Piekielność może niewielka, ale powtarzająca się każdego dnia.
Biblioteki już niemal 2 miesiące temu otworzyły się dla czytelników. Jednak, jak we wszystkich miejscach publicznych, pojawiły się nowe zasady, między innymi przerwy na dezynfekcję w ustalonych godzinach. W tym czasie zamykamy drzwi, ponieważ serwis sprzątający jest co kilka dni i same dezynfekujemy klatkę schodową, poręcze itd.
Oczywiście kartki z informacją o przerwach i ich godzinach rozmieściłyśmy wszędzie. Na drzwiach, które zamykamy, również (na wysokości wzroku, czerwone dla lepszego efektu).
Drzwi, które zamykamy w tym czasie są stare, ciężkie i okratowane - blokujemy je kłódką, bo nie mają zamka na klucz. I nie ma dnia, żeby ktoś nie próbował na siłę wejść w godzinach dezynfekcji. Dzień w dzień słyszymy łomot nieszczęsnych drzwi (zablokowane kłódką nie są nieruchome) - i niektórym nie wystarczy pchnięcie, żeby sprawdzić. Szarpią przez dłuższą chwilę, zanim odpuszczą. Najpierw myślałyśmy, że tak będzie przez pierwszy tydzień, ludzie muszą się przyzwyczaić... Nic z tego. Od dwóch miesięcy po klatce schodowej niesie się huk, jakby wejście próbowała sforsować brygada antyterrorystów.
Czerwona kartka z informacją o godzinach przerw na dezynfekcję znajduje się na rzeczonych drzwiach, oprócz tego pojawiła się druga, z prośbą, żeby nie szarpać drzwi, jeśli są zamknięte.
A wydawałoby się, że ludzie, przychodzący do biblioteki potrafią czytać...
Biblioteki już niemal 2 miesiące temu otworzyły się dla czytelników. Jednak, jak we wszystkich miejscach publicznych, pojawiły się nowe zasady, między innymi przerwy na dezynfekcję w ustalonych godzinach. W tym czasie zamykamy drzwi, ponieważ serwis sprzątający jest co kilka dni i same dezynfekujemy klatkę schodową, poręcze itd.
Oczywiście kartki z informacją o przerwach i ich godzinach rozmieściłyśmy wszędzie. Na drzwiach, które zamykamy, również (na wysokości wzroku, czerwone dla lepszego efektu).
Drzwi, które zamykamy w tym czasie są stare, ciężkie i okratowane - blokujemy je kłódką, bo nie mają zamka na klucz. I nie ma dnia, żeby ktoś nie próbował na siłę wejść w godzinach dezynfekcji. Dzień w dzień słyszymy łomot nieszczęsnych drzwi (zablokowane kłódką nie są nieruchome) - i niektórym nie wystarczy pchnięcie, żeby sprawdzić. Szarpią przez dłuższą chwilę, zanim odpuszczą. Najpierw myślałyśmy, że tak będzie przez pierwszy tydzień, ludzie muszą się przyzwyczaić... Nic z tego. Od dwóch miesięcy po klatce schodowej niesie się huk, jakby wejście próbowała sforsować brygada antyterrorystów.
Czerwona kartka z informacją o godzinach przerw na dezynfekcję znajduje się na rzeczonych drzwiach, oprócz tego pojawiła się druga, z prośbą, żeby nie szarpać drzwi, jeśli są zamknięte.
A wydawałoby się, że ludzie, przychodzący do biblioteki potrafią czytać...
Ocena:
104
(122)
Komentarze