Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86812

przez ~Ley ·
| Do ulubionych
Gdy byłam nastolatką, moja matka miała prawdziwą manię na punkcie mojego trądziku. Jak sama twierdziła, ona miała paskudną twarz w tym wieku, dlatego chce, żebym ja miała lepiej. Jednak nie polegało to na kupowaniu odpowiednich specyfików, a... wyciskaniu pryszczy. Codziennie rano, po myciu zębów, miałam pokazać jej moją zapryszczoną facjatę, a ona usuwała te, które uznała, że są na to gotowe. Szczególnie uwzięła się na małe, czarne kropki (wybaczcie, do tej pory nie wiem, jak się one nazywają), które wyskakiwały nie tylko na nosie, ale też na policzkach.

Trwało to parę ładnych lat, aż zaczęłam się skuteczniej buntować (byłam naprawdę zahukaną osobą) i ojciec nie wziął sprawy w swoje ręce - zaprowadził mnie do kosmetyczki, ta do dermatologa. Twarz udało się uratować tylko częściowo, bo blizny mam do dzisiaj.

To nie cała piekielność. Te czarne kropki okazały się piegami. Były na tyle ciemne, że matce, osobie o słabym wzroku, pomyliły się z tymi tworami. Przez lata próbowała je usuwać...

rodzina

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…