Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86204

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielna trenerka contra piekielna babcia.

W jednej z moich historii (nie będę linkować, bo nie trzeba jej czytać, aby zrozumieć tą) "wymknęło" mi się, że trenerka mojej Młodej jest jedną z najbardziej piekielnych osób, jakie w życiu spotkałam. W komentarzach pojawiły się głosy, że zapewne jest to spowodowane podejściem rodziców, i tutaj muszę się zgodzić. Chociaż bohaterką (antybohaterką?) tej historii jest akurat babcia.

Całe zdarzenie miało miejsce plus/minus rok temu - przypomniało mi się dlatego, że właśnie płaciłam za przedłużenie licencji sportowej Młodej, a ówczesna akcja była tuż po wyrabianiu/przedłużaniu licencji w zeszłym roku.

Otóż w grupie Młodej było kilku chłopców (dokładnie czterech)*, jednym z nich był (powiedzmy) Pawełek. Z Pawełkiem zawsze na treningi przychodziła babcia i tkwiła twardo przez dwie godziny treningu, obserwując poczynania wnuka - cała reszta rodziców raczej zaprowadzała dziecko i szła gdzieś, wracając po tych dwóch godzinach, rzadko nam się zdarza siedzieć przez cały trening, bo trenerka tego nie lubi, oj nie lubi... Nic nie powie, ale spojrzenie jakim obdarza rodzica obserwującego trening jest nie do opisania.

Przyszłam grzecznie po Młodą tak gdzieś 15 minut przed końcem treningu (dobra, trenerce nie chcę się narażać, ale coś tam chcę zobaczyć) i z marszu trafiłam na ciekawa sytuację. Trenerka właśnie wychodziła po coś z sali do kantorka, babcia Pawełka usiłowała zastąpić jej drogę wymachując jakimś papierkiem, ale odskoczyła w porę, bo trenerka poruszała się w sposób nasuwający nieodparte porównania z lodołamaczem na Morzu Północnym. Rzuciła w przelocie gdzieś w przestrzeń (trenerka, nie babcia): "NIE PODPISZĘ!!!", zniknęła na chwilę w kantorku, po czym przy jej powrocie na salę sytuacja powtórzyła się, tylko teraz już bez słów, zamiast "NIE PODPISZĘ!!!" było coś w rodzaju rozzłoszczonego prychnięcia.

Po krótkiej rozmowie z kilkorgiem obecnych rodziców okazało się, że należało jednak zostać na całym treningu i zaopatrzyć się w popcorn, bo cyrk był jakich mało. Cóż to był za magiczny papierek, kość niezgody? Ano zgoda na przejście Pawełka do innego klubu...

Krótkie wyjaśnienie. Tak, to są dzieci. Ale to są również zawodnicy i obowiązują ich pewne zasady, m.in. roczna karencja przy przejściu do innego klubu (no chyba, że jest zgoda klubu, z którego zawodnik przechodzi). Babci Pawełka przestała się podobać dyscyplina sportu, którą uprawiał Pawełek i postanowiła to zmienić. Niestety, wybrała dla niego dyscyplinę pokrewną, nadal podlegającą pod Polski Związek Gimnastyczny. W związku z tym licencja Pawełka nadal obowiązywała i Pawełek jeszcze przez rok nie mógłby brać udziału w jakichkolwiek zawodach sportowych z ramienia swojego nowego klubu. No chyba żeby trenerka podpisała... Ale nie podpisała. Babcia Pawełka warowała twardo przez cztery godziny treningu (po dwie godziny na każdą grupę wiekową) i nic nie wskórała.

Najbardziej rozśmieszyło mnie jej stwierdzenie: "Jak mi nie podpisze, to pójdę do innego trenera, inni nie są tacy wredni!". Absurd tej wypowiedzi postaram się wyjaśnić.

Po pierwsze - nie wiem, czy zgoda na przejście do innego klubu musi być podpisana przez trenera, przez prezesa klubu, czy przez jedna i drugą osobę. Piekielna trenerka jest również prezesem naszego klubu, jeśli prawidłowa jest pierwsza opcja, jej podpis załatwiał wszystko. Po drugie - jeśli jednak wystarczyłby tylko podpis trenera, no cóż, życzę powodzenia, z pozostałej trójki trenerów dwoje jest byłymi wychowankami piekielnej trenerki, trzecia jej serdeczną przyjaciółką, zaś każde z nich prędzej podpisze oświadczenie o oddaniu całego majątku, nerki i pierworodnego, niż jakikolwiek inny świstek niezgodny z wolą trenerki.

Papierek nie został podpisany, ale Pawełek więcej się na treningach nie pojawił. Nie będę zadawać głupiego pytania: "Kto tu był piekielny?", tylko mi Pawełka szkoda, można to było załatwić inaczej... Ale rok już minął. Powodzenia Pawełku na zawodach!

*Po namyśle, bo to jednak ważne - Pawełek odchodząc z klubu w samym środku sezonu, "rozwalił" tym posunięciem dwa zespoły - chłopcy w akrobatyce sportowej startują w konkurencjach dwójki męskie i czwórki męskie, czyli po odejściu Pawełka nie mieli jednej dwójki i jedynej czwórki, jaka była.

sport

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (134)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…