Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85893

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim poprzednim miejscu pracy panował zwyczaj zrzucania się na prezenty dla pracowników na konkretne okazje - głównie na narodziny nowego potomstwa lub odejście z firmy (o ile było one planowane). Kiedy dołączyłam do ekipy, w krótkim czasie odbywały się zrzutki dla trzech pracowników, których nie znałam, wzięłam w nich jednak udział. Przecież te dziesięć złotych tu czy tam mnie nie zbawi.

I tak się to toczyło, ktoś odchodził, ktoś się rozmnażał, aż w końcu przyszedł czas i na mnie. Dostałam lepszą ofertę, czas wypowiedzenia dwa tygodnie. Muszę przyznać że z pewną niecierpliwością czekałam na ten dzień, w końcu kto nie lubi dostawać upominków. ;) Nadszedł ten dzień, koniec dnia pracy, żegnam się ze wszystkimi, dziękując za wspólny czas i jest! Zostaje wręczone mi pudło. Ciężkie. Zaglądam, a tam... Karton mleka.

Mleka, które dostaliśmy za darmo od jednego z klientów, mleka, które od tygodni stało w kuchni i mogliśmy z niego korzystać aż do przepicia. Nawet nie czekolada za 3zł, nawet nie głupia różyczka z kwiaciarni obok. Karton. Mleka. Z kuchni. Szczerze? Miałam ochotę zostawić to na biurku i wyjść, postanowiłam jednak rozdać to w jadłodzielni potrzebującym.

Nie zrozumcie mnie źle - gdyby był to zabawny dowcip, nawiązanie do śmiesznej anegdotki, gdyby ktoś poszedł do sklepu i kupił mi to mleko, nie miałabym nic przeciwko, jednak był to zwyczajnie niechciany towar, który i tak mogłam sobie wziąć, jako że mieliśmy tego nadmiar. Jak głupia przebębniłam z pewnością ponad stówę na zrzutki dla osób, których często nie znałam, nie wchodziłam w konflikty, socjalizowałam się i brałam udział w codziennym i popracowym życiu firmy, a oni nie mogli się zdobyć nawet na głupią czekoladę.

marketing

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 247 (259)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…