Niektórzy ludzie mają dziwne pojęcie dobrej zabawy.
Kiedy wszyscy byliśmy jeszcze młodzi i piękni, kilkoro znajomych zrobiło łączoną imprezę z okazji 25 urodzin, tak zwaną ćwiarę. Wynajęli niewielki klub, z DJem, open barem i ochroną, każde zaprosiło znajomych z osobami towarzyszącymi i tym sposobem była impreza na kilkadziesiąt osób.
Wśród zaproszonych znalazła się też moja była. Przyszła ze swoim nowym facetem. Wydawało mi się, że rozstaliśmy się w zgodzie, ale ona chyba ciągle żywiła do mnie jakąs urazę. Najpierw zaczęła tańczyć (czyli machać swoimi "wdziękami" w rytm muzyki) przy loży, gdzie siedzieliśmy z grupką znajomych. Widząc, że wszyscy ją totalnie ignorują, przestała. Potem jak szedłem do baru to mnie zaczepiła i powiedziała, że będzie się dobrze bawić bez względu na to, że tu jestem.
- Cieszę się - mówię - ale niezbyt mnie to interesuje.
Syknęła i poszła się bawić.
Niedługo później widziałem i słyszałem jak kłóci się ze swoim facetem. Chłopak nie wytrzymał, powiedział że pier**** taką imprezę i sobie poszedł. Potem siedziała przy barze, płakała i waliła shoty, a koleżanki ją pocieszały. Później widziałem jak idzie do toalety z jakimś gościem, którego nie znam. Jakoś po godzinie 23, jak staliśmy z kolegami przed klubem i paliliśmy, ochroniarz akurat prowadził ją zarzyganą i półprzytomną do taksówki. Kolega skwitował:
- Ale porządna dziewczyna, bo wraca do domu przed północą.
Mam nadzieję, że mimo mojej obecności bawiła się dobrze.
Kiedy wszyscy byliśmy jeszcze młodzi i piękni, kilkoro znajomych zrobiło łączoną imprezę z okazji 25 urodzin, tak zwaną ćwiarę. Wynajęli niewielki klub, z DJem, open barem i ochroną, każde zaprosiło znajomych z osobami towarzyszącymi i tym sposobem była impreza na kilkadziesiąt osób.
Wśród zaproszonych znalazła się też moja była. Przyszła ze swoim nowym facetem. Wydawało mi się, że rozstaliśmy się w zgodzie, ale ona chyba ciągle żywiła do mnie jakąs urazę. Najpierw zaczęła tańczyć (czyli machać swoimi "wdziękami" w rytm muzyki) przy loży, gdzie siedzieliśmy z grupką znajomych. Widząc, że wszyscy ją totalnie ignorują, przestała. Potem jak szedłem do baru to mnie zaczepiła i powiedziała, że będzie się dobrze bawić bez względu na to, że tu jestem.
- Cieszę się - mówię - ale niezbyt mnie to interesuje.
Syknęła i poszła się bawić.
Niedługo później widziałem i słyszałem jak kłóci się ze swoim facetem. Chłopak nie wytrzymał, powiedział że pier**** taką imprezę i sobie poszedł. Potem siedziała przy barze, płakała i waliła shoty, a koleżanki ją pocieszały. Później widziałem jak idzie do toalety z jakimś gościem, którego nie znam. Jakoś po godzinie 23, jak staliśmy z kolegami przed klubem i paliliśmy, ochroniarz akurat prowadził ją zarzyganą i półprzytomną do taksówki. Kolega skwitował:
- Ale porządna dziewczyna, bo wraca do domu przed północą.
Mam nadzieję, że mimo mojej obecności bawiła się dobrze.
dobra zabawa kobiety
Ocena:
291
(335)
Komentarze