W każdym zakładzie pracy gdzie mężczyzn jest znacznie więcej niż kobiet, te ostatnie mają problemy z niechcianymi zalotami. U mnie nie jest źle. Niestety jest jeden napaleniec, taki koło 50 i jeszcze z wąsami. Naprzykrza się od dawna, w pewnym momencie miałam nawet wymyślonego chłopaka, żeby Pan Wąs się odczepił. Nic strasznego, ciągłe komplementy i uwagi itp.
Zawsze czeka nie okazje typu dzień kobiet, że choć trochę się "zbliżyć". Było tak i dziś... jak tylko usłyszałam jego głos i "idziemy na buziaki" to zdrętwiałam. Ale zaraz drugi kolega rzucił: ze względu na obecną sytuację chyba ograniczymy się do podania ręki... I tak zrobili wszyscy, oprócz Pana Wąsa, który krzyknął "ja tam się nie boję, byłaś we Włoszech, bo ja nie! Nawet pod Warszawą!"
I tak skończyło się jak co roku...
Zawsze czeka nie okazje typu dzień kobiet, że choć trochę się "zbliżyć". Było tak i dziś... jak tylko usłyszałam jego głos i "idziemy na buziaki" to zdrętwiałam. Ale zaraz drugi kolega rzucił: ze względu na obecną sytuację chyba ograniczymy się do podania ręki... I tak zrobili wszyscy, oprócz Pana Wąsa, który krzyknął "ja tam się nie boję, byłaś we Włoszech, bo ja nie! Nawet pod Warszawą!"
I tak skończyło się jak co roku...
praca
Ocena:
96
(124)
Komentarze