Tym razem to ja byłem piekielnym. Przed skrzyżowaniem, z ostrym łukiem, na obwodnicy pewnego miasta jechały sobie spokojnie dwa zestawy, jeden za drugim w pewnej odległości. Ruch spory, udało mi się przeskoczyć jeden i nie ryzykowałem próby wyprzedzania drugiego pomimo sporego zapasu mocy (motocykl). Na dwóch kołach kierunkowskaz nie odbija jak w samochodzie, więc zjeżdżając z tego skrzyżowania musiałem go pyknąć. Gruba rękawica plus klakson umiejscowiony przy kierunkowskazie i wyszedłem na poganiacza, nerwusa, frustrata. Przepraszam i dziękuję za zrobienie miejsca do wyprzedzania.
gdzieś na drodze
Ocena:
64
(78)
Komentarze