Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86587

przez ~Rike ·
| Do ulubionych
Część mojej rodziny pochodzi z Wielkopolski. Niedaleko "ich" wsi był dworek należący do niemieckiego arystokraty. Prababcia, jak wiele osób z okolicy, pracowała w nim. Babcia opowiadała, że ta rodzina była bardzo dobra dla służby, płaciła dużo, pomagała, jak ktoś się znalazł w trudnej sytuacji. Niestety, podczas wojny stracili majątek, wraz ze zmianą granic musieli się przeprowadzić.

Przenieśmy się znów w czasie, tym razem parę lat wstecz, do okolicy moich osiemnastych urodzin. Do babci w odwiedziny przyjechała jej siostra z córką, wnuczką i jej mężem. Choć teoretycznie jesteśmy z kuzynką jednym pokoleniem, to de facto nie do końca - zarówno tata, jak i ja urodziliśmy się, gdy nasze mamy miały ponad 30 lat, przez co różnica wiekowa między mną, a kuzynką to ponad 10 lat. Siedzimy przy herbatce i ciastu, miło rozmawiamy, ale widać, że goście chcą nam o czymś powiedzieć. Okazuje się, że kuzynka jest niepłodna, nie udało się też z adopcją dziecka. Podarowała mi pierścionek, a właściwie pierścień: złoty, z wielkim, przezroczystym kamieniem, na pierwszy rzut oka diamentem. Byłam w jeszcze głębszym szoku, gdy dowiedziałam się, że pierścionek ten siostra babci dostała od swojej matki, ta od niemieckiego arystokraty, gdy wyjeżdżał - chciał tak podziękować wieloletniej służącej. Kuzynka chciała dać go dziecku, ale skoro nie będzie go miała, to niech dostanę ja.

Prezent oczywiście przyjęłam. Był mocno za duży na moją dłoń, na dodatek zupełnie nie w moim stylu - o wiele bardziej wolę małe kamienie. Schowałam do szuflady, o sprawie praktycznie zapomniałam. Przypomniałam sobie jakiś czas temu, przy przeprowadzce. Zaniosłam do jubilera, żeby ocenił, co to właściwie jest za kamień, jaka próba złota, jaka wartość (nie chciałam sprzedawać, bardziej z ciekawości). I co się okazało? To wcale nie przedwojenna błyskotka, a złoto słabej próby, kamień to cyrkonia. Trochę nie wiedziałam, co o tym myśleć. Świadomie mnie oszukali? Pomylili się? Sprawę znów zostawiłam.

Pół roku temu brałam ślub. Zaprosiłam wielkopolską część rodziny, bo chociaż niemal nie utrzymuję z nimi kontaktu, to zawsze byli życzliwi. Podczas składania życzeń kuzynka podejrzanie przygląda się moim palcom. W końcu wypala:
[K] Jak mogłaś nie założyć pierścienia ode mnie, tylko jakieś marne świecidełko!
[J] Nie lubię dużej ilości biżuterii, mam obrączkę i zaręczynowy. O co ci chodzi?
[K] Przecież ten poniemiecki jest o wiele lepszy, niż to coś, co masz na ręku. Nie myślałam, że jesteś taką niewdzięcznicą, że będziesz go nosić jako zaręczynowego. Coś ten twój mężuś (tu mi brew drgnęła) się nie postarał.
[J] Noszę to, co mi się podoba. A męża mi nie obrażaj. Zresztą wiesz, że to wcale nie poniemieckie, a z bazaru? Mam ekspertyzę jubilera/
[K] się wyraźnie zapowietrzyła, wygląda na to, że była zaskoczona i nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Jej mąż wziął ją pod rękę i delikatnie odciągnął, mówiąc: Widzisz, a mówiłem, że się nie uda.

Dłuższą chwilę dochodziłam do siebie. Nie chciałam robić awantury, bo i po co. Mój tata przycisnął trochę córkę siostry swojej mamy i co się okazało? Wymyślili sobie, że wkupią się w łaski mojej rodziny. Fakt, że mamy to szczęście być raczej zamożni. Pomysł wyszedł od mojej kuzynki, jej matka to podchwyciła, mąż był sceptyczny, ale nie miał za wiele do gadania. Siostra babci ma demencję, nie skojarzyła więc faktów. A nam się skurczyła rodzina.

pierścionek ślub oszustwo

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (161)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…