Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86714

przez ~Cienia ·
| Do ulubionych
Przypomniały mi się stare czasy, kiedy pracowałam jako opiekunka osób starszych u naszych zachodnich sąsiadów. Zaczęłam tak pracować jakieś 10 lat i trwało to ok. pięciu lat. Ogólnie dość lubiłam tę pracę, ale zdarzyły się też niefajne sytuacje i te które najbardziej utkwiły mi w pamięci postanowiłam tu opisać.

Zacznę od tego, że pracowałam przez polska agencję i często wina za piekielne sytuacje leżała właśnie po stronie agencji.

1. Agencja miała kartoteki pacjentów, czy raczej klientów, gdzie opisane było, czy osoba wymagająca opieki jest zdrowa na umyśle oraz fizycznie, czy opieka ma być całodobowa czy tylko dzienna oraz jaki jest zakres obowiązków opiekunki. Nie mam wykształcenia medycznego, więc mogłam opiekować się tylko osobami, które takiej opieki nie wymagały. Do pierwszego miejsca pracy wysłano mnie z informacją, że jest to starszy pan, samodzielny fizycznie, potrzebujący bardziej kogoś w rodzaju gosposi. W to mi graj. Niestety, po przyjeździe na miejsce okazało się, że jest pan leżący, przyjmujący wiele specjalistycznych leków, wymagający podawania basenu, a najlepiej zakładanie cewnika. Pracownica agencji, która pojechała ze mną do rodziny pana celem zapoznania, nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że nie pisałam się na takie rzeczy. Nie dlatego, że uwłaczało to mojej godności, tylko dlatego, że po prostu bałam się, że zrobię temu panu krzywdę, nie znam się na lekach, a spis był naprawdę długi, przy czym za mało lub za duża dawka mogła pana zabić. Rodzinie zostało powiedziane, że jestem wykwalifikowaną pielęgniarką i z tego co zrozumiałam, byli wściekli, że agencja nie ma żadnych dokumentów na potwierdzenie moich kwalifikacji i ostatecznie (na szczęście) nie zgodzili się oddać mi pana pod opiekę. Przesiedziałam wtedy ponad tydzień na jakiejś kwaterze czekając, aż agencja znajdzie mi inną pracę.
2. Wysłano mnie do starszego małżeństwa. Pan wymagał pomocy w korzystaniu z toalety, kąpieli i jedzeniu, a żona już nie dawała rady. Zakres obowiązków zawierał wyłącznie opiekę nad panem, ewentualnie też dotrzymywanie mu towarzystwa. Słabo mówiłam po niemiecku, ale oczywiście chciałam się uczyć, więc na rękę mi było częste rozmawianie z państwem. Niestety, szybko okazało się, że żona pacjenta uważała, że skoro mam trochę wolnego czasu, gdy pan akurat oglądał telewizję lub spał, to powinnam sprzątać, gotować, prać i tak dalej. Głupio mi było odmówić, szczególnie, że naprawdę miałam sporo wolnego czasu, ale w pewnym momencie złapałam się na tym, że zaczynam o 6 rano, gdy pan się budził i do 21, gdy szedł spać nie mam w sumie nawet pół godziny dla siebie. Zadzwoniłam do mojej opiekunki w agencji, ponieważ nie czułam językowo na siłach przedstawić pani swój punkt widzenia. Opiekunka pocmokała przez telefon, obiecała porozmawiać z klientką i kazała nie robić nic poza zakres określonych obowiązków. Kilka godzin później starsza pani zaczęła się na mnie wydzierać i szarpać, nie do końca zrozumiałam, co, ale na pewno było coś o telefonie, lenistwie i polskiej szmacie. Nie mogła się ze mną dogadać, więc szarpnęła mnie za rękę do mojego pokoju, pokazała walizkę i otworzyła szafę z ubraniami. Czyli mam się pakować. Ponownie zadzwoniłam do agencji i podałam klientkę pośredniczce do telefonu. Po chwili baba oddała mi telefon, pośredniczka kazała się spakować i iść do hotelu, a następnego dnia miał mnie odebrać kierowca. Zapytałam się, gdzie mam iść do hotelu, skoro jestem na wsi i no niestety, nie ma tu żadnych hoteli. Pośredniczka podumała chwilę, spytała czy nie mogę iść spać do sąsiadów?! Oczywiście nie wchodziło to w grę, więc końcem końców pojechałam taksówką do najbliższego miasteczka i tam spędziłam noc. Co ciekawe, rozmawiając o tej akcji z pośredniczką dowiedziałam się, że klientka w sumie mówiła, że mile widziana będzie pomoc w domu, ale nie spodziewała się, że aż w takim zakresie.
3. Oddelegowano mnie do samotnego starszego pana, na początku nie było żadnych problemów, pan był co prawda już trochę otępiały, ale generalnie dogadywaliśmy się. Robiłam oczywiście też zakupy, a z pieniędzy na nie co tydzień rozliczałam się z córką pacjenta. Po pewnym czasie ta właśnie córka zaczęła mi zwracać uwagę na to, że za dużo wydaję, co mnie zdziwiło, bo kupowałam to, czego życzył sobie pan, zbierałam paragony, sobie też nie kupowałam nic specjalnego, jadłam to samo, co pacjent. Córka zaczęła robić mi wyrzuty, że kupuję jedzenie lepszych marek, a nie tych najtańszych. Tłumaczyłam, że pan nie chce tych tanich, ale ona kompletnie to olała. W kolejnych tygodniu kupiłam tańsze produkty, pacjent był niezadowolony, odmawiał jedzenia, wściekał się. Po kolejnej rozmowie z córką dowiedziałam się, że jestem darmozjadem, bo sobie kupuje markowe szyneczki na jej koszt, a powinnam się cieszyć, że w ogóle dostaje jeść i nie muszę się żywić na własny koszt. Pacjent był przy tym obecny i zaczął się z nią kłócić, że nie będzie jeść taniego chłamu z dyskontu. Do tej pory pamiętam, że wydarła się na niego, że najchętniej to by rozwalił całe pieniądze na żarcie, a powinien oszczędzać i myśleć o tym, aby coś po sobie zostawić. Popracowałam tam jeszcze kilka tygodni, potem córka poprosiła o zmianę opiekunki i z ciężkim sercem zostawiłam pana.

