Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85912

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Relacje rodzinne to trudna kwestia i im jestem starsza, coraz częściej zastanawiam się, czy to ze mną jest coś nie tak, czy jednak z moimi "najbliższymi".
Poruszę dwie kwestie (jest ich dużo więcej, ale ostatnio te dwie najbardziej mnie irytują).

1. W domu rodzinnym nie mieszkam już od prawie 10 lat - wyprowadziłam się na studia ponad 100km dalej i tak już osiadłam w nowym, większym mieście. Raz na jakiś czas wpadam w wolny weekend do mamy, wówczas spędzamy razem całą sobotę i niedzielę. Nadmienię, że rodzicielkę odwiedzam głównie za jej namowami: bo na zakupy razem chciałaby pojechać, nowy film w kinie zobaczyć albo może bym, to ciasto takie dobre upiekła... Odbieram to (być może błędnie) jako takie "tęsknię" tylko, że na okrętkę.

Jak już przyjeżdżam to regułą stało się, że te zakupy to nie takie ważne jednak, Zenek w pracy mówił, że film, na który chciała iść jednak jest głupi i już nie chce, a poza tym to siedźmy w domu, bo pogoda brzydka. A, i ciasta też mam nie robić, bo ona kupiła już w cukierni jakieś gotowe i nie będziemy marnować.
No i siedzimy. Jak zrobię kawę i spróbuję zacząć rozmowę pt. "Ty mów co u Ciebie, ja Ci powiem co u mnie" to jedyne o czym mamie się chce rozmawiać to o tym, że Grażyna w pracy to kwiatków w biurze nie podlewa, a Kryśka przechodzi za miesiąc na emeryturę. Próba podjęcia poważniejszych tematów kończy się "aaa nic, no co tu może być słychać na tej wiosze, u mnie to się nic nie dzieje".
Z kolei moje tematy są kwitowane nieśmiertelnym "aha, to dobrze". Nieistotne, czy mówię o redukcji etatów w mojej firmie, czy wyborze obrączek na mój zbliżający się ślub.

Zupełnie inaczej jednak to wygląda, gdy do mamy zadzwoni któraś z koleżanek. Wtedy telefon jest w użyciu przez 1,5-2 godziny, z pokoju mamy dochodzą gromkie śmiechy i jakoś tematy do rozmów się nie kończą. Przyznaję, boli mnie to i wkurza, bo w takich sytuacjach po prostu nie wiem, po co ona w ogóle mnie zapraszała. Granica została przekroczona, gdy podczas ostatniej wizyty udało mi się namówić rodzicielkę na rundkę po sklepach (o czym wspominała telefonicznie, że chce, ale jak doszło co do czego, to już jej się odwidziało). Podczas przechodzenia z parkingu do galerii, czyli dosłownie 20 minut po wyjściu z domu do mamy zadzwonił telefon. Koleżanka. Następne 3 godziny (nie przesadzam, 3 bite godziny) mama oglądała i wybierała bluzeczki raz po raz komentując "a mówię Ci Bożenko, ta moda to taka nieładna teraz, nic mi się nie podoba!" - czyli nie było to nic ważnego, bo oczywiście zrozumiałabym, gdyby koleżanka dzwoniła z czymś wymagającym omówienia w tej chwili. A ja? Snułam się względnie potulnie za rodzicielką, wypaliłam przed wejściem kilka papierosów i poczekałam, aż mama skończy. I zakupy i rozmowę. Była bardzo zdziwiona, że do domu wracałyśmy w milczeniu, bo byłam zbyt podminowana, by z nią rozmawiać.

2. Jako dziecko nie byłam popularna wśród kuzynów w zbliżonym do mojego wieku. W zasadzie nie wiem czemu, bo owszem, byłam najmłodsza, ale różnica wieku wynosiła 2-3 lata, więc nie była ogromna. Podobno śmiesznie się denerwowałam, więc szybko stałam się obiektem wyśmiewania z każdego możliwego powodu. Najbardziej zapamiętałam notorycznie zamykanie na balkonie na 2 piętrze (wpuszczała mnie babcia, jak sobie o mnie przypomniała, bo dom był duży i większość dnia spędzała na dole), zanurzenie mojej ręki siłą w klozecie i polewanie mnie wodą z węża ogrodowego. Pamiętam też zniszczone książki/zeszyty, w których rysowałam, chowanie moich butów itd. Babcia się śmiała, bo to takie dziecinne żarty i "jak Ci przeszkadza to się im odpłać tym samym!", mamie może było trochę przykro, ale nic nigdy z tym nie zrobiła poza krzyczeniem na mnie, że znowu płaczę i dlaczego nie chcę jechać na urodziny babci, co ja sobie wyobrażam.

Teraz już jesteśmy wszyscy dorośli, jakiejś strasznej traumy nie mam, ale w dalszym ciągu nie lubię kuzynostwa. No nie lubię i już, nadal pamiętam te wszystkie sytuacje i najchętniej nie utrzymywałabym z nimi kontaktu wcale. Bardzo dziwi mnie zachowanie rzeczonego kuzynostwa, ponieważ wydają się całkowicie tego nie pamiętać. Jestem regularnie zapraszana na śluby, kilka razy odmawiałam bycia chrzestną, wysyłają mi życzenia świąteczne/urodzinowe, a będąc w moim mieście dzwonią z pytaniem o spotkanie, bo przecież tak dawno się nie widzieliśmy. Kiedy mama wygadała najstarszemu kuzynowi, że będę w delegacji w jego obecnym mieście kuzyn od razu zadzwonił z propozycją przenocowania mnie, żebym nie musiała płacić za hotel i był szczerze zdumiony moją odmową.

Nie wiem kiedy i z jakiego powodu przestałam być tą beksą, z której można się śmiać i stałam się partnerką w rozmowie i osobą godną zaproszenia do swojego domu. Z mojej strony kontaktu nie ma wcale. Telefony odbieram, ale sama nie dzwonię, za życzenia dziękuję, choć sama ich nie wysyłam itd.
Dla mnie po prostu to są ludzie, którzy naprawdę napsuli mi mnóstwo krwi i wpędzili w kompleksy i nie odnajduję przyjemności w spotkaniach z nimi.
Może jestem nadmiernie mściwa, ale wydaje mi się, że inaczej byłoby gdyby choć raz którykolwiek z kuzynów powiedział, że za dzieciaka głupio wyszło, przepraszam, albo jakkolwiek inaczej dał znać, że pamięta. A tu nic, wręcz przeciwnie! W ostatnie Boże Narodzenie przy stole wspólnie sobie wspominaliśmy jak śmiesznie uciekałam, gdy śmieszki próbowały zamknąć mnie w kurniku.

W przypadku obu powyższych historii nie mam pojęcia, jak powinnam zachować się dalej. Czy zwracać mamie uwagę czy zaakceptować to, jak jest i nie odwiedzać jej wcale, jak traktować kuzynostwo? Czy ja w ogóle zbyt wiele oczekuję, że chciałabym być choć odrobinę szanowana? Dla mnie totalnym brakiem kultury jest odbierać telefon w towarzystwie, jeśli to nic pilnego, a co dopiero gdy się widzi jedyną córkę raz na kilka miesięcy. A zachowań pozostałych członków rodziny to nawet nie skomentuję, bo same niecenzuralne słowa cisną mi się na język. Najbardziej wkurza mnie to, że nie mogę nic poradzić na ich obecność w moim życiu (choć sporadyczną).

rodzina

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (162)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…