Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86451

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu furorę na Netflixie zrobił serial dokumentalny pt. Tiger King. Dla tych co nie oglądali: serial opowiada historię konfliktu właściciela ponad 200 tygrysów i lwów oraz kobiety, która stara się przeforsować prawo, które będzie uniemożliwiało trzymanie dużych kotów przez osoby prywatne. Oczywiście wszystko dzieje się w USA, gdzie jak podają dane w przydomowych ogródkach żyje więcej tygrysów niż na wolności. Nie będę się odnosić do samego konfliktu, chodzi mi jedynie o utrzymywanie takich zwierząt przez osoby prywatne.

Od 7 lat pracuję w ogrodzie zoologicznym na dziale zwierząt niebezpiecznych (wiecie - lwy, tygrysy, kleszcze :P) i uważam, że mam naprawdę sporą wiedzę na temat zwierząt. Serial obejrzałam z dużym zainteresowaniem i od razu przyszło mi do głowy, że to co jest dla mnie oczywistym złem (np. odbieranie małych kociąt zaraz po porodzie, aby je ręcznie odchowywać, albo szprycowanie dorosłego kota środkami uspokajającymi, aby można było sobie z nim zdjęcie zrobić) bardzo wielu ludzi jako zła nie postrzega. Tzn. oni nawet nie myślą skąd wzięło się małe kocię, z którym robią zdjęcie, ani co z nim się stanie, gdy już podrośnie. Chciałabym Wam opisać jak bardzo piekielny jest świat dużych kotów w rękach ludzi, dla których są maszyną do robienia pieniędzy. Ile krąży w społeczeństwie tzw. półprawd i gównoprawd.

1. Ochrona

Osoby, które trzymają duże koty twierdzą, że tygrysy są na skraju wyginięcia więc im jest ich więcej tym lepiej. Dla wielu osób jest to logiczne. Prawda jest jednak taka, że lwy i tygrysy w przydomowych ogródkach w USA nie mają ŻADNEJ wartości, jeżeli chodzi o ochronę zasobów genetycznych. Prawdziwe ogrody zoologiczne (nie, nie takie jak ten z serialu, gdzie sobie facet nakupował zwierzaków i je trzyma) są zrzeszone w różne stowarzyszenia. W Europie najważniejszym jest EAZA. W ramach EAZA działa koordynator gatunku, który wie gdzie jaki zwierzak mieszka, które powinny się rozmnażać a które nie. Ta osoba pilnuje czystości genetycznej w przypadku podgatunków, a u tygrysa jest ich 8-9 (różne źródła różnie podają). Podgatunki różnią się nie tylko miejscem występowania, ale też środowiskiem jakie preferują, różnią się nieco wyglądem itp. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie ratować dzikiej populacji na Sumatrze tygrysami pochodzącymi z Syberii.

Natomiast w prywatnych rękach (czy to domowy ogródek, cyrk czy inne podejrzane miejsce) są mieszańce. Kot ma być duży i mieć paski, nikt nie prowadzi im ksiąg rodowodowych, nikt nie wie jakich przodków ma dany tygrys. Co więcej - można znaleźć tam wiele mieszańców międzygatunkowych! Można krzyżować tygrysy i lwy i przy odrobinie szczęścia otrzymać płodne potomstwo. Po co? Bo ludzie zapłacą więcej za zobaczenia "dziwadła". Tak samo jest z białymi tygrysami i lwami. Wiele miejsc, które je posiada twierdzi, że to zagrożony gatunek, że jest ich bardzo mało. Aby mieć białe lwy i tygrysy trzeba kojarzyć ze sobą zwierzęta spokrewnione. Prowadzi to do wielu schorzeń i deformacji u zwierząt. EAZA zakazała ogrodom zoologicznym rozmnażania takich zwierzaków, bo poza tym, że są one mieszańcami i mają białe futro to nie mają żadnej wartości ochroniarskiej. Jedynie nabijają kieszeń właścicielowi. A to, że takie tygrysy cierpią z powodu wielu chorób to już właściciela nie interesuje. Byle kasa była.

