Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86336

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koronawirus to plaga naszych czasów, ale złośliwość i bezczelność sąsiadów, nienawiść do osób niepełnosprawnych to choroba cywilizacyjna.

Mało się uzewnętrzniam, jednak już brak mi sił na bezkarność i złośliwość sąsiadów z góry na pierwszym piętrze. Zakupiliśmy z mężem mieszkanie w bloku Brzozowy Zakątek w Ostrowie Wielkopolskim dla moich rodziców i rodzeństwa. Moje siostry - to bliźniaczki, lat 25 z porażeniem mózgowym, urodziły się w 7 miesiącu ciąży, jedna jest niewidoma, druga z porażeniem mózgowym nie mówi i nie chodzi.

We wrześniu 2018 roku udało nam się namówić rodziców na przeprowadzę z Jeleniej Góry do Ostrowa Wielkopolskiego, do zakupionego przez nas mieszkania z ogródkiem na parterze, by Gosia miała łatwy dostęp do zieleni i by rodzice nie wnosili wózka inwalidzkiego, bo wcześniej mieszkali na pierwszym piętrze.

Problem nasz i rodziców zaczął się w maju 2019 roku przez wyrzucanie niedopałków papierosów na nasz ogródek, przez sąsiadów z góry nad nami, następnie było zgłoszenie do MOPSu o nie właściwą opiekę i hałasy ze strony nie mówiącej Gosi. Kontrola z MOPSu nie widziała nie prawidłowości, przydzielili nam jeszcze pomoc dla osób niepełnosprawnych w ramach programu Opieka Wytchnieniowa. Jednak to sąsiadów nie usatysfakcjonowało i nadal wyrzucano nam niedopałki papierosów.

We wrześniu 2019 roku, aby załagodzić konflikt wyciszyliśmy sufit w którym przebywa Małgosia specjalną gąbką akustyczną 5 cm, zmieniliśmy jej leki, mimo że nie ma choroby psychicznej czy ADHD, kilka razy na dzień wydaje jakiś dźwięk, gdy cieszy się do piosenki z muzyki, do zabawki, ma emocje i żyje.

Założyliśmy kamery - atrapy, aby odstraszały, jednak kiedy sąsiedzi dowiedzieli się, że nie działają, to od 13 marca 2020 roku wyrzucają nam codziennie 1 śmieć by wyładować swój stres, agresję, złośliwość. Wszystko zbiegło się z epidemią koronawirusa. Wyrzucają nam: watę, patyczki do ucha, chusteczki, opakowania po słodyczach, kapsle plastikowe, wieczko od słoika, chipsy na pranie..

Czujemy się bezsilni i upokarzani. Wywieszane prośby o "nie śmiecenie na korytarzu" nie przynoszą efektu. Są złośliwi, bo w styczniu umorzono złożone przez nich postępowanie na policji o hałas w naszym mieszkaniu.

Podłość ludzka nie zna granic, zwłaszcza osób które nie dotknął problem zdrowotności, niepełnosprawności, finansowy, głodowy... Nasz problem - to gnębienie psychiczne na co nie może nic zrobić prawnik, spółdzielnia, chyba że policja jak zbierze dowody, jednak cała sytuacja nasiliła się w czasie koronawirusa.

W całej sprawie chodzi o święty spokój, spokojne życie na emeryturze z dziećmi niepełnosprawnymi, by budzić się we własnym mieszkaniu i nie czuć się osaczonym przez śmieci, kontrole, donosy, złość. Inny sąsiedzi są za nami, niestety tylko Państwo spod nr 14 nie.. i problem toczy się dalej od roku.

Jest problem, nasze uczucia i siła powoli znika, mówi się o tolerancji dla niepełnosprawnych ; NIE OCENIAJ - ZROZUM, mówi się o nieprzerywaniu, ciąży, mówi się o siłowniach dla niepełnosprawnych, o zasiłkach...
PYTAM SIĘ PO CO?
- jeżeli my obywatele nie umiemy żyć z osobami niepełnosprawnymi;
- jeśli nie szanuje się rodziców wzorowo i z poświęceniem wychowujących dzieci niepełnosprawne;
- nie ma dla dzieci niepełnosprawnych wystarczających środków na rehabilitacje, na wizytę u specjalisty/ okulisty czeka się 3 miesiące i więcej;
- jeżeli sąsiedzi cię dyskryminują i nie można tego zaprzestać?

Czasem w naszych czasach nie chodzi o zbiórki pieniędzy, ale o spokój i normalne życie "nienormalnych dzieci"...

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…