Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87062

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W tej historii nie będzie nic o polityce, sytuacji w Polsce, ani o pewnej grupie osób. Wszystko skupia się wokół jednej sprawy.

Jestem matką osoby transseksualnej. Oswojenie się z tą sytuacją zajęło mi i mojemu mężowi sporo czasu, szczególnie, że inaczej niż przyjmuje się za wzorzec, przez 16 lat nie przyszło nikomu do głowy, że to dziecko to nie chłopiec. Zabawy, gry, zainteresowania, ubrania zawsze były chłopięce. Chłopiec - chociaż trochę inny - bardziej wrażliwy, delikatniejszy, ale chłopiec. Wiadomość była jak uderzenie obuchem, jakaś nierzeczywistość, dziwny żart, ale jednak (a minęły już 3 lata) okazała się prawdą. Powoli przyzwyczajaliśmy się do nowego imienia i formy żeńskiej. Tylko dziadek (mieszkający pod tym samym adresem co my) powiedział, że na pewno, nigdy, nie zwróci się jak do kobiety. Nie i już. Nie odrzucił, nie unikał, ale cały czas to był wnuk, nie wnuczka.
W kontaktach z naszymi znajomymi i rodziną zachowywaliśmy dużą ostrożność. W końcu to ludzie z różnymi poglądami, a ukrywanie czegoś, co trudno ukryć nie ma sensu, ale okazało się, że właściwie wszyscy, którym o tym mówiliśmy zachowali się w porządku, rozumieli, wspierali nas. Przekrój wieku 40-80 lat.

Aż w końcu spotkałam znajomą, mającą syna w tym samym wieku co moje dziecko. Chłopcy (jak jeszcze obydwaj byli chłopcami) bardzo się przyjaźnili, spędzali ze sobą dużo czasu, potem jakoś się to rozlazło i praktycznie od dłuższego czasu nie utrzymywali kontaktu. Zresztą podobnie jak i my, rodzice.
- O, co słychać, jak M.?
No co ukrywać, nie ma M., jest A. I znowu słowa wsparcia, że takie życie, trzeba wspierać, nie odrzucać, kochać itp. Powiedziałam, że owszem, kochamy, tylko dziadek ma pewien problem z zaakceptowaniem sytuacji.
- Co się dziwisz, to starszy człowiek, trzeba i dziadka zaakceptować i kochać, bo nic innego nie poradzicie. Musicie być silni.
Pierdu, pierdu, tona słodyczy.

Kilka dni później dziadek wrócił do domu wyraźnie wkurzony. Znajoma gdzieś go spotkała i zaczęła swoją litanię: że to moda to całe LGBT, że jedni napędzają drugich, sami nie wiedzą czego chcą, że to TRZEBA LECZYĆ, a nie ustępować i kilka minut takiego wykładu.
A doświadczenie w wykładach ma, bo ta kobieta jet nauczycielką, to ona wychowuje dzieci późnopodstawówkowe, pokazuje im kierunek nietolerancji. Może spodziewała się, że dziadek łyknie jej gadanie, może zasieje jakiś ferment, skłóci nas? Nie wiem. Chyba łatwiej byłoby mi to przełknąć, gdyby przy spotkaniu ze mną wyraziła swoje poglądy, a nie jak sądziła wzięła się za najsłabsze ogniwo.

A dziadek odpowiedział jej coś w swoim stylu, zupełnie nie po jej myśli, broniąc swojej rodziny, po czym podjął decyzję, że jednak ma wnuczkę i od tej pory konsekwentnie zwraca się do niej w rodzaju żeńskim. Tyle dobrego, a znajomą omijam.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (238)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…