Od pierwszej fali pandemii robię babci zakupy.
Pochwaliła się Ona sąsiadom, i tak ostatecznie raz w tygodniu jeżdżę 40 km żeby zrobić zakupy dla babci i 3-4 starszych osób.
Zawsze poświęcam na to cały dzień. I wygląda to tak: przyjeżdżam, chodzę do tych osób po listę zakupów, biorę zaliczkę 100 zł, sprawdzam czy numer telefonu się zgadza, i jadę na zakupy. W trakcie zakupów jak czegoś nie ma, albo nie wiem z której firmy kupić np makaron, to dzwonię. Po wszystkim jadę zawieźć zakupy i się rozliczyć. Jak jest potrzeba, to wyjdę z psem na wybieg albo pomogę powiesić firankę.
Piekielności?
Nie ze strony tych starszych osób, bo Oni są wdzięczni że nie muszą dźwigać, tylko osób trzecich.
1. W sklepach: chodzę z listami po sklepie. Dzwonię żeby się dowiedzieć jakieś drobnostki. Jak najszybciej chcę zrobić zakupy, bo limity w klientach. I co słyszę? "Ludzie na zewnątrz stoją, a ta stoi i sobie przez telefon rozmawia". Starszy Pan, który mógł sobie przyjść w godzinach dla seniora. Mówię, że nie dla mnie więc wolę się zapytać co dokładnie kupić (nie wiem po co się odezwałam). I się dowiedziałam, że mogłam się wcześniej dowiedzieć.
2. Do każdej listy zakupów biorę osobny paragon. Łatwiej jest mi się wtedy rozliczyć z sąsiadami. I oczywiście pretensje innych klientów, że robię kolejkę. Kasjerki po czasie jak mnie widziały z torbami w wózku, to otwierały kolejną kasę. Jedna przyznała, że przyszła skarga od klienta, że nie zwracają uwagi, gdy jedna osoba robi zakupy na kilka paragonów.
3. Rodzina sąsiadów. Pewnego dnia w trakcie zakupów przyjechała wnuczka do Pani, której robiłam zakupy. Ale co mi do tego: przyniosłam zakupy, oddałam resztę i zapytałam, czy jeszcze w czymś pomóc. I tu się wtrąciła owa wnuczka: czemu tak drogo, a po co to i tamto kupiłam. Powiedziałam, że kupiłam to co było na liście zakupów. To pretensje: czemu starszej osobie kupiłam słodycze, czemu mleko 3.2 a nie 0.5% (3.2 było na liście). I pretensje o wszystko co kupiłam. Tej Pani szkoda, bo kiedyś się żaliła, że pomocy od rodziny nie dostaje, a jak przyjeżdżają, to tylko się przyczepiają o wszystko.
Pochwaliła się Ona sąsiadom, i tak ostatecznie raz w tygodniu jeżdżę 40 km żeby zrobić zakupy dla babci i 3-4 starszych osób.
Zawsze poświęcam na to cały dzień. I wygląda to tak: przyjeżdżam, chodzę do tych osób po listę zakupów, biorę zaliczkę 100 zł, sprawdzam czy numer telefonu się zgadza, i jadę na zakupy. W trakcie zakupów jak czegoś nie ma, albo nie wiem z której firmy kupić np makaron, to dzwonię. Po wszystkim jadę zawieźć zakupy i się rozliczyć. Jak jest potrzeba, to wyjdę z psem na wybieg albo pomogę powiesić firankę.
Piekielności?
Nie ze strony tych starszych osób, bo Oni są wdzięczni że nie muszą dźwigać, tylko osób trzecich.
1. W sklepach: chodzę z listami po sklepie. Dzwonię żeby się dowiedzieć jakieś drobnostki. Jak najszybciej chcę zrobić zakupy, bo limity w klientach. I co słyszę? "Ludzie na zewnątrz stoją, a ta stoi i sobie przez telefon rozmawia". Starszy Pan, który mógł sobie przyjść w godzinach dla seniora. Mówię, że nie dla mnie więc wolę się zapytać co dokładnie kupić (nie wiem po co się odezwałam). I się dowiedziałam, że mogłam się wcześniej dowiedzieć.
2. Do każdej listy zakupów biorę osobny paragon. Łatwiej jest mi się wtedy rozliczyć z sąsiadami. I oczywiście pretensje innych klientów, że robię kolejkę. Kasjerki po czasie jak mnie widziały z torbami w wózku, to otwierały kolejną kasę. Jedna przyznała, że przyszła skarga od klienta, że nie zwracają uwagi, gdy jedna osoba robi zakupy na kilka paragonów.
3. Rodzina sąsiadów. Pewnego dnia w trakcie zakupów przyjechała wnuczka do Pani, której robiłam zakupy. Ale co mi do tego: przyniosłam zakupy, oddałam resztę i zapytałam, czy jeszcze w czymś pomóc. I tu się wtrąciła owa wnuczka: czemu tak drogo, a po co to i tamto kupiłam. Powiedziałam, że kupiłam to co było na liście zakupów. To pretensje: czemu starszej osobie kupiłam słodycze, czemu mleko 3.2 a nie 0.5% (3.2 było na liście). I pretensje o wszystko co kupiłam. Tej Pani szkoda, bo kiedyś się żaliła, że pomocy od rodziny nie dostaje, a jak przyjeżdżają, to tylko się przyczepiają o wszystko.
Ocena:
187
(197)
Komentarze