Podjeżdżam pod urząd miasta załatwić jedną sprawę z wychowankami, których miałem pod swoja opieką. Szukam miejsca parkingowego, a że był to parking płatny, miejsc nie brakowało. Parkuję na pierwszym lepszym, już chce wysiadać, kiedy wychowankowie zwracają mi uwagę na starszego Pana, coś koło 80 lat, który krzyczy coś w samochodzie z naprzeciwka. Parking był pustym placem, linie samochodów były oddzielone wyłącznie namalowanymi pasami.
Pan - prawie 30C na dworze, ale koszula, marynarka, samochód seicento czerwone - tak dla zobrazowania antagonisty tej opowieści. W tym wszystkim ogień w oczach, i gestykuluje jak Hitler podczas przemówienia, wrzeszcząc coś. Obok niego na siedzeniu coraz bardziej aktywna małżonka, równie leciwa, która w końcu wstaje otwiera drzwi i podniesionym głosem krzyczy- "Czy mógłby Pan przejechać!?". Szybka ocena sytuacji- stoję prawidłowo na miejscu parkingowym, Pan ma najwidoczniej problem z wycofaniem i wyjechaniem swoim pasem ruchu, chce przejechać przez moje miejsce parkingowe...
Zamiast normalnie poprosić zachowuje się tak jakby nie rozumiał sytuacji i miał zaawansowaną demencję. Myślę, że nie będę robił problemów, dam przykład dzieciakom, że można kulturalnie zareagować na takie zachowanie. Przeparkowałem samochód, pod nosem powiedziałem tylko w trakcie wychowawczo, że z głupotą nie ma co walczyć i sobie nerwów psuć. Sprawę w urzędzie załatwiliśmy w 20 min, wsiadamy w samochód, jedziemy drogą, zupełnie już nie pamiętając o parkingu, kiedy nagle... Z naprzeciwka czerwone seicento z leciwą parką o hitlerowskich korzeniach wyprzedza rowerzystę, wjeżdżają na nasz pas ruchu, ja po hamulcach, odbijam w prawo, najeżdżam oponą na krawężnik. Dzieciaki wystraszone.
Reakcji u starych grzybów żadnej. Dużo się mówi o testach na możliwość prowadzenia samochodu, naprawdę by się przydały.
Pan - prawie 30C na dworze, ale koszula, marynarka, samochód seicento czerwone - tak dla zobrazowania antagonisty tej opowieści. W tym wszystkim ogień w oczach, i gestykuluje jak Hitler podczas przemówienia, wrzeszcząc coś. Obok niego na siedzeniu coraz bardziej aktywna małżonka, równie leciwa, która w końcu wstaje otwiera drzwi i podniesionym głosem krzyczy- "Czy mógłby Pan przejechać!?". Szybka ocena sytuacji- stoję prawidłowo na miejscu parkingowym, Pan ma najwidoczniej problem z wycofaniem i wyjechaniem swoim pasem ruchu, chce przejechać przez moje miejsce parkingowe...
Zamiast normalnie poprosić zachowuje się tak jakby nie rozumiał sytuacji i miał zaawansowaną demencję. Myślę, że nie będę robił problemów, dam przykład dzieciakom, że można kulturalnie zareagować na takie zachowanie. Przeparkowałem samochód, pod nosem powiedziałem tylko w trakcie wychowawczo, że z głupotą nie ma co walczyć i sobie nerwów psuć. Sprawę w urzędzie załatwiliśmy w 20 min, wsiadamy w samochód, jedziemy drogą, zupełnie już nie pamiętając o parkingu, kiedy nagle... Z naprzeciwka czerwone seicento z leciwą parką o hitlerowskich korzeniach wyprzedza rowerzystę, wjeżdżają na nasz pas ruchu, ja po hamulcach, odbijam w prawo, najeżdżam oponą na krawężnik. Dzieciaki wystraszone.
Reakcji u starych grzybów żadnej. Dużo się mówi o testach na możliwość prowadzenia samochodu, naprawdę by się przydały.
komunikacja_miejska
Ocena:
135
(163)
Komentarze