Będzie o pewnej piekielnej szefowej, u której miałam (nie)przyjemność pracować jakiś czas temu. Tzn. generalnie nie zawsze była aż taka zła, ale miała jedną, bardzo piekielną cechę.
A mianowicie była chorobliwą perfekcjonistką, co przejawiało się niekiedy kompletnym brakiem empatii.
I tak, wszyscy w naszej malutkiej firmie wiedzieli, że jeśli zachorują, to nie będzie to mile widziane, a kiedy już to się stanie, zostanie zasugerowane wzięcie urlopu na żądanie zamiast zwolnienia.
Oczywiście (teoretycznie, a jak wiemy teoria z praktyką mają czasem niewiele wspólnego), nie może ona tego wymusić na pracowniku i ma on prawo do pójścia na zwolnienie lekarskie.
Każdy jednak zwyczajnie bał się tego robić poza naprawdę wysoką gorączką, pamiętając jej zawoalowane przytyki i czepianie się o wszystko co można, gdy tylko się to zdarzało.
Ale razu pewnego dostała zasłużoną nauczkę.
Jeden z pracowników przyszedł do pracy z potem na czole i mdłościami spowodowanymi grypą żołądkową. Chłopak sam z siebie za bardzo się nie skarżył, ale nie musiał bo wyglądał na tyle, źle, że każdy kto go zobaczył pytał co mu jest. Szefowa też to zauważyła, polecając mu wywar z ziółek zamiast zwolnienia i wyraźnie cieszyła się z tak pilnego pracownika.
Jednak do czasu. Jej radość trwała do chwili, kiedy połowa załogi w firmie się rozchorowała i musiała wziąć zwolnienie bo nie była w stanie przyjść do pracy.
Niedługo później, na całe szczęście znalazłam lepszą pracę, więc nie wiem czy ją to czegoś nauczyło, w każdym razie jej wściekłość, kiedy połowa zespołu zaczęła brać zwolnienia - bezcenna.
A mianowicie była chorobliwą perfekcjonistką, co przejawiało się niekiedy kompletnym brakiem empatii.
I tak, wszyscy w naszej malutkiej firmie wiedzieli, że jeśli zachorują, to nie będzie to mile widziane, a kiedy już to się stanie, zostanie zasugerowane wzięcie urlopu na żądanie zamiast zwolnienia.
Oczywiście (teoretycznie, a jak wiemy teoria z praktyką mają czasem niewiele wspólnego), nie może ona tego wymusić na pracowniku i ma on prawo do pójścia na zwolnienie lekarskie.
Każdy jednak zwyczajnie bał się tego robić poza naprawdę wysoką gorączką, pamiętając jej zawoalowane przytyki i czepianie się o wszystko co można, gdy tylko się to zdarzało.
Ale razu pewnego dostała zasłużoną nauczkę.
Jeden z pracowników przyszedł do pracy z potem na czole i mdłościami spowodowanymi grypą żołądkową. Chłopak sam z siebie za bardzo się nie skarżył, ale nie musiał bo wyglądał na tyle, źle, że każdy kto go zobaczył pytał co mu jest. Szefowa też to zauważyła, polecając mu wywar z ziółek zamiast zwolnienia i wyraźnie cieszyła się z tak pilnego pracownika.
Jednak do czasu. Jej radość trwała do chwili, kiedy połowa załogi w firmie się rozchorowała i musiała wziąć zwolnienie bo nie była w stanie przyjść do pracy.
Niedługo później, na całe szczęście znalazłam lepszą pracę, więc nie wiem czy ją to czegoś nauczyło, w każdym razie jej wściekłość, kiedy połowa zespołu zaczęła brać zwolnienia - bezcenna.
Ocena:
123
(137)
Komentarze