Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86608

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witajcie, czytałam wiele lat i zauważyłam, że da się na Piekielnych dostać poradę. Otóż z powodu obecnie panującego stanu epidemii siedzę w rodzinnym domu z mamą i trzema psami. Na co dzień mieszkam w innym mieście, ale jako, że szefostwo zarządziło pracę zdalną, obie pracujemy w tej samej firmie tylko w innych oddziałach, w dodatku nasze stanowiska są powiązane, spakowałam walizki i dawaj do domku. Zawsze to raźniej. Tylko, że tak było tylko na początku. Teraz mam ochotę rzucić to wszystko i wracać do siebie.

Otóż odkąd siedzę w domu, moja mama potrafi tylko narzekać i wymagać. Obie pracujemy tyle samo godzin, mamy podobne obowiązki, nasze służbowe laptopy stoją naprzeciw siebie w salonie gdzie siedzimy większość dnia. Więc dlaczego to ja MUSZĘ wstać dzień w dzień o 6, nakarmić psy, wyjść z nimi, potem zrobić kawę, śniadanie. Jak mama wstaje to zaloguje się na system i wychodzi na godzinę na taras na fajkę w między czasie rzucając mi teksty typu "taraz trzeba zamieść, pranie zrobić, łazienkę umyć, zupę bym dziś zjadła". Sama odkąd jestem tylko raz w tygodniu sprząta kuchnię klnąc na mnie że takiej prostej rzeczy nie potrafię. Resztę pomieszczeń i odkurzanie oczywiście na mojej głowie. Dołóżmy do tego obiad gotowany codziennie, wychodzenie z psami, karmienie ich i jazdę na rowerze do sklepu albo do paczkomatu bo mama znów coś zamówiła. Jej samochód stoi trzeci miesiąc z garażu i nie ma mowy żeby się ruszyła. Jak bardzo trzeba po coś jechać samochodem to przeciąga sprawę do weekendu kiedy ojciec wraca z pracy w innym mieście.

Jest jeszcze jedna kwestia a mianowicie psy, kocham je, owszem, ale nigdy nie spędzałam z nimi dużo czasu, zostały wzięte że schronisk/fundacji kiedy ja byłam jeszcze na studiach w innym mieście. Psy mają problemy, i ktoś mógłby pomyśleć, że mając je 8-9 lat moi rodzice coś z tym zrobią ale nie. Największy był kiedyś głodzony i teraz ma obsesję na punkcie jedzenia, ma nadwagę, rzuca się innym psom do misek, ludziom do talerzy, raz mnie ugryzł bo chciałam drugiemu psu dać kawałek jabłka. Ale jako, że pies najstarszy i generalnie stary to wolno mu wszystko, bo "on się już i tak nie nauczy".

Drugim problemem jest suka, najmniejsza że wszystkich, średnia wiekiem (nie mamy stuprocentowej pewności ile lat mają psy). Otóż ma ona ataki paniki, niegdyś reagowała tylko na fajerwerki i wielkie burze, teraz zaczyna się trząść i ślinić na nieco większy wiary i z każdym rokiem tylko ten stan się pogarsza. Rodzice a zwłaszcza mama ignoruje moje rady o psim behawioryście, tabletkach na uspokojenie i tym podobnych bo " jak nie wieje to przecież sunia jest jak aniołek". Tylko że pogodę w Polsce mamy ostatnio dość wietrzną i burzową co za tym idzie suka szaleje prawie codziennie, zwłaszcza w nocy. I tutaj kolejny geniusz mojej mamy, ona się musi wyspać bo ma rano do pracy więc ja mam nie spać i czuwać żeby suka nic nie zniszczyła/ nie zbliżała się w swoim szale do mamy 8 innych psów i tak jest od trzech miesięcy. W weekendy ojciec lituje się nade mną i sam przejmuję wartę w razie potrzeby, ale przecież on też musi kiedyś wypocząć. Mama problemu oczywiście nie widzi.
I te sytuację odbijają się na mojej pracy, ledwo się wyrabiam bo ciągle coś trzeba zrobić, chodzę niewyspana, a moja mama tylko się oburza, że się obijam i ona jakoś się wyrabia. Poradźcie co robić jeśli ktoś był w podobnej sytuacji. Jak dotrzeć do rodzicielki aby zrozumiała, że nie mogę robić wszystkiego sama.

PS Zanim przyjechałam, wiem, że mama była sama póki tata i czasem ja nie przyjeżdżaliśmy na weekendy, tylko, że wtedy dom był sprzątany w sobotę, a nie jak teraz co drugi dzień i nie robiła rzeczy typu umycie tarasu, wyplewienie ogródka, umycie auta i tym podobne, bo sama nie dałaby rady. Ja według niej jako osoba młoda (a mam na karku ponad 3 dyszki) nie powinnam mieć problemu robić to sama. Najbardziej mi szkoda psów, bo przestała w ogóle zwracać na nie uwagi, nieważne czy mają co jeść, czy jest woda w misce. Dopiero jak wieczorem idzie spać to na moment je poprzytula i tyle.

Wybaczcie za nieco chaotyczne wyznanie, ale zwyczajnie nie daję już rady.

PS 2 Zapomniałam dodać w historii, że pomysł z moją chwilową przeprowadzką to był wspólny pomysł moich rodziców. I tak ze względu na pracę widywałam się z mamą często, na zebraniach w jej oddziale. Jak zaczęły się obostrzenia to sami stwierdzili że zamiast jeździć co tydzień lepiej i wygodniej będzie jak z nimi zamieszkam. Dodam że oprócz opłacania swojego lokum, dokładam się do rachunków tutaj, jeżdżę na zakupy. Nie jestem darmozjadem, zwłaszcza, że w domu rodzinnym nadal mam swój pokój w którym jest sporo moich rzeczy, więc to nie tak, że łażę za mamą krok w krok czy coś.

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (138)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…