Czekałam na zielone światło, kiedy do przejścia dla pieszych podeszła kobieta z dwójką dzieci. Jedno z nich darło się (płaczem nie można tego nazwać), bo chciało lizaka.
Matka nie reagowała, aż w pewnym momencie dziecko krzyknęło: - Dawaj mi tego lizaka!
Co na to matka?
- Tak to możesz mówić do pani w przedszkolu, a nie do mnie!
No tak, bo pani w przedszkolu nie należy się szacunek, każdy pięciolatek powinien móc nią pomiatać... I często ci sami rodzice wymagają od nauczycielek, żeby wychowały im dziecko, bo oni nie mają czasu, a "przedszkole od tego jest".
Matka nie reagowała, aż w pewnym momencie dziecko krzyknęło: - Dawaj mi tego lizaka!
Co na to matka?
- Tak to możesz mówić do pani w przedszkolu, a nie do mnie!
No tak, bo pani w przedszkolu nie należy się szacunek, każdy pięciolatek powinien móc nią pomiatać... I często ci sami rodzice wymagają od nauczycielek, żeby wychowały im dziecko, bo oni nie mają czasu, a "przedszkole od tego jest".
Ocena:
166
(184)
Komentarze