Walka z pandemią z punktu widzenia restauratora.
Pokrótce? Boli mnie głupota i egocentryzm innych ludzi.
Nie dość, że poświęcam się, ściągam różne płyny, maseczki oraz rękawiczki i robię cuda na kiju, by pilnować dezynfekcji stolików?
Widocznie nie dość, bo bóstwo/natura/los(niepotrzebne skreślić) stwierdziły, że mam się jeszcze użerać z wszelakiej maści foliarzami, fanatykami teorii spiskowych itp.
Nie ma dnia, by do restauracji nie chciał wejść ktoś bez maseczki. Obsługa ma nakazane przypominać, przestrzegać. Prawie zawsze się kończy awanturą i wezwaniem mnie z biura, jeśli jestem na miejscu. Razem z obsługą wysłuchuję nielogiczności zakładania i zdejmowania maski, skoro "on i tak zaraz zacznie jeść", wyzywania mnie od "psów systemu", "covidian", "koronaparanoików" i wiele innych określeń w tym stylu.
Nie ja to wymyśliłem, takie jest prawo.
Gdy to powiem ja lub ktokolwiek z obsługi-już mamy wykład od domorosłego, pryszczatego, "Wielkiego Pana Znaffcy Prafa" który skończył Uniwersytet Kanapowy na kursie googlowanie terminów z przyspieszoną znajomością filmików z żółtymi napisami. A po półgodzinnym dukaniu jakiśtam paragrafów zdziwiony jeden z drugim, że dalej nas to nie rusza.
Samą policję wzywaliśmy z dwa razy w tym miesiącu. Raz facet potulnie mandat przyjął, raz jakiś sebix pseudopatriota zaczął wyzywać stróżów prawa i skończyło się wyniesieniem w kajdankach.
Naprawdę tak trudno zrozumieć, że to nie ja sobie wymyślam cuda z kosmosu, tylko są obostrzenia, których muszę przestrzegać? Serio jednej królowej z drugą korona z głowy spadnie jak na te 5 minut założą, jak to określają "kaganiec"/"namordnik"/"szmatę"?
To ja muszę zapewnić przestrzeganie prawa pod moim dachem, bo to moja restauracja, raczej wątpię czy ze swojej kieszeni wyłożysz jeden z drugim ewentualną grzywnę nałożoną na mnie przez sanepid.
Zrozum wielki fanatyku walki z wiatrakami-to ja mam problem jak ktoś cię zobaczy bez maseczki u mnie, nie ty. Ale oczywiście ciebie to nie obchodzi. Ciebie obchodzi tylko twoja własna du*a i nikt inny. Przecież jakby było inaczej, założyłbyś maskę bez scen.
O ile taki cyrk, jak głupek robi z siebie głupka jest zabawny raz na jakiś czas, tak teraz jest już nudny.
Znów mnie wzywają, bo tym razem jakaś karyna z dziećmi robi problemy...
Mam dość.
Pokrótce? Boli mnie głupota i egocentryzm innych ludzi.
Nie dość, że poświęcam się, ściągam różne płyny, maseczki oraz rękawiczki i robię cuda na kiju, by pilnować dezynfekcji stolików?
Widocznie nie dość, bo bóstwo/natura/los(niepotrzebne skreślić) stwierdziły, że mam się jeszcze użerać z wszelakiej maści foliarzami, fanatykami teorii spiskowych itp.
Nie ma dnia, by do restauracji nie chciał wejść ktoś bez maseczki. Obsługa ma nakazane przypominać, przestrzegać. Prawie zawsze się kończy awanturą i wezwaniem mnie z biura, jeśli jestem na miejscu. Razem z obsługą wysłuchuję nielogiczności zakładania i zdejmowania maski, skoro "on i tak zaraz zacznie jeść", wyzywania mnie od "psów systemu", "covidian", "koronaparanoików" i wiele innych określeń w tym stylu.
Nie ja to wymyśliłem, takie jest prawo.
Gdy to powiem ja lub ktokolwiek z obsługi-już mamy wykład od domorosłego, pryszczatego, "Wielkiego Pana Znaffcy Prafa" który skończył Uniwersytet Kanapowy na kursie googlowanie terminów z przyspieszoną znajomością filmików z żółtymi napisami. A po półgodzinnym dukaniu jakiśtam paragrafów zdziwiony jeden z drugim, że dalej nas to nie rusza.
Samą policję wzywaliśmy z dwa razy w tym miesiącu. Raz facet potulnie mandat przyjął, raz jakiś sebix pseudopatriota zaczął wyzywać stróżów prawa i skończyło się wyniesieniem w kajdankach.
Naprawdę tak trudno zrozumieć, że to nie ja sobie wymyślam cuda z kosmosu, tylko są obostrzenia, których muszę przestrzegać? Serio jednej królowej z drugą korona z głowy spadnie jak na te 5 minut założą, jak to określają "kaganiec"/"namordnik"/"szmatę"?
To ja muszę zapewnić przestrzeganie prawa pod moim dachem, bo to moja restauracja, raczej wątpię czy ze swojej kieszeni wyłożysz jeden z drugim ewentualną grzywnę nałożoną na mnie przez sanepid.
Zrozum wielki fanatyku walki z wiatrakami-to ja mam problem jak ktoś cię zobaczy bez maseczki u mnie, nie ty. Ale oczywiście ciebie to nie obchodzi. Ciebie obchodzi tylko twoja własna du*a i nikt inny. Przecież jakby było inaczej, założyłbyś maskę bez scen.
O ile taki cyrk, jak głupek robi z siebie głupka jest zabawny raz na jakiś czas, tak teraz jest już nudny.
Znów mnie wzywają, bo tym razem jakaś karyna z dziećmi robi problemy...
Mam dość.
gastronomia koronawirus
Ocena:
172
(196)
Komentarze