Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86624

przez ~chlopakZbloku ·
| Do ulubionych
Nigdy bym nie przypuszczał, że plan, który wymyśliliśmy sobie z żoną, aby zarobić na wymarzone mieszkanie, będzie materiałem na historię na Piekielnych.
Po ślubie zamieszkaliśmy w mieszkaniu po mojej babci należącym do moich rodziców. Nie chcieliśmy się na starcie zadłużać na lata, więc wymyśliliśmy sobie, że z oszczędności, zaciągając stosunkowo niewielki kredyt kupimy kawalerkę na wynajem, z której szybko spłacimy kredyt, po czym weźmiemy kolejny na docelowe mieszkanie i będziemy go spłacać nadal wynajmując kawalerkę. Kupiliśmy mieszkanko w centrum, wyremontowaliśmy, urządziliśmy przytulnie i szybko znaleźliśmy sympatycznych najemców. Sielanka? Skądże znowu. Od tego czasu kawalerka jest ciągle w centrum zainteresowania znajomych i rodziny.

1. Teściowie.

Moi teściowie są ludźmi sympatycznymi, acz prostymi. Ciągle podsuwają nam coraz to lepszych kandydatów na najemców. Najpierw jakiegoś sąsiada, Józka. Józek we wspomnieniach żony z dzieciństwa był osiedlowych pijaczkiem. Kilka lat temu zamieszkał z jakąś kobietą i ułożył świetny biznes plan - podnajął innym pijaczkom swoje mieszkanie socjalne. Kobieta niestety po jakimś czasie miała dość pijaństwa Józka i go pogoniła. Koledzy-pijaczki wbili mu nóż w plecy i ani myśleli wyprowadzić się z przytulnego gniazdka Józka. Sprawa się rypła i prawa do mieszkania zostały Józkowi odebrane. Od tego czasu pałęta się od kolegi do kolegi, bywa bezdomny, czasem pomieszka o jakiejś baby. Teściowie jako dobrzy przyjaciele Józka próbowali wrzucić go do naszej kawalerki. Przeszłość Józka, alkoholizm i brak stałego dochodu nie było dla nich żadną okolicznością niesprzyjającą temu rozwiązaniu. No bo Józek to prawie jak rodzina.
Innym razem ciotkę Jadźkę. Jadźka to taki rodzinny pasożyt. Całe życie wisiała na swoich, czasem gdzieś popracowała za grosze. Od czasu gdy jej rodzice zmarli i mieszkanie trzeba było sprzedać, mieszka u swojej siostry, która ma jej serdecznie dość. Jadźka dostaje jakieś tam zasiłki, do pracy przecież chwilę przed emeryturą już nie pójdzie, więc powinniśmy dać jej dożyć w godnych warunkach spokojnej starości. Charytatywnie oczywiście.

2. Rodzina.

No właśnie, dalsza i bliższa rodzina moja i żony. Często zdarza się, że ktoś z innej części Polski chce przyjechać do nas w odwiedziny. Taka na przykład moja kuzynka z mężem i dziećmi. Dzwoni, że chętnie by wpadli do naszego miasta spotkać się, pozwiedzać. Świetnie, informuję jednak, że mamy ograniczone możliwości akomodacji gości i musieliby zadowolić wersalką i ewentualnie jakimś dmuchanym materacem dla dzieci, poza tym dłuższa wizyta nie wchodzi w grę, bo oboje pracujemy i musieliby się dopasować do naszego rozkładu dnia. Kuzynka:

- Ale przecież nie musimy mieszkać u was w mieszkaniu, macie przecież tę kawalerkę.
- No mamy, ale wynajmujemy, ktoś tam mieszka.
- No, ale co z tego, to powiedzcie, żeby wyprowadzili się na ten tydzień, dwa, no może trzy.
- Chyba żartujesz, to dobrzy lokatorzy, nie powiem im z dnia na dzień, że mają się wynieść nawet na kilka dni.
- No wiesz, przecież rodziną jesteśmy...

