący minus to fakt, że Grażyna mieszkała dwie klatki dalej, a mieszkanie mieściło się na parterze. Wtedy nie przeczuwałam problemów z tego tytułu, a o to wszystko awantura. Sytuacje zgromadzone poniżej działy się stopniowo w ciągu ostatniego półrocza.

Sytuacja 1.
W mieszkaniu nie miałam zakazu posiadania zwierząt, więc gdy moi znajomi poprosili o tygodniową opiekę nad ich mopsem, zgodziłam się im pomóc. Pies przetransportowany do mnie z klatką, miskami itd.
Na jednym ze spacerów podbiega do mnie Grażyna i zaczyna od razu krzyczeć, że ona mi na psa nie pozwoliła i mam w tej chwili go wyrzucić.
- Ale Pani Grażyno, my w umowie mamy tylko zapisy odnośnie czynszu, liczników, kaucji i okresu umowy. Nie zakazała mi Pani zwierząt, a to pies przyjaciółki i będzie u mnie do piątku.
- Na pewno to wpisałam! I ma tego psa nie być i jak zobaczę cię jeszcze z psem po piątku, to będziemy musiały poważnie porozmawiać.

Sytuacja 2.
Rachunki za wodę. Przyszła do mnie z nimi osobiście, weszła do mieszkania i zaczęła się rozglądać, jakby była u siebie.
- Meble poprzestawiałaś!
- Tak, zrobiłam małe przemeblowanie żeby zmieścić się z moimi meblami.
- To przed twoją wyprowadzką ma być wszystko tak jak było.
- Nie ma problemu.
- No i musisz mi dopłacić 400 zł za wodę.
- Jak 400 zł za wodę, skoro mieszkam tu z 5 miesięcy?
- Wyszła niedopłata 400 zł.
- Proszę mi pokazać szczegółowy rachunek. - a na rachunku niedopłata występuje przy poprzednich najemcach, a nie w okresie gdy ja zaczęłam wynajmować te mieszkanie. Pokazuję to Grażynce, a ona robi coraz bardziej zdziwione oczy.
- To przepraszam, ja nie wiedziałam, nie znam się na tych rozliczeniach! - do dziś mam wątpliwości czy było to celowe, czy nie, bo rachunek wyglądał bardzo prosto np. lipiec-saldo -200 zł.

Sytuacja 3.
Zapraszałam do siebie znajomych, jak robią to normalni ludzie. Czy to na jakiś obiad, czy herbatę - na imprezy nie miałam miejsca.
Po czym dostałam od właścicielki formalne pismo, że ona zakazuje urządzania mi imprez w mieszkaniu i przyjmowania jakichkolwiek gości, bo widziała, że ciągle ktoś w nim jest.
Nie wzięłam tego na poważnie, bo przecież po to wynajęłam kawalerkę, aby mieć swobodę w przyjmowaniu znajomych. Zignorowałam to.

Przy czym wczoraj w skrzynce widzę wypowiedzenie umowy z nakazem natychmiastowej wyprowadzki, bo uporczywie nie przestrzegam regulaminu mieszkania i umowy. Poszłam więc do niej rozmówić się o pismo. Wytłumaczyłam jej, że nasza umowa nie zawiera ani regulaminu, ani nic innego poza tym co przytoczyłam Wam już wcześniej. Padł koronny argument:
- Ale to jest moje mieszkanie i ja mogę kazać w nim robić co chcę!
- Jest Pani właścicielką mieszkania, ale na mocy umowy to ja je mam i to ja mogę sobie robić tam co chcę, bo Pani za to płacę.
- Już nie masz umowy, bo ci ją powiedziałam!
- Mamy w umowie 3-miesięczny okres wypowiedzenia, a nawet jeśli mam być szczera, to jest teraz okres ochronny lokatorów i do kwietnia mnie Pani nie wyrzuci, nawet jak nie będę płaciła i imprezowała od rana do nocy! - po czym opuściłam jej lokum. Wysłałam jej mailem oficjalną odpowiedź na pismo, przytoczyłam paragrafy z Kodeksu Cywilnego dot. najmu i odniosłam się do tego, że jej zarzuty są bezpodstawne.

Oczywiście nie mam zamiaru przestać jej płacić i być dzikim lokatorem. Zgodnie z umową mam 3 miesiące aby znaleźć coś fajnego. Drodzy Piekielni, życzcie mi szczęścia!

najem

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (221)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…