Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87447

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W pewnym mieście w pewnym szpitalu jest pewna poradnia do której niestety musiałem się udać. Ponieważ nie było to nic nagłego i poważnego a z dawna zaplanowana wizyta termin w którym rejestrowałem się do poradni był długo przed terminem wizyty.

Wyznaczonego dnia na około 15 czy 10 minut przed otwarciem poradni i terminem wyznaczonym przy rejestracji (przy czym nie jest to godzina, o nie nie, jest to przedział godzinowy - i już wiadomo, że będzie wesoło) przybyłem do rejestracji aby potwierdzić, że tak, jestem i otrzymać numer. Był to chyba numer 3 lub 4. Przychodzę pod poradnię i widzę, że rzeczywiście ze dwie osoby są w kolejce do tejże.

Po wymianie standardowych grzecznościowych pitu-pitu, kto jest ostatni. zająłem wolne miejsce i czekałem rozglądając się jak wszystko się zmieniło w związku z koroną. Wszędzie ostrzeżenia o COVID-19. Miejsca siedzące co drugie zataśmowane, dozowniki na płyn do odkażania rąk itd. (Co ciekawe jak tak patrzyłem na te wszystkie plakaty to nie udało mi się ostatecznie ustalić jaka jest zalecana odległość dystansu społecznego, bo na każdym napisano co innego).

Tutaj małe wytłumaczenie jak wygląda poradnia. Jest korytarz na którym jest poczekalnia a sama poradnia - czy raczej poradnie bo są dwie różne w jednym miejscu - znajduje się w dalszej części korytarza za przeszklonymi drzwiami, które od zewnątrz można otworzyć za pomocą klucza/kodu a od wewnątrz zwyczajnie klamką. Tak więc teoretycznie do poradni wchodzi się pojedynczo...

Szybko się jednak okazuje, że ani numerki przy rejestracji, ani kolejność przyjścia nie ma tu żadnego znaczenia. Przyszedł ktoś, nie zapytał się jaki numer kto ostatni, jak tylko przeszklone drzwi się otworzyły bach! pcha się do lekarza. Po odbiór wyników jak tylko przeszklone drzwi się otworzyły bach! pcha się do lekarza.

Kolejna kategoria:
"A ja tu byłem wcześniej tylko badania robiłem" (Covid szaleje, pół szpitala jest zamknięte i nie działają punkty analityczne, ja sam przyszedłem przed otwarciem poradni... nic to, on tu BYŁ!).

Oczywiście szybko można zauważyć, że korytarz za drzwiami szklanymi nie jest poradnią, a dodatkową poczekalnią, służącą do wciskania się, "tylko żeby się spytać jedną rzecz".

Jak już udało mi się dostać za szklane drzwi i je z premedytacją zamknąć, to pod nimi zebrał się niemały tłumek mający w najgłębszym poważaniu wszelkie zasady dystansu społecznego.
Ostatecznie do lekarza dostałem się dziewiąty...

Cóż, tak było przed Covidem, tak jest w trakcie Covidu, tak zapewne będzie po Covidzie. Dlatego nie znoszę tej poradni.

A teraz dwie wisienki na tenże patologiczny tort.

1. W poczekalni na korytarzu zamontowano swego czasu elektroniczny system informacji pacjentów o kolejności przyjęć tzn. wyświetla się numer pacjenta przyjmowanego, pacjenta, który powinien być przyjęty po nim, i jeszcze następnego.
Podejrzewam że tak powinno teoretycznie być na podstawie doświadczenia z innej przychodni gdzie takie coś działa. W szpitalu ten system nie działa i nikt nie widział, żeby kiedykolwiek działał.

2. Jak pisałem są to de facto dwie poradnie. Ta druga poradnia, do której nie uczęszczam, ma system o nazwie "przed szklane drzwi wychodzi lekarz i woła pacjenta o danym numerze". Skutkuje to tym, że nikt się nie wpierdziela tam na siłę, ludzie nie tłoczą się na sobie jak sardynki w puszce, a jak ktoś ma coś się zapytać medyka, to się go po prostu pyta na korytarzu.


W sumie nie wiem, kto tu jest najbardziej piekielny? Szpital nie potrafiący ogarnąć systemu, lekarze pracujący w poradni, nie mogący lub nie chcący zastosować rozwiązań kolegów pracujących po drugiej stronie poradni czy ludzie, którzy zachowując się tak a nie inaczej tylko nakręcają cały ten młyn...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (137)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…