Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87236

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz miała miejsce parę lat temu, w trakcie wakacji nad morzem. Od jakiegoś czasu czułam się coraz gorzej - permanentne zmęczenie, skurcze w łydkach, zawroty głowy. Nie przywiązywałam do tego zbyt wielkiej wagi, prowadziłam wtedy intensywny tryb życia - praca na pełen etat, zaoczne studia i małe dziecko w domu. Pełna optymizmu, że odpoczynek nad naszym rodzimym morzem, pozwoli mi naładować akumulatory, zabrałam rodzinę na wakacje. Już po dwóch dniach czułam, że jednak zwykłe zmęczenie,nie powinno powodować u mnie kompletnego wyczerpania po przejściu paru kroków. Drugiej nocy,kiedy wstałam, żeby pójść znów do toalety, zakiełkowało we mnie paskudne podejrzenie - a nuż to cukrzyca?

Gwoli wyjaśnienia, mam dziecko chore na cukrzycę pierwszego typu i wiem z czym to się wiąże. Częste oddawanie moczu może świadczyć o podwyższonym poziomie cukru we krwi. Sama przyjmuję z natury dość mało płynów w ciągu dnia,więc nie rzuciło mi się to,aż tak w oczy.

Nie przedłużając, pożyczyłam od syna glukometr i oznaczyłam swój poziom cukru. Widząc wynik ponad 350, już wiedziałam, że jest o kiepsko. Po milczącym gryzieniu się z tematem przez następne dwa dni, poddałam się i udałam do męża na spowiedź. Ten w trybie pilnym zabrał mnie na ostry dyżur do najbliższego miasta, oddalonego o 30 km od naszego kąpieliska(był weekend,a my oddaleni od domu o ponad 400 km). I tam zaczęła się piekielność właściwa. Zostałam przyjęta przez lekarza o wyglądzie studenta. Chociaż jego pewność siebie i buta, bardziej pasowały do dużo bardziej doświadczonego i starszego medyka. Po opisie moich dolegliwości usłyszałam,że wymyślam, że jedyne na co jego zadaniem cierpię, to anoreksja (jestem dość szczupła z natury, a nieleczona cukrzyca powoduje dość szybki spadek wagi) i powinnam zgłosić się do psychiatry, a nie zawracać mu głowę głupotami. Na moją prośbę o oznaczenie poziomu glikemii z krwi, parsknął śmiechem i powiedział że to on jest lekarzem,a nie jakaś gówniara ( miałam wtedy 27 lat, więc nie wiem,czy nie byłam nawet starsza od niego). W końcu znudzony moim uporem, kazał mnie podłączyć do kroplówki z elektrolitami, "bo pewnie zaraz zemdleje z niedożywienia".

Po kolejnych dwóch godzinach miałam dość, wiedziałam,że kompocik z potasu, nie spowoduje u mnie spadku cukru. Złapałam przechodzącą pielęgniarkę, i zapytałam, gdzie mogę złożyć skargę, w sprawie nie udzielenia pomocy i odmowy wykonania podstawowych badań. Nagle zakręciło się wokół mnie kilka osób, pobrano mi krew, dostałam pojemnik na mocz. Po kolejnych godzinach czekania, zostałam wezwana przed oblicze szanowanego lekarza. Patrząc na mnie spode łba, wymamrotał, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na cukrzycę i dodał ze złośliwym uśmiechem na twarzy, że diabetologa w szpitalu nie będzie przez najbliższe dwa dni,więc będę musiała sobie poczekać. Mocno już wkurzona, zażądałam podania insuliny,żeby choć trochę zbić cukier do tego czasu. Usłyszałam,że nie,bo on się nie zna na tej chorobie. Zażądałam wypisu ze szpitala i poprosiłam,żeby zaznaczyć,że odmówiono mi leczenia. Z wielką łaską dostałam zastrzyk z insuliną. Miałam już i tak dość, więc poprosiłam o wypis i skierowanie do szpitala (postanowiłam wrócić z rodziną do domu i tam się zacząć leczyć-przy świeżo wykrytej cukrzycy spędza się około tygodnia w szpitalu,żeby wyrównać cukry i dobrać właściwe dawki insuliny do posiłków).

Po 8 godzinach spędzonych na ostrym dyżurze, dostałam wypis i bezcenny komentarz "wspaniałego" lekarza: "Powodzenia na nowej drodze życia" okraszony złośliwym uśmiechem. Nie zrozumcie mnie źle, normalnie jestem dość waleczną osobą i nie odpuszczam w przypadku chamstwa,ale właśnie zawalił mi się świat. Dostałam diagnozę przewlekłej choroby do końca życia, byłam wyczerpana i w szoku. Wyszłam stamtąd i wybuchnęłam płaczem. Jest to jedne z moich najgorszych wspomnień - jeszcze długo czułam się upokorzona i w jakiś sposób winna,że zachorowałam na chorobę genetyczną, na którą przecież nie miałam wpływu. Żałuję tylko,że nie złożyłam oficjalnej skargi na lekarza, który mnie tak potraktował.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…