Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#86110

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Do szkoły mojej córki, do trzeciej klasy, we wrześniu przybyła nowa uczennica. W. jest dzieckiem sympatycznym, nad wiek dojrzałym. W czasie, gdy leżałam w szpitalu i bezpośrednio po bardzo wspierała moją N., czego nie zamierzam jej zapomnieć. Dziewczęta nawet zawarły "umowę na całe życie, że będą siostrami", co wydaje mi się słodkie i takie jakieś na wskroś dziewczęce.

Dowiedziałam się, że wcześniej chodziła do miejskiej szkoły, ale "pani się na nią uwzięła", więc mama przeniosła ją do naszej wiejskiej szkółki. Czasami słyszałam od córki, że W. w pewnych sytuacjach używa słów nie do końca parlamentarnych, ale na gorącym uczynku jej nie przyłapałam.

Raz u nas była, odrabiały razem lekcje. Okazało się, że W. nie zna tabliczki mnożenia i nikt z domowników nie zapędza jej do nauki, nie pilnuje, nie odpytuje. W. uważa tabliczkę mnożenia za głupią i niepotrzebną. Zaprotestowałam, wytłumaczyłam, ale tu tłumaczenie nie pomoże, to jedna z tych rzeczy które trzeba wyryć na pamięć...

Wczoraj po powrocie ze szkoły N. podzieliła się ze mną nowiną:
"W. wczoraj dostała na angielskim* aż trzy uwagi do dzienniczka! I powiedziała panu, że przecież ona może teraz tę stronę z dzienniczka wyrwać. A pan zrobił zdjęcie strony i się skończyły groźby W."

No to przestałam się dziwić, że "pani się uwzięła" na to dziecko.

I powiem szczerze, że bardzo mi tej małej szkoda, bo charakter ma fajny, ale taki raczej rogaty. Musi się nauczyć, co i kiedy wypada, a co nie i w jaki sposób należy walczyć o swoje. Ja nie chcę się przesadnie wtrącać, bo też nie ma przesłanek świadczących o tym, że dziecko jest w jakiś sposób maltretowane - zawsze czysta, uczesana, w dobrze dobranych ciuchach (choć moim zdaniem bluzka odsłaniająca całe barki nie jest odpowiednia dla dziecka w tym wieku, do szkoły i jeszcze do tego zimą. Latem by uszła.), uśmiechnięta, nakarmiona, wyposażona do szkoły... Nic nie wskazuje na to, by była nieszczęśliwa. Zapowiada się tylko na to, że wyrośnie z niej niezłe ziółko, które może mieć z powodu swego zachowania problemy w przyszłości.

Obawiam się trochę też jej wpływu na moją córkę, ale nie zabronię N. z nią rozmawiać, bo nie wierzę w takie metody. Lepiej tłumaczyć dziecku, co w zachowaniu W. jest nieodpowiednie i jak powinna w takiej sytuacji zachować się młoda dama.

*edit, bo miałam to napisać i zapomniałam - w klasie N. jest pięcioro uczniów, w klasie W. troje. W związku z tym lekcje bywają łączone. Nie zauważyłam, żeby którakolwiek klasa na tym cierpiała.

szkoła

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 17 (47)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…