Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87850

przez ~Partyzant ·
| Do ulubionych
Opowiem wam bajeczkę. Będzie to bajeczka o mitycznym stworze, takim co nie istnieje, jak smoki, krasnoludki, czy książęta z bajek Disneya.

Będzie to bajka o Corporate Social Responsibility, czyli o tym jak wielkie, międzynarodowe, obracające miliardami korporacje troszczą się o cokolwiek innego niż własny interes.

Sorry, obawiam się, że ta bajeczka ma więcej wspólnego z Braćmi Grimm, niż bajkami Mamy Gąski...

Prolog, czyli o tym jak Gall Grubakiesa z dyskryminacją płciową w szkołach walczył.

Otóż pewien duży, Francuski Bank, który posiada filie w wielu krajach na świecie, w tym w Polsce, postanowił na dzień kobiet zorganizować i wypromować akcję, która zwraca uwagę na fakt, że tylko 10% szkół ma za patronki kobiety, a 90% ma za patronów mężczyzn. Inicjatywa nie jest zła. Nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby więcej szkół nie miało za patronki kobiet. Wśród propozycji znajdują się takie evergreeny jak Konopnicka (notabene, w większości województw druga najpopularniejsza patronka po Janie Pawle II), Królowa Jadwiga, czy Maria Skłodowska-Curie. Jest też kilka innych znanych postaci, chociaż niektóre są bardziej nam współczesne, więc może po prostu jeszcze nikt nie wpadł na pomysł uczynienia patronką Wandy Rutkowskiej. Są też propozycje kandydatek zagranicznych, spośród których za szczególnie interesujące uznałem Adę Lovelace, Annę Frank, oraz Hypatię. Sam chętnie dopisałbym do tej listy kilka własnych propozycji.

Można sobie oczywiście zadać pytanie, czy patronka szkoły jest tym, co najbardziej będzie inspirować? Jeżeli mówimy o środowisku szkolnym, to chyba największymi autorytetami są nauczyciele, a zawód pedagoga jest silnie zdominowany przez kobiety. Mógłbym wśród moich osobistych autorytetów z czasów dzieciństwa wymienić wiele kobiet, właśnie nauczycielek, a do głowy przychodzi mi tylko jeden mężczyzna nauczyciel.

Post wywołał żywą reakcję. Niestety, ponad połowa reakcji to było srogie "LOL", a w komentarzach od razu wytkniętą Francuskiemu Bankowi, że promuje akcję mającą wyrównywać różnice między płciami, a w jego dziesięcioosobowym zarządzie zasiada tylko jedna kobieta. Jeżeli to cokolwiek znaczy, jest to jedna z czworga obcokrajowców, a więc najpewniej oddelegowana do zarządu przez centralę. Ktoś cyniczny mógłby powiedzieć, że być może za karę.

Kwestia odsetku kobiet na stanowiskach kierowniczych to osobna sprawa. Bank może próbować się tłumaczyć takimi przesłankami jak doświadczenie. Jest to argument, w którym może być racja, ale nie jest to argument, którego może użyć instytucja, w której zarządzie zasiada tylko 10% kobiet, a który uważa za problem, że tylko 10% szkół ma kobiety za patronki.

Innymi słowy, Francuski Bank pomyślał sobie, że może pokazać się jako "woke" i zaangażowany społecznie zerowym kosztem. Wszak zorganizowanie sondy na temat jakie kobiety zasługują na bycie patronkami szkół prawie nic ich nie kosztował.

Bajka właściwa, cz. I, czyli o tym jak Gall Grubakiesa próbował dostać coś za nic.

Nienauczeni niczym geniusze od marketingu z naszego Francuskiego Banku postanowili dokładnie osiem dni później powtórzyć swój "sukces" z Dnia Kobiet (tak, smaczkowi wszystkiemu dodaje fakt, że poprzedni festiwal cringe'u zafundowali nam właśnie na Dzień Kobiet) i dorzucić swoje trzy grosze do tematu LGBT.

Ponieważ ONZ ogłosiła Plan Zrównoważonego Rozwoju, którego jednym z celów jest zmniejszanie nierówności, Francuski Bank ogłosił swoje oddziały "Strefą Otwartą Dla Każdego". Post został okraszony tęczowymi flagami oraz zdjęciem pary dwóch sympatycznie wyglądających dziewczyn.

