Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86035

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu pracowałam w kancelarii prawnej, w charakterze sekretarki.
Na początku, kiedy dostałam tam pracę, ucieszyłam się bo nie miałam zbytniego doświadczenia, a firma miała dobre opinie i była dość renomowana, a poza tym, co dla mnie ważne zajmowała się prawem karnym, a ja już od dawna interesuje się kryminologią i kryminalistyką, godzinami mogę słuchać historii kryminalnych opartych na faktach, więc perspektywa pracy tam tym bardziej mi się spodobała.
Z czasem jednak zaczęłam widzieć coraz ciemniejszą stronę pracy w tamtym miejscu.
Historii z klientami, których ja osobiście nigdy bym nie broniła- jak np. oskarżonych o molestowanie, pobicie, różne przekręty, było kilka. Ale w pamięć zapadła mi szczególnie jedna z historii.

Pewnego pięknego dnia, kancelarię odwiedziła pani kosmetolog - nazwijmy ją panią Moniką na potrzeby historii, bo niestety niektóre dane muszę zmienić, pomimo, że już tam nie pracuję.
Okazało się, że pani ta, choć nie miała żadnego wykształcenia medycznego, a także uprawnień do wykonywania zabiegów z przerwaniem tkanek jak np. skóry i co za tym idzie nie wiedziała jak leczyć ewentualne powikłania, wykonywała zabiegi medycyny estetycznej. Zabiegi tak inwazyjne jak wstrzykiwanie botoksu, czy kwasu hialuronowego. Oczywiście uważała,że jest wybitną specjalistką w tej dziedzinie, choć okazało się, że odbyła w tym zakresie kilkudniowe szkolenie.
Przyszła z płaczem, bo jej klientka, bezpośrednio po zabiegu, prawie nie dostała martwicy (!) skóry, gdyż pani kosmetolog trafiła w naczynia krwionośne i je tym samym zablokowała.

Jej klientka obserwując, że skóra coraz bardziej puchnie i sinieje, zgłosiła się do salonu, w którym robiła zabieg, jednak polecono jej wtedy jedynie pojechać na pogotowie.
Na całe szczęście nie posłuchała tej rady, tylko udała się do lekarza medycyny estetycznej, który najlepiej wiedział co robić w takiej sytuacji i przez wiele godzin udrażniał jej żyły, przez co uratował pacjentkę przed martwicą ust i nosa - zasinienia z tego co czytałam dochodziły aż do niego.
Lekarze, którzy pomogli tej pani, zamieścili na swojej stronie, zdjęcia skóry pacjentki ku przestrodze, żeby nie chodzili więcej do kosmetologów na takie zabiegi, plus pojawił się komentarz na stronie pani kosmetolog, który opisywał co się stało.

W skrócie, sprawa skończyła się tak, że lekarze, którzy uratowali skórę dziewczyny przed martwicą zostali ukarani grzywną (!) za upublicznianie danych pani kosmetolog, a ona sama dalej beztrosko wykonuje zabiegi jakie wykonywała, pomimo, że nie ma do tego żadnych uprawnień, a co gorsza wiedzy i znów może wyrządzić komuś krzywdę.

Niestety takich spraw w Polsce jest sporo jeśli zagłębić się w podobne historię opisane w internecie, więc pozwoliłam opisać sobie również tą.

I to taki paradoks polskiego prawa. Coś jest zakazane i zostaje wyrządzona krzywda drugiemu człowiekowi, ale ukarany zostaje ktoś inny, kto ten błąd naprawił.
Żeby nie było, oczywiście lekarze też popełniają błędy, dlatego osobiście w ogóle nie jestem za wstrzykiwaniem sobie jakichś dziwnych substancji w twarz. Jednak do wykonywania pewnych zabiegów trzeba mieć odpowiednią wiedzę, jak leczyć powikłania po nich, jak je fachowo wykonać, a tutaj tego zabrakło.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (210)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…