4. Moje ostatnie miejsce pracy było w większym mieście i miałam zajmować się małżeństwem. Piekielność polegała na tym, że oboje byli już niesprawni, za to bardzo wymagający i ciężko było mi ogarnąć opiekę nad obojgiem. Już po kilku tygodniach wiedziałam, że nie dam rady na dłuższą metę i dałam znać agencji, że chciałabym zmienić miejsce pracy. Dowiedziała się o tym wnuczka państwa, która załatwiała sprawę z agencją. Ustaliliśmy razem, że zostanę do końca miesiąca. Niestety, wnuczka wiedząc, że i tak wyjadę przestała przychodzić w weekendy (oficjalnie weekendy miałam wolne, bo państwem zajmowała się wtedy właśnie wnuczka - w praktyce i tak jej pomagałam, bo narzekała, że dziadkowie są tacy uciążliwi). Na koniec powiedziała mi, że jest rozczarowana, bo tyle dobrego słyszała o polskich opiekunkach,a tu już czwarta z kolei odchodzi po kilku tygodniach. Zwróciłam jej uwagę, że zarówno stan dziadków, jak i zakres obowiązków jest po prostu ciężki do ogarnięcia dla jednej osoby i chyba widzi to, przychodząc w weekendy. Stwierdziła, że owszem, ale ona to robi dobrowolnie, a ja jestem w pracy, więc nie powinnam narzekać na pracę od świtu do nocy, pielęgnację dwójki niepełnosprawnych osób, sprzątanie, gotowanie, zakupy, zabawianie państwa czytaniem gazet i książek, no bo przecież my w tej Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do ciężkiej pracy.

Ale żeby nie było - miałam mnóstwo ciepłych i miłych pacjentów, których do tej pory dobrze wspominam, tylko nie wiem, dlaczego niektórym wydaje się, że opiekunka to jakiś prywatny niewolnik.

zagranica

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…