Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87777

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia @KwarcPL przypomniała mi moją własną "przygodę" z nieuczciwym taksiarzem.

Był to okres turystyczny (długi weekend majowy). Tak się złożyło, że zamawiałam kurs spod hotelu na dworzec autobusowy i miałam ze sobą małą walizkę. Taksiarz założył więc zapewne, że jestem turystką.

Trasa była krótka, niecałe 3 km, normalnie spacerkiem można się przejść. Zgodnie z cennikiem powinna kosztować jakieś max. 15 złotych.

Jakież było moje zdziwienie, gdy po przyjeździe na miejsce docelowe taksiarz zażądał... 35 zł!

No cóż, jak trzeba, to trzeba, zapłacę... tylko oczywiście poproszę paragon. A tu ups, paragonu nie ma! Bo panu taksiarzowi "zapomniało się" włączyć taksometr.

No to grzecznie mówię, że w takim razie mogę zapłacić 15 złotych, tyle ile powinna wynieść opłata za kurs.

Pan zaczął się pieklić, grozić policją... może założył, że śpieszę się na autobus i nie będę miała czasu czekać?

No cóż, przeliczył się, bo nie byłam turystką, doskonale znałam i stawki i odległość, po prostu musiałam pewną rzecz odebrać z hotelu od jednych znajomych i podać ją innemu znajomemu, który był w autobusie, a że rzecz niewielka, ale stosunkowo ciężka, stąd walizka (najłatwiej było tak zapakować i przewieźć) i taksa.

Zatem ochoczo przystałam na jego propozycję, niech wzywa policję, ja w międzyczasie zadzwonię jeszcze do jego korporacji, bo ich sprawa też może zainteresować...

Taksiarz zaczął mamrotać niecenzuralne słowa i cóż, zasugerował, żebym oddaliła się bez zapłaty i jak najszybciej.

Mógł normalnie zarobić, a chciał przycwaniakować.

taksiarz taxi

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…