Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86065

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po przeczytaniu pewnej historii o pieszych i samochodach, jak również na fali nowo wchodzących przepisów, opowiem Wam historię, której byłam świadkiem i częściowo uczestnikiem.

Zarys sytuacyjny: W pewnym dość sporym mieście na Górnym Śląsku jest sobie ulica. Prosta, dwupasmowa, ale bardzo źle oświetlona i średnio co 50m znajduje się przejście dla pieszych. Nie ma tygodnia żeby nie pojawiła się w mediach informacja o potrąceniu na tym odcinku jakiegoś pieszego. Co samo w sobie jest piekielne, że przez tyle czasu miasto nic z tym jeszcze nie zrobiło. Co najważniejsze, z jednej strony ulicy chodnik biegnie równolegle, więc jadąc samochodem doskonale widać co dzieje się na chodniku, natomiast z drugiej strony uliczki z osiedla prowadzą prostopadle do jezdni. Dodatkowo przed osiedlem rośnie długi i wysoki żywopłot, za którym nie widać co się dzieje, więc wychodząc zza żywopłotu jest się już praktycznie na jezdni.

Akcja właściwa: jezdnią jadą 2 samochody, po nich długo, długo nic. Do przejścia od strony osiedla zbliża się mężczyzna w podeszłym wieku. Logicznie rozumując powinien zbliżyć się do przejścia, rozejrzeć, przepuścić 2 samochody (które były już naprawdę blisko) i przejść sobie na drugą stronę po pustej ulicy. Co robi? Przyspiesza kroku (kto by pomyślał, że w ogóle da radę tak szybko iść) i dosłownie wyskakuje na przejście tuż przed maską pierwszego samochodu. Auto zatrzymuje się z piskiem opon na centymetry przed niedoszłym samobójcą, kierowca z tyłu ratuje swoją maskę i zniżki na OC tylko dzięki temu że lewym pasem nic nie jechało i zdążył wykręcić.

W tym samym czasie ja idę druga strona ulicy z zamiarem przejścia w tym samym miejscu, niestety z mojej strony na skrzyżowaniu kilkaset metrów wcześniej oświeciło się zielone wiec sznur aut. Dochodzę do przejścia, czekam, zauważam lukę między samochodami na tyle sporą ze kierowca nadjeżdżający do przejścia ma czas mnie zauważyć i zareagować więc wchodzę na pasy. I sekundy później dowiedziałam się skąd taka luka. Kobieta jechała wolniej od wszystkich, bo zamiast patrzeć na drogę patrzyła na dziecko w foteliku, które siedziało obok. Zdążyłam uskoczyć w ostatnim momencie. Choć z tego szoku zastanawiałam się czy aby nie ucierpiały mi palce u stóp, bo przejechała tak blisko, że mogłabym jej kurtką wypolerować boczne drzwi.

I tak się zastanawiam, co gdyby ten dziadzio wszedł na tą jezdnię 5 sekund wcześniej, albo ona jechałaby 2km/h szybciej i trafiła na tego mężczyznę. Czytałabym kolejny news o potrąceniu, o tym jacy to kierowcy źli, a piesi nie noszą odblasków. I jak w tej sytuacji rozstrzygnąć winę.
Niestety na drodze trzeba myśleć za siebie i za innych, bo wystarczy chwila nieuwagi jednego z uczestników ruchu. A kiedy obie strony przestają używać mózgownicy nieszczęście murowane.

Przejście dla pieszych jezdnia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (101)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…