Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#86261

przez ~MadkaPolka ·
| było | Do ulubionych
O tym jak przez jedną gnidę ponownie zasiliłam szeregi bezrobotnych. Po dłuższym błąkaniu się po rozmowach kwalifikacyjnych w końcu udało się zakotwiczyć w niewielkiej firemce na produkcji. Po miesiącu miałam dostać umowę na stałe. Tak, jasne! Już był w ogródku, już witał się z gąską... po miesiącu dowiedziałam się, że jednak nie dostanę umowy, bo firmie nie potrzebne są pasożyty i oni mi dziękują, ale mam spadać na drzewo. A dlaczego miałabym być pasożytem? Widocznie Gnida podsłuchała moją rozmowę telefoniczną. Cieszyłam się, że w końcu udało się ustabilizować, bo do tej pory nikt nie chciał dać stałej umowy, bo wiadomo kobieta=> umowa => ciąża => L4. Gnida podsłuchała, dopowiedziała sobie i poleciała naskarżyć. Chciałabym więc Gnidzie pięknie podziękować, znowu nie mogę znaleść pracy.

P.S.
Skąd wiem kim jest Gnida? Pewności nie mam, ale koleżanka mi powiedziała, że jeden taki chodzi po zakładzie dumny jak paw i opowiada jak to uchronił firmę przed kolejnym pasożytem. Smaż się w piekle.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 24 (118)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…