2. Edukacja

Prywatni posiadacze dużych kotów twierdzą, że dzięki temu, że ludzie poznają z bliska lwa czy tygrysa to będą chcieli go później chronić. Że jak ktoś zrobi sobie selfie z kilkutygodniowym kociakiem to będzie wrażliwszy na los tych zwierząt w naturze. Tak, ludzie chcą chronić to co poznali. Tylko, że pozwalanie im na zabawę z kociakami, selfie z tygrysem powoduje się jedynie, że więcej osób zapragnie mieć swojego domowego kociaka. Słyszeliście historię młodych kotów zabranych z prywatnej posesji przez ZOO w Poznaniu? Tak, w Polsce też są ludzie co kupują sobie w Czechach lwa lub tygrysa i chcą go trzymać w salonie. Bo malutki, bo słodziak, bo można się nim polansować w mediach społecznościowych. Gdzie w tym dobro zwierząt? Nie ma. W hodowlach dużych kotów ledwo kociak wyjdzie z macicy a jest odbierany matce i wychowywany przez ludzi, aby był fajniejszy. Ma całkowicie zaburzony rozwój osobniczy, często też jest nieodpowiednio karmiony. Taki kociak mieszka sobie w salonie, śpi na kanapie a potem robi się za duży na to. I zaczyna się robić problem bo z dorosłym lwem czy tygrysem w salonie już nikt nie chce mieszkać. Więc zwierzak ląduje do małej klatki w ogródku. Warto też wspomnieć o stresie zwierząt, gdy są macane przez kolejne ręce, które chcą zrobić sobie z nimi zdjęcie. Nie ma to nic wspólnego z edukacją przyrodniczą.

3. Dobrostan zwierząt

Duże koty potrzebują dużo przestrzeni, urozmaiconych wybiegów i sporo stymulacji intelektualnej. W prywatnych rękach najczęściej żyją w niedużych klatkach, często w sporym zagęszczeniu. Takie zwierzaki wegetują, mają wiele zaburzeń psychicznych. Oczywiście nawet w dobrych zoo ciężko jest zapewnić im idealne warunki. Na szczęście wiele zmienia się na lepsze. Tygrysy potrzebują przestronnych wybiegów, urozmaiconych drzewami, krzakami itp. Biały kot leżący na przystrzyżonej trawce ładnie wygląda ale nie spełnia ani jednego punktu z wyżej wymienionych. Nie jest to ani działanie ochronne, edukacyjne czy prawidłowe utrzymywanie pod opieką człowieka.

Może Wam wyda się to mało znaczące, ale ja siedząc w tym od lat dostrzegam wiele piekielności i wiele półprawd, które szkodzą zwierzakom. Nie jestem za tym, aby trzymać zwierzaki w niewoli dla samej idei trzymania. Zawsze powinien temu przyświecać cel. Jeżeli już zwierzak musi być w niewoli to niech będzie bankiem genów dla dzikiej populacji, bo takie tygrysy na wolności to mają marne szanse aby przetrwać. Do tego powinien być cel edukacyjny - uczmy ludzi o tygrysach czy lwach, dlaczego trzeba je chronić i jak to robić. Ale edukacją nie jest tarmoszenie tygrysich noworodków! To jest znęcanie się nad zwierzakami. I oczywiście niech będzie zapewniony dobrostan, czyli skoro zwierzak jest w niewoli to niech jego życie będzie jak najlepsze. Trzymanie sobie tych kotów ot tak dla biznesu czy własnej uciechy jest bardzo szkodliwe.

Dodam jeszcze, że w Polsce są lwy i tygrysy w prywatnych rękach. Są prywatne zoo, które szczycą się posiadaniem białych dużych kotów. Jest prywatne zoo, które kupiło dwa kociaki z jakiejś zagranicznej hodowli. Koty te powinny być w tym wieku z matką. Samiczka ma duże kłopoty z układem nerwowym. Jest też w Polsce facet co chodzi z pumą na smyczy. Ale ludzie myślą, że jak puma śpi na kanapie to jest "szczęśliwa". Prawdziwe zoo jak chce mieć u siebie duże koty to zgłasza się do koordynatora, który mówi jakie warunki mają być spełnione i jakie zwierzaki do tego zoo trafią. Kupowanie małych kociaków tylko napędza ten chory biznes.

hodowle dzikich kotów ogród zoologiczny

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (241)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…