Dzisiaj będzie o uprzedzeniach ze względu na płeć, ale od strony kobiecej. Nie chcę jednak, by była to historia piętnująca, a raczej motywująca. Studiowałam Informatykę na Politechnice Poznańskiej.
Muszę przyznać, że od początku mojej informatycznej drogi życiowej, nastawiałam się na nieprzychylność ze strony mężczyzn, a okazało się odwrotnie. Do końca liceum byłam niepewna swojej decyzji odnośnie kierunku studiów. Z matematyki szło mi nieźle, ale znałam dziewczyny o wiele bieglejsze w tej sztuce. Dziewczyny, o których mówię, uważały się za "niewystarczająco inteligentne", by iść na politechnikę.
Wśród kobiet, które wtedy znałam panowało przekonanie, że politechnika skupia wyłącznie męskich geniuszy. Że trzeba być świetnym z elektroniki, automatyki, mechaniki i Bóg wie czego jeszcze, by przeżyć pierwszy semestr. Dlatego z niej rezygnowały.
Dla porównania: to tak jakby licealista rozważający medycynę, wahał się, bo póki co jest beznadziejny z operowania ludzi.
Dorośli zresztą niezbyt pomagali w łamaniu stereotypów. Pamiętam do dziś słowa mojej nauczycielki od historii z tego okresu. Pozwolę zacytować: "Policzy mi ktoś ile to 3136+5197? Ah, no bo my kobiety to takie z liczenia nie za dobre...".
Inna nauczycielka, podobna sytuacja: nie działa projektor. Pani prosi o pomoc, bo "kobiety z elektroniki nie są za dobre".
Miała po części rację. Kobiety zwykle nie pasjonują się techniką. Ale byliśmy klasą matematyczno-informatyczną. Na 30 osób: 14 dziewczyn. Nie uważacie, że to trochę niezręczne?
Zwłaszcza, że przy obliczeniach wyciągnęliśmy wszyscy kalkulator, a 'naprawa' projektora, to było wciśnięcie 'reset'. Faceci lepiej wciskają guziki czy co?
To samo z moją mamą, która próbowała mnie przekonać, że nie dam sobie rady jako programista. Bo to "nie dla nas", "Kobiety nie nadają się do tego typu pracy". Słyszałam, że a te studia to fanaberia, bo, uwaga: "jak się komputer w domu zepsuł to nie naprawiłaś". Czasem było mi bardzo ciężko, kierunek jest wymagający. Nie mogłam się jednak poskarżyć, bo od razu wchodziło "daj sobie spokój z tymi komputerami, to nie dla nas".
Kolejna sytuacja: niedawno oglądałam recenzję klatki dla myszy. Dwa komentarze o treści mniej więcej: "Bardzo łatwa w złożeniu, jestem kobietą, a dałam radę". Ta klatka miała 3 elementy. Średnio wykształcony szympans by to spasował.
To samo przy filmiku o wymianie pasty termoprzewodzącej, oraz przy taśmie led.
Ponadto, mówiąc swój zawód nowej znajomej, często słyszałam: "Musisz być mądra jak na kobietę" wypowiedziane kompletnie poważnie. Przyznam, że czułam się jak rudy po usłyszeniu "jesteś uczciwy jak na rudego" ;).
Podsumowując: Z moich obserwacji wynika, że wiele kobiet bardzo nisko siebie ceni. Niektóre same sobie wkręcają nieporadność w pewnych dziedzinach, tkwiąc w stereotypach.
Muszę przyznać, że od początku mojej informatycznej drogi życiowej, nastawiałam się na nieprzychylność ze strony mężczyzn, a okazało się odwrotnie. Do końca liceum byłam niepewna swojej decyzji odnośnie kierunku studiów. Z matematyki szło mi nieźle, ale znałam dziewczyny o wiele bieglejsze w tej sztuce. Dziewczyny, o których mówię, uważały się za "niewystarczająco inteligentne", by iść na politechnikę.
Wśród kobiet, które wtedy znałam panowało przekonanie, że politechnika skupia wyłącznie męskich geniuszy. Że trzeba być świetnym z elektroniki, automatyki, mechaniki i Bóg wie czego jeszcze, by przeżyć pierwszy semestr. Dlatego z niej rezygnowały.
Dla porównania: to tak jakby licealista rozważający medycynę, wahał się, bo póki co jest beznadziejny z operowania ludzi.
Dorośli zresztą niezbyt pomagali w łamaniu stereotypów. Pamiętam do dziś słowa mojej nauczycielki od historii z tego okresu. Pozwolę zacytować: "Policzy mi ktoś ile to 3136+5197? Ah, no bo my kobiety to takie z liczenia nie za dobre...".
Inna nauczycielka, podobna sytuacja: nie działa projektor. Pani prosi o pomoc, bo "kobiety z elektroniki nie są za dobre".
Miała po części rację. Kobiety zwykle nie pasjonują się techniką. Ale byliśmy klasą matematyczno-informatyczną. Na 30 osób: 14 dziewczyn. Nie uważacie, że to trochę niezręczne?
Zwłaszcza, że przy obliczeniach wyciągnęliśmy wszyscy kalkulator, a 'naprawa' projektora, to było wciśnięcie 'reset'. Faceci lepiej wciskają guziki czy co?
To samo z moją mamą, która próbowała mnie przekonać, że nie dam sobie rady jako programista. Bo to "nie dla nas", "Kobiety nie nadają się do tego typu pracy". Słyszałam, że a te studia to fanaberia, bo, uwaga: "jak się komputer w domu zepsuł to nie naprawiłaś". Czasem było mi bardzo ciężko, kierunek jest wymagający. Nie mogłam się jednak poskarżyć, bo od razu wchodziło "daj sobie spokój z tymi komputerami, to nie dla nas".
Kolejna sytuacja: niedawno oglądałam recenzję klatki dla myszy. Dwa komentarze o treści mniej więcej: "Bardzo łatwa w złożeniu, jestem kobietą, a dałam radę". Ta klatka miała 3 elementy. Średnio wykształcony szympans by to spasował.
To samo przy filmiku o wymianie pasty termoprzewodzącej, oraz przy taśmie led.
Ponadto, mówiąc swój zawód nowej znajomej, często słyszałam: "Musisz być mądra jak na kobietę" wypowiedziane kompletnie poważnie. Przyznam, że czułam się jak rudy po usłyszeniu "jesteś uczciwy jak na rudego" ;).
Podsumowując: Z moich obserwacji wynika, że wiele kobiet bardzo nisko siebie ceni. Niektóre same sobie wkręcają nieporadność w pewnych dziedzinach, tkwiąc w stereotypach.
informatyka
Ocena:
242
(268)
Komentarze