Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86500

przez ~effa1990wro ·
| Do ulubionych
Madkowe zapalenie mózgu, level hard.

Mam bratową, niestety... Na początku poznania się było słodko - pierdząco, zresztą wygląda tak chyba każda znajomość - na początku każdy się stara by było miło i fajnie, a później ujawniają się wszelkie wady, kompleksy, dziwne pretensje.
Tutaj sielanka trwała do czasu aż nie zaszła w ciążę, wtedy po razy pierwszy wydarła mordę na brata (przynajmniej przy jego rodzinie) i tak o byle pierdołę, x razy w ciągu dnia. No ale w ciąży, hormony szaleją, ona strasznie spuchła w trakcie i widać było że przejście na piętro po schodach to dla niej wyzwanie, nikt się nie mieszał.

Później urodziła pierwsze dziecko, córkę. Oczekiwała że babcie na zmianę będą się zajmować niemowlakiem, bo w końcu żłobek kosztuje, a ona musi iść do pracy. Jakiś był foch kiedy moja matka nie zdecydowała się rzucić pracy by być niańką, do tego dojeżdżać 100 km do wnuczki na dni "robocze".

Był ból odwłoka też, że za mało daje, za mało dała na wesele, za mało na chrzciny, mało zabawek kupuje, daje dzieciom po stówie zamiast zabawkę za kilkaset złotych.
Co święta były cyrki, bo dziadkowie dają pieniądze, a tu prezenty trzeba. Raz w ramach chamskiego odwetu dali rodzicom koperty z kartkami świątecznymi i pieniędzmi...
No tak, przecież dawanie dziecku pieniążka niszczy jego psychikę i wywołuje stany depresyjne, psia mać!

Rodzice mieszkają 100 km od tej ropuchy, ojciec ma cukrzycę, słabo jeździ, matka po wypadku boi się z nim dalej niż do najbliższej miejscowości jechać. A już zimą to w ogóle przeżywa każdy wyjazd, a tu dopiero miałaby jechać bo MIKOŁAJKI,bo URODZINY WNUCZKI.
Pamiętam jak dzień po weselu innego brata wymusiła przyjście na urodziny (już wtedy miała drugie dziecko) starszej córki. Nie rozumiała że jesteśmy średnio zachwyceni i zamiast się wyspać i odpocząć (wesele do 4 rano) mamy jechać na grilla.

Generalnie dzieciaki zachowywały się jakby miały ADHD, oni mieszkają w bloku na czwartym piętrze, współczuję sąsiadom z dołu, bo jakby mi ktoś biegał całe dnie po mieszkaniu to chyba bym zastrzeliła... Sąsiad co prawda w chwili załamania daje znać o sobie, ale wtedy bratowa wylewa żale, że przecież ciszy nocnej nie ma, a dzieci to dzieci.

Ostatnio chciała zbuntować nas przeciwko matce, że musieliśmy jako dzieci dzielić jeden pokój, że nie dostawaliśmy tylu prezentów, że coś tam, coś tam.
Ostatnio mnie zaatakowała, że powinnam iść na kasę do Biedronki, bo w budżetówce za mało zarabiam i pewnie matka mnie wspiera finansowo. O to ją d*pa piekła, że zamiast dawać im kasę, być może matka daje mi te "miliony" z emerytury.

Już się nie hamuje i oprócz rzucania się na brata, potrafi się na moją matkę wydrzeć, bo ta się wnuczkami nie zajmuje i woli nocować jak jest w Opolu u syna, który ma wolny pokój, niż u nich na materacu gdzie dzieci śpią.
Jeśli kiedyś kogoś zatłukę to już wiecie za co i dlaczego...

anki to **zdy opole

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (213)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…