Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87787

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jesienią zeszłego roku wynajęłam mieszkanie. To moje drugie mieszkanie, wcześniej wynajmowałam po znajomości i jedyne co było dla mnie ważne to ciśnienie wody w łazience oraz układ mieszkania a także lokalizacja. Nie znam się jeszcze na wszystkim i nie wiedziałam co poza tym sprawdzić, ale na niektóre rzeczy, które wyszły w trakcie wynajmu chyba najbardziej wprawiony najemca by nie wpadł. Mieszkanie, które wynajęłam na pierwszy rzut oka okazało się być świetne.

Po niewielkim remoncie (wcześniej w mieszkaniu było biuro męża właścicielki), z najtańszymi, choć nowymi meblami i z wyremontowane po taniości, np. z niewymienionymi parapetami i framugami, starymi drzwiami wejściowymi, ale z tym wszystkim można przecież żyć. Mimo to mieszkanie było ładne, miałam blisko do pracy i mogłam wynająć ze zwierzętami więc podpisałam umowę na rok. I to był mój błąd.

Już przy podpisywaniu umowy wyszły dwie nieścisłości. W ogłoszeniu było napisane, że do mieszkania przynależy miejsce postojowe, ale właścicielka nie wie gdzie ono jest („gdzieś tam dalej”) więc umowa o nim nie wspomina. A 48 metrów zadeklarowane w ogłoszeniu okazuje się być tak naprawdę 44,1 metrami. Niby drobnostka, więc zdecydowałam się podpisać umowę.

Pierwszy większy zgrzyt nastąpił przy przeprowadzce. Odsuwając zasłonę cały karnisz spadł ze ściany. Okazało się, że wszystkie karnisze zamontowane są na jeden kołek zamiast 3. Właścicielka po 3 tygodniach podesłała „fachowca”. Fachowiec robił dwa podejścia do zamontowania 4 karniszy bo zabrakło mu kołków. A jego pierwszym pytaniem było to, czy wystarczy mi jak dołoży wszędzie po jednej śrubce... takich bubli powychodziło więcej. Klamki w drzwiach zostały zamontowane na 1 z 5 śrubek. Reling na zasłonę prysznicową również na 1, więc po prostu jej nie używam, a śrubki w klamkach domontowałam sama zamiast tracić kolejne tygodnie na dopominanie się. Im dłużej tu mieszkam tym więcej bubli wychodzi.

Listwy przypodłogowe okazały się być plastikowe i odpadają przy każdym uderzeniu odkurzaczem, kanapa po pierwszym weekendzie „puściła” i jej oparcie odchyla się do tyłu (więc podłożyłam pod spód jakiś klocek), a odpływ w prysznicu jest niezabezpieczony i może spowodować zalanie sąsiadów. Właścicielka chciała, żebym samodzielnie użyła silikonu i się tym zajęła, ale odmówiłam, bo się na tym nie znam, więc odpływ jaki był taki jest do dziś. Moim błędem było to, że nie zwróciłam uwagi na kaloryfery.

Na 44 metrach są tylko 3 wąskie kaloryfery i w mieszkaniu jest po prostu zimno pomimo opłat w wysokości ok. 700 złotych za miesiąc. Jeszcze jeden kaloryfer powinien być w łazience, ale od listopada nie pojawił się nikt, kto miałby go zamontować, a ja złośliwie zastanawiam się czy nie zgłosić samowolnego zdjęcia kaloryfera do administracji budynku. Nie wspomnę już o tym co „miało być”. Miała być szafka w łazience, miały być rolety, miały być cokoły pod szafkami w kuchni. Oczywiście niczego się nie doczekałam.

To małe piekielności, które staram się ignorować. Są jednak dwie większe, które skutecznie napsuły mi krwi. Pierwsza jest już na szczęście załatwiona, ale zajęło to prawie dwa miesiące. Otóż okazało się, że drzwi balkonowe są nieszczelne. Pisałam do właścicielki w tej sprawie średnio co drugi dzień ale ona zawsze znajdowała jakąś wymówkę. Wreszcie przyszła z jakimś fachowcem, który wytłumaczył jej, że obejma drzwi jest pęknięta i trzeba ją wymienić. Właścicielka upierała się, że wystarczy coś przestawić (przesunąć jakąś zapadkę) i wszystko będzie dobrze. Na szczęście po godzinie tłumaczeń udało się fachowcowi ją przekonać. Dwa tygodnie później przybył inny fachowiec, tym razem spec od okien. Taki stary dziadzio. Miło mi się z nim rozmawiało i chyba dziadzio również poczuł do mnie sympatię, bo zdradził mi, że właścicielka chciała, by udowodnił, że to ja zepsułam okno. Na szczęście byłam na tyle przytomna, by zawrzeć ten fakt w protokole zdawczo-odbiorczym mieszkania, ale ten fakt udowodnił mi, że kobiecie nie należy ufać.

Ostatnia piekielność jest bezpośrednim powodem powstania tej historyjki. Otóż w umowie jest zapis, że „Lokal ten wraz z prawem do korzystania z pomieszczenia gospodarczego nr 4 stanowi przedmiot najmu, w dalszej części umowy zwany jest Lokalem”, a potem, że „Wynajmujący oddaje w najem Lokal składający się z dwóch pokoi, aneksu kuchennego, przedpokoju, łazienki razem z toaletą”. Właścicielka interpretuje ten zapis w taki sposób, że nie należy mi się dostęp do piwnicy i ignoruje zupełnie pierwszy z zacytowanych fragmentów. Od 4 miesięcy proszę ją o udostępnienie mi piwnicy z zerowym skutkiem.

Najpierw próbowała mnie okłamać mówiąc, że nie ma klucza do wejścia do piwnic, a administracja budynku też go nie ma, więc nie może go dorobić. Wkurzona zadzwoniłam sama do administracji, a pani się bardzo zdziwiła, powiedziała że wystarczy przecież tylko napisać maila. W końcu dorobiłam klucz od sąsiada, a kiedy poinformowałam o tym właścicielkę zaczęła ona dictum o tym, że piwnica nie jest przedmiotem umowy. Wcześniej oczywiście mówiła, że jak tylko będzie miała klucz to udostępni mi piwnicę.

Przestała odpisywać na maile i smsy, wysyła tylko rachunki i nic więcej. Jestem w kropce, bo od 4 miesięcy płacę czynsz za coś, za co nie mam dostępu, a kobieta ma mnie gdzieś. Zastanawiam się czy nie przestać płacić czynszu dopóki nie udostępni mi piwnicy, ale nie chcę żeby wypowiedziała mi z tego powodu umowę, bo nie mam teraz psychicznie przestrzeni na kolejną przeprowadzkę. Drugie rozwiązanie na jakie wpadłam to zerwanie kłódki i samodzielnie opróżnienie piwnicy z jej śmieci, oczywiście po poprzednim pisemnym wezwaniu do jej opróżnienia. Innych pomysłów nie mam, natomiast wiem jedno: trafiłam na piekielną właścicielkę-oszustkę i nie mogę się już doczekać aż będę miała zdolność kredytową i pójdę na swoje. Umowy też na pewno nie przedłużę, co więcej nie zamierzam zapłacić ostatniego czynszu, bo wiem że kaucji od tej oszustki nie odzyskam. Moja smutna refleksja jest taka, że nie ważne czy człowiek jest uczciwy, zawsze trafi na złych ludzi wokół siebie i bez złamania prawa nie będzie mógł nic z tym zrobić.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (134)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…