Jest to kolejny dowód na to, że żeby dostać pracę w dziale marketingu banku wystarczy dać złapać się w siatkę z grupą innych ludzi z ulicy, a już szef działu marketingu wybierze sobie do pracy tego osobnika, któremu najbezmyślniej z oczu patrzy. Bo nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć co nastąpi dalej.

Otóż komentarze zdecydowanie pozytywne można było policzyć na palcach.

Drugą najpopularniejszą kategorią komentarzy było stwierdzenie, że ktoś zrezygnuje w banku z konta, albo że się cieszy, że go u nich nie ma i tak już zostanie. Nie będę się bawił w zgadywanie motywacji tych ludzi, skoro sami nie wyrazili własnej motywacji; każdy może sobie je zgadywać sam, jeżeli chce.

Trzecią i najliczniejszą grupą komentarzy było prześmiewcze gratulowanie bankowi, że przestał dyskryminować osoby LGBT+, albo pytanie, czy do tej pory stosowali dyskryminację i teraz się chwalą, że przestali. Na pośpieszne zapewnienia banku, że nigdy nie stosowali żadnej dyskryminacji, większość odpowiedzi brzmiała: "to czym się niby chwalicie?" To zostało w większości bez odpowiedzi ze strony banku.

Za absolutne mistrzostwo uważam komentarz gościa, który napisał, że dalej czeka na odpowiedź na reklamację, bo chciał złożyć z partnerem wniosek o kredyt, ale kazali im się liczyć jako dwa gospodarstwa domowe, pomimo tego, że podobne obostrzenia nie tyczą się (przynajmniej wg tego co napisał) dwóch osób różnej płci tworzących razem nieformalny związek.

Sam też napisałem komentarz i skupiłem się na punkcie trzecim, ale też dorzuciłem przy okazji, że jako instytucja finansowa mogli by się skupić na wyrównywaniu nierówności w dostępach do kredytów, żeby zdesperowane finansowo osoby z uboższych sektorów społeczeństwa nie musiały padać ofiarą lichwiarzy z parabanków oferujących chwilówki. Ale byłem chyba pierwszą osobą, która zwróciła uwagę na fakt, że nasz Francuski Bank posługuje się do autopromocji sprawą społeczności LGBT, ale robi to w kraju gdzie chociaż temat rozgrzewa emocje do czerwoności, to jednocześnie nie prowadzi podobnej akcji w innych krajach, gdzie sytuacja tej społeczności jest o wiele gorsza, bo mogą trafić za swoją orientację czy przynależność płciową do więzienia.

Nie doczekałem się satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. A nie lubię, kiedy się mnie ignoruje. Szczególnie jeżeli jakaś instytucja uważa, że może zbywać innych użytkowników przy pomocy jakichś głupkowatych odpowiedzi, ale kiedy ja coś napiszę, to mi nie odpowiedzą.

Bajka właściwa, cz. II, czyli o tym jak się wkurzyłem i na co nadmiar wolnego czasu poświęcić postanowiłem

Pierwsze co zrobiłem, to było zidentyfikowanie wszystkich krajów, w których nasz Francuski Bank ma swoje filie, które mają własne strony na Facebooku, a w których to państwach homoseksualizm jest przestępstwem. Postanowiłem, że zostawię komentarz pod najnowszym postem na stronie każdego z tych banków, pytając, czy u nich też będą wprowadzać taką chwalebną inicjatywę. Było takich krajów łącznie pięć, wszystkie w północnej i zachodniej Afryce.

Zanim zdążyłem przejść od zamysłów do czynów, okazało się, że nasz Francuski Bank UKRYŁ swój post o "Strefach Otwartych dla Każdego", tak, że już nie wyświetlał się na ich wallu. Upewniłem się więc, że przy okazji zapytam zagranicznych kolegów naszego Francuskiego Banku o to, czy u nich był podobny post, ale ukryli go ze względu na wylew bigoterii w komentarzach.

