Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86930

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Z kim przestajesz, takim się stajesz. Coś w tym jest, choć nie zdajemy sobie często sprawy, że stajemy się podobni do ludzi, z którymi przybywamy. Dzisiaj będzie właśnie o tym.
Wiolkę poznałam w pracy - nie żebym miała coś do tego imienia, ale muszę ją jakoś nazwać na potrzeby historii.
Obie byłyśmy wtedy na półrocznej umowie i jedna z nas miała zostać na stałe.

Na początku wydała mi się przesympatyczną, wygadaną, po prostu fajną dziewczyna, przy tym bardzo towarzyską i charyzmatyczną.
A, że sama nie mam aż takiej łatwości w nawiązywaniu kontaktów i przyjaciół zaledwie paru, a ona jak by się mogło wydawać całe mnóstwo, bardzo mi to imponowało.
I tak zakumplowałyśmy się. Na początku czerpałam radość z tej przyjaźni, miło spędzałyśmy razem czas, wychodziłyśmy razem na miasto.

Wiolka miała kiedyś byłego, który rzucił ją w dość chamski sposób. Bardzo to przeżywała, mimo że minęło od tego czasu kilka miesięcy. Okazało się, że miała stany depresyjne. Szkoda mi jej było, próbowałam jej wesprzeć, doradzić.

Prace sobie totalnie olewała, chodziła ciągle na zwolnienia. Ale i tak liczyła, że to ona zostanie. Z dumą opowiadała jaka jest sprytna, że kombinuje i się nie stara, a i tak ma znajomości, więc ją zatrudnią. Ja robiłam swoje, byłam solidna i dość pilnie pracowałam, nie bumelowałam, nie chodziłam na zwolnienia, nie spóźniałam się do pracy. Co koleżance było nie bardzo w smak, bo pewnie zdawała sobie sprawę z tego, że źle to wypada na jej tle.

W końcu rozmowy o jej byłym facecie przybrały na sile, opowiadała bez przerwy tylko o nim, o swojej depresji, o myślach samobójczych, o chodzeniu do psychiatry. O tym, że jeśli nie zostanie w pracy, to coś sobie zrobi.
Pocieszałam ją, próbowałam doradzić, jednak żadnej mojej rady, żeby o tym facecie zapomnieć nie brała sobie do serca.

Z czasem zaczęło mi to coraz bardziej ciążyć, powoli sama stawałam się taka jak ona, smutna i zdołowana.
Łapałam się sama na pesymistycznym myśleniu.
Pod koniec umowy Wiolka poszła na kolejne zwolnienie. Twierdziła, że nie daje sobie rady ze sobą. Ja pracowałam, a ona wydzwaniała, pisała po 20, 30 wiadomości w ciągu dnia.
Odpisywałam, że nie mam czasu i oddzwonię po pracy. Nie rozumiała tego.

W końcu przyszedł czas decyzji komu przedłużą umowę. Wybrali mnie. Kilka dni później usłyszałam plotki na swój temat, że zostawiłam Wiolkę samą w dołku psychicznym i przeze mnie nie będzie mieć pracy. Już więcej się do mnie nie odezwała.

Nie mamy już kontaktu od kilku miesięcy. Co wyszło mi na dobre, bo wyraźnie odżyłam.
Jedyne co pozytywnego wynikło z tej znajomości, to to, że zrozumiałam jak wielki ludzie z naszego otoczenia mają na nas wpływ i jak bardzo potrafią nami manipulować.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…