Albo ciotka żony...

- No cześć, słuchaj, bo mój Michałek dostał się na studia i szuka jakiegoś mieszkanka.
- No to fajnie, możemy popytać wśród znajomych czy nie mają jakiegoś pokoju do wynajęcia
- Ale jak pokoju, on potrzebuje mieszkania!
- Oj, ciocia, no nie wiem, mieszkania tu są naprawdę drogie.
- No tak, ale wy przecież macie tę kawalerkę, to chyba może tam zamieszkać.
- No, ale my ją wynajmujemy, mamy fajnych lokatorów, poza tym to jest dość blisko centrum, więc dość drogo, można znaleźć dużo taniej.
- No tak, od obcych! Chyba po rodzinie to trochę byście opuścili.
- A ile byście mogli płacić?
- No z 500zł byśmy zapłacili!

Ciocia była w szoku, że nie przyjęliśmy tak szczodrej oferty.

3. Znajomi.

Znajomi nie próbują się szczególnie wkręcić nam w mieszkanie, choć zdarzało się, że pytali czy mieszkanie jest wolne i próbowali nakłonić do wynajęcia jakiemuś znajomemu poniżej ceny rynkowej. Gorzej, że co jeden to lepszy biznesmen i słyszymy dobre rady typu:

- Nie no, głupio zrobiliście, ja to bym... - to czemu tak nie zrobiłeś? Bo cudzą kasą łatwiej ryzykować?
- Bez sensu, bo co wynajmujecie, jak możecie sprzedać? - Bo nie po to kupowałem, żeby za chwilę sprzedać?
- A wiecie ile kasy byście zarobili jakbyście wynajmowali turystom? - A wiemy. Tylko, że nie mamy czasu ciągle się mieszkaniem zajmować i co kilka dni przyjmować nowych ludzi, o ryzyku zniszczeń i kradzieży nie wspominając.

Do tego dochodzi nastawienie niektórych znajomych, którzy sądzą, że skoro mamy mieszkanie, które wynajmujemy to jesteśmy cholernie bogaci. Kilkakrotnie ktoś próbował pożyczać od nas większe sumy pieniędzy argumentując, że na pewno nas stać, bo przecież mamy tę kawalerkę. No nie, nie mamy. Oboje mamy dobrą pracę i owszem, oszczędzamy, ale po pierwsze nadal mamy kredyt na głowie, po drugie oszczędzamy na przyszłość naszej rodziny, a nie na pożyczki dla znajomych.

4. Moi rodzice.

Na koniec niewielka piekielność w postaci nastawienia moich rodziców. Oczywiście, jestem im bardzo wdzięczny za udostępnienie babcinego mieszkania, chcemy się z niego jak najszybciej wyprowadzić z dwóch powodów. Po pierwsze chcę, aby moi rodzice mogli sobie mieszkanie wynająć i dorobić do niepewnej emerytury. Po drugie mieszkanie nie nadaje się dla nas na dłuższą metę. Niby duże, ale bardzo nieustawne, a do tego w dość nieciekawej dzielnicy i absolutnie nie chciałbym, aby moje dzieci idąc do szkoły musiały mijać miejscowych pijaczków w bramie, a na podwórku bawiły się roztrzaskanymi butelkami i zużytymi kondomami.
Moi rodzice kompletnie tego nie rozumieją, ciągle gdaczą, że po co nam inne mieszkanie, kredyty i inne bzdury. Jest mieszkanie jak ta lala, tu się ścianę postawi i mamy dodatkowy pokój, a bezpieczeństwo zapewnimy sobie drzwiami antywłamaniowymi.

A na koniec dodam, że wcale się tym dodatkowym dobrem nie chwaliliśmy na lewo i prawo. Wiedzieli nasi rodzice i kilkoro najbliższych przyjaciół. Niestety, nie nałożyliśmy na to klauzuli "ściśle poufne" i każdy czuł się chyba w obowiązku rozpowiedzieć wszystkim na około.

takie jedno miasto

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (176)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…