Post dalej istniał, ale jedynym sposobem, żeby go zobaczyć było posiadanie do niego bezpośrednio linka. Poprosiłem znajomego o pomoc, wysłałem mu linka, a on zapytał, dlaczego post nie jest już widoczny bez linka bezpośrednio do posta. Odpowiedzią Francuskiego Banku było to, że post NIGDY nie był widoczny (że niby jest "dark", co nie wiem co miało by oznaczać - że masz do niego dostęp tylko przez TORa? - ja tam korzystam z Chrome'a), co moim zdaniem kwalifikuje się do nagrody na jedną z najgłupszych wymówek w historii. Jeżeli już naprawdę chcecie kłamać, to kłamcie tak, żeby nie dało się was aż tak łatwo na tym kłamstwie przyłapać. To skąd się tu wszyscy wzięliśmy w tych komentarzach? Bocian przyniósł nas w kapuście?

Widząc, jak bardzo pozbawionymi kręgosłupa etycznego padalcami (co zresztą obraża padalce, bo one jednak mają kręgosłup) są nasi rozmówcy reprezentujący Francuski Bank, a jednocześnie zdając sobie sprawę, że ukrycie posta oznacza, że już nikt go nie zobaczy i nie będzie mógł się oburzyć, postanowiłem, że zacznę komentować pod postami innych użytkowników, którzy oburzyli się do tej pory i zwracać ich uwagę na fakt, że post został ukryty. A także tych nielicznych, wg których była to dobra inicjatywa.
Nie minęło 10 minut, a dostałem bana na komentowanie, a wszystkie moje poprzednie komentarze zostały usunięte.

Epilog, czyli o tym, że nawet nie wiem jak mam to skomentować.

Pozbawiwszy mnie możliwości komentowania oraz usuwając moje posty, polska filia naszego Francuskiego Banku wyrównała poziom do swoich kolegów z marokańskiej filii, ponieważ marokańska filia banku również skasowała mój komentarz i uniemożliwiła mi komentowanie. Pozostałe afrykańskie kraje kulturalnie mnie po prostu olały.

Morał, czyli o tym jak wielkie korporacje was w d*pie mają.

Francuski Bank postanowił zrobić sobie reklamę, pokazując jak bardzo są "woke". Bank uznał, że zrobi sobie tę reklamę poprzez poparcie sprawy, która jest nośna. Ale zrobi to tylko w kraju, gdzie poparcie tej sprawy nic ich nie kosztuje. Poparcie LGBT+ nic ich nie kosztuje w Polsce, ale w takim na przykład Maroku to już nie są tacy odważni. A kiedy się okazało, że to co zrobili spotkało się z odporem i krytyką, zachowali się jak najgorsi tchórze i ukryli to, co opublikowali. Innymi słowy, przywłaszczyli sobie sprawę zmarginalizowanej grupy, wytarli nią sobie swoją tłustą, banksterką gębę, a potem, kiedy okazało się, że się im to jednak nie opłaca tak bardzo jak się spodziewali, to tą samą sprawą wytarli sobie inną część swojego obmierzłego cielska i cisnęli tę sprawę na stronę.

Wkurzyli mnie. Najbardziej wkurzyła mnie ich himalaistycznych rozmiarów hipokryzja. I nawet jeżeli to czytacie, a nie lubicie LGBT, to powinniście się wkurzyć na to, jak promują sprawy, które was mierżą, a jednocześnie cynicznie wykorzystują je po to, żeby się podeprzeć. Jeżeli wkurza was, kiedy wielka międzynarodowa korporacja obwiesza się w czerwcu (Pride Month) tęczowymi flagami, ale boi się zrobić to samo w krajach, gdzie mogło by ich to kosztować, na przykład na Bliskim Wschodzie, to chociaż w tej jednej kwestii wszyscy, niezależnie od tego gdzie jesteśmy na spektrum polityki czy orientacji, powinniśmy mieć jedno zdanie.

Jedno co mi sprawiło frajdę, to odkrycie, że od pojawienia się posta notowania Francuskiego Banku spadły o 15%. Nie wiem nawet, czy był tu jakiś związek, ale mam nadzieję, że tak.

A to, czy Francuski Bank był piekielny, bo tak cynicznie się zachował, czy ja byłem piekielny, bo kręcę g*wnoburzę o coś takiego, to już sami możecie zdecydować.

bank

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 226 (240)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…