Moja koleżanka mieszka w miejscowości turystycznej jednak, takiej która uchodzi za region słabo rozwinięty oprócz turystyki, z której się utrzymuje. Pracuje tam jako lekarz stomatolog.
Około roku temu przyszedł do niej turysta z Warszawy, bo rozbolał go ząb. Był w fatalnym stanie i jedyną najrozsądniejszą możliwością było leczenie kanałowe, albo jego wyrwanie.
Owy "turysta" nie chciał jednak o tym słyszeć, a jedynie i załataniu mu zęba - tak żeby nie było widać, że ułamał się od próchnicy, bo on w Warszawie pójdzie do "prawdziwego fachowca", który mu ząb wyleczy- pomimo, że jak sam mówił nie chodził do nikogo na stałe i w ogóle rzadko leczył swoje zęby.
Koleżanka nie namawiała go jednak długo, choć ostrzegła, że "dorobiony" kawałek zęba może nie wytrzymać długo, jak i sam ułamany ząb i zrobiła jak chciał, wedle życzenia.
Nie minęło kilka dni i dostaje telefon. Od tego właśnie faceta z Warszawy, że odstawiła fuszerkę bo ten prowizorycznie załatany ząb ułamał się jeszcze bardziej kiedy rozgryzał landrynkę...
Około roku temu przyszedł do niej turysta z Warszawy, bo rozbolał go ząb. Był w fatalnym stanie i jedyną najrozsądniejszą możliwością było leczenie kanałowe, albo jego wyrwanie.
Owy "turysta" nie chciał jednak o tym słyszeć, a jedynie i załataniu mu zęba - tak żeby nie było widać, że ułamał się od próchnicy, bo on w Warszawie pójdzie do "prawdziwego fachowca", który mu ząb wyleczy- pomimo, że jak sam mówił nie chodził do nikogo na stałe i w ogóle rzadko leczył swoje zęby.
Koleżanka nie namawiała go jednak długo, choć ostrzegła, że "dorobiony" kawałek zęba może nie wytrzymać długo, jak i sam ułamany ząb i zrobiła jak chciał, wedle życzenia.
Nie minęło kilka dni i dostaje telefon. Od tego właśnie faceta z Warszawy, że odstawiła fuszerkę bo ten prowizorycznie załatany ząb ułamał się jeszcze bardziej kiedy rozgryzał landrynkę...
Ocena:
97
(117)
Komentarze