Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87242

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść w zasadzie nie moja, ale co mi tam, posłużę za przekaźnik.

Pożar mi sie przytrafił (znaczy mnie się przytrafił, nie osobie opowiadającej). Wiele hałasu o nic, jak się okazało, ale straż pożarna przyjechała, bo wyglądało kiepsko. Zgasili coś, co się juz samo przygasiło. Miałam wyrzuty sumienia, choć w sumie nie moja wina, więc poczęstowałam panów kawą i ciastem domowym. Trochę się wzbraniali, ale wypili i zjedli w locie, na tarasie, bo nie chcieli sobie gdzieś przykucnąć. Nagle pojawiła się przy bramie starsza pani. Pierwszy raz w życiu ją na oczy widziałam, a że u nas zabudowania bardzo nieliczne, musiała z jakiejś odległości przylecieć, u nas lasy dookoła, więc nie bardzo po sąsiedzku. A był w sumie środek nocy, bo jakaś 23. Oczywiście chciała wiedzieć co się stało. Strażacy ją uprzejmie poinformowali, że się paliło, ale przestało, żeby się nie martwiła, jeżeli ją zmartwienie tu przygnało. Nie, nie zmartwienie, tak się chciała zapytać, bo to "warto wiedzieć". No dobrze, jej ciekawość troszkę została zaspokojona. Myślałam, że to piekielna baba, ale strażacy mi powiedzieli, że nie bardzo.
Dwa dni temu gasili dom, duży, nie bardzo nowy, ale świeżo odnowiony i się im nieszczęście takie przytrafiło. Znaczy właścicielom. Pożar był dość rozległy, więc biegali po budynku sprawdzając czy coś tam się jeszcze nie tli czy coś, nie znam się.

I pojawiła się ona. Wtargnęła na pogorzelisko, nie dała się wyrzucić. Ale nie rzucała się celem ratowania, tylko sprawdzania. Mianowicie chciała sprawdzić jak wyglądają wnętrza, czy mają na bogato, bo remont robili, ale jej nie zaprosili. Strażacy ją skutecznie w wejściu zatrzymali, więc zaczęła przesłuchanie: a ile mają telewizorów?, a kafelki to takie z supermarketu czy jakieś na zamówienie?, a ona widziała pudło po garnkach (jakiś tam) - naprawdę je mają czy tylko pudło przynieśli, żeby sąsiedzi zazdrościli? (eee?). Panowie zarzuceni pytaniami w zasadzie pogłupieli. Ogłuchli też na pytania i oczywiście zrobili się niemi. Pani jeszcze próbowała się jakoś w celu inspekcji dostać, ale po kilku nieudanych próbach wzruszyła ramionami i oświadczyła: "no cóż, na biednych nie trafiło, sobie znowu odnowią, najwyżej mniej samochodów będą sobie kupowali, bo ciągle nowe mają...".

I panowie strażacy mnie nie uspokoili, bo powiedzieli, że takie sąsiadki to raczej standardzik, a nie wyjątek. Tylko na ogół omawiają to między sobą w grupkach sąsiedzkich. I komentują czy na biednego trafiło czy nie.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (107)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…