zarchiwizowany
Skomentuj
(23)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Coś czuję, że rozpętam niemałe piekło w Sądzie Rejonowym, ale kuratorowi zawodowemu słusznie się to należy.
Popełniłam wykroczenie, nieważne jakie, ale nic strasznego. Nałożono na mnie grzywnę i zawnioskowałam o zamianę tejże na prace społeczne.
Pani kurator nie dość, że przyjęła mnie w odległości 2 m od swojego pokoju, wykrzykując,że mam zaczekać, aż sporządzi dokumenty, to jeszcze głucha na informacje, które jej podałam napisała w decyzji, że pracuję dorywczo co jest nieprawdą, bo mam pracę na etat.
Wisienka na torcie :
Miejsce odbywania kary : szpital.
Raczej logiczne, że przy obecnej sytuacji epidemiologicznej moja noga tam nie postanie, bo cholera wie co mogłabym przywlec do domu.
Pani kurator poinformowana o tym, że zamierzam złożyć wniosek o odroczenie prac społecznych ze względu na obecną sytuację... zamieniła się w diabła.
Zaczęła mnie straszyć tekstami typu, że daje mi czas do 16.11 abym zgłosiła się do szpitala, bo TYSIĄCE LUDZI PRACUJE I JEST WSZYSTKO OKEJ, a jak nie to zobaczę co mnie czeka.
Nie wdawałam się z nią dłużej w słowną przepychankę i opuścilam sąd. Wysłałam skan decyzji do mojej przyjaciółki prawniczki i uzyskałam od niej odpowiedź, że baba leży i kwiczy, bo wpisała nieprawdę o moim obecnym zatrudnieniu w kwicie, a gdy dołożę do zażalenia ksero umowy o pracę i to nie dorywczą, babsko będzie miało dzikie kłopoty, bo decyzja zostanie uchylona przez sąd, a o całej sprawie dowie się jej przełożony i ogólnie "nic się nie martw Mała, wyjdzie na Twoje".
Jakoś niespecjalnie czuję się winna, bo trzeba było mnie wysłuchać, że moja sytuacja zawodowa się zmieniła ( kiedyś już miałam styczność z tą panią w całkiem innej sprawie i jasno jej teraz komunikowałam zmiany).
Coś mi się wydaje, że zostanę persona non grata u tej baby. Nie żałuję.
Popełniłam wykroczenie, nieważne jakie, ale nic strasznego. Nałożono na mnie grzywnę i zawnioskowałam o zamianę tejże na prace społeczne.
Pani kurator nie dość, że przyjęła mnie w odległości 2 m od swojego pokoju, wykrzykując,że mam zaczekać, aż sporządzi dokumenty, to jeszcze głucha na informacje, które jej podałam napisała w decyzji, że pracuję dorywczo co jest nieprawdą, bo mam pracę na etat.
Wisienka na torcie :
Miejsce odbywania kary : szpital.
Raczej logiczne, że przy obecnej sytuacji epidemiologicznej moja noga tam nie postanie, bo cholera wie co mogłabym przywlec do domu.
Pani kurator poinformowana o tym, że zamierzam złożyć wniosek o odroczenie prac społecznych ze względu na obecną sytuację... zamieniła się w diabła.
Zaczęła mnie straszyć tekstami typu, że daje mi czas do 16.11 abym zgłosiła się do szpitala, bo TYSIĄCE LUDZI PRACUJE I JEST WSZYSTKO OKEJ, a jak nie to zobaczę co mnie czeka.
Nie wdawałam się z nią dłużej w słowną przepychankę i opuścilam sąd. Wysłałam skan decyzji do mojej przyjaciółki prawniczki i uzyskałam od niej odpowiedź, że baba leży i kwiczy, bo wpisała nieprawdę o moim obecnym zatrudnieniu w kwicie, a gdy dołożę do zażalenia ksero umowy o pracę i to nie dorywczą, babsko będzie miało dzikie kłopoty, bo decyzja zostanie uchylona przez sąd, a o całej sprawie dowie się jej przełożony i ogólnie "nic się nie martw Mała, wyjdzie na Twoje".
Jakoś niespecjalnie czuję się winna, bo trzeba było mnie wysłuchać, że moja sytuacja zawodowa się zmieniła ( kiedyś już miałam styczność z tą panią w całkiem innej sprawie i jasno jej teraz komunikowałam zmiany).
Coś mi się wydaje, że zostanę persona non grata u tej baby. Nie żałuję.
Ocena:
1
(55)
Komentarze