Byłam niedawno u psychologa. W toku rozmowy udało nam się dojść do jednej z wielu przyczyn moich ciągłych problemów ze sobą. Tę przyczynę wyparłam z siebie i zakopałam w najtajniejszym zakątku swej duszy. Teraz jednak leży znów na wierzchu i znów kłuje. Ale do rzeczy.
Rok 2003. Właśnie zdałam ostatni ustny egzamin w ramach matury. Mój wynik - czwórki od góry do dołu. Biorąc pod uwagę, ze skala ocen maturalnych kończyła się wtedy na piątce, a plusy i minusy nie były w użyciu - chyba zadowalający?
Wracam do domu, cała w skowronkach. Radośnie oznajmiam rodzinie, że poniżej czwórki nie zeszłam.
A moja babcia na to:
SĄ TACY, CO NA PIĄTKACH ZDAJĄ.
Nie pomogło tłumaczenie, że owszem, zdają, ale po pierwsze niewielu, a po drugie najczęściej są to osoby, którym rodzice wynajmują korepetytorów przygotowujących ich specjalnie do matury. Że ja nie brałam korepetycji, a wręcz ich udzielałam. Że to, co osiągnęłam, osiągnęłam własnymi siłami, w dodatku pomagając rodzeństwo w lekcjach. A wreszcie, ze są takie rodziny, które ucieszyłyby się gdyby ich dziecko zdało maturę W OGÓLE, a nie jeszcze krytykowali wynik.
Nie pomogło.
SĄ TACY, CO NA PIĄTKACH ZDAJĄ.
To do dziś boli, choć do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy.
EDIT: Wychodzi na to, że ludzka pamięć jest mocno wybiórcza... Byłam przekonana, że ta 6 z matury była nieosiągalna. Okazuje się że się myliłam.
Rok 2003. Właśnie zdałam ostatni ustny egzamin w ramach matury. Mój wynik - czwórki od góry do dołu. Biorąc pod uwagę, ze skala ocen maturalnych kończyła się wtedy na piątce, a plusy i minusy nie były w użyciu - chyba zadowalający?
Wracam do domu, cała w skowronkach. Radośnie oznajmiam rodzinie, że poniżej czwórki nie zeszłam.
A moja babcia na to:
SĄ TACY, CO NA PIĄTKACH ZDAJĄ.
Nie pomogło tłumaczenie, że owszem, zdają, ale po pierwsze niewielu, a po drugie najczęściej są to osoby, którym rodzice wynajmują korepetytorów przygotowujących ich specjalnie do matury. Że ja nie brałam korepetycji, a wręcz ich udzielałam. Że to, co osiągnęłam, osiągnęłam własnymi siłami, w dodatku pomagając rodzeństwo w lekcjach. A wreszcie, ze są takie rodziny, które ucieszyłyby się gdyby ich dziecko zdało maturę W OGÓLE, a nie jeszcze krytykowali wynik.
Nie pomogło.
SĄ TACY, CO NA PIĄTKACH ZDAJĄ.
To do dziś boli, choć do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy.
EDIT: Wychodzi na to, że ludzka pamięć jest mocno wybiórcza... Byłam przekonana, że ta 6 z matury była nieosiągalna. Okazuje się że się myliłam.
Nikt cię tak nie dobije jak własna rodzina
Ocena:
179
(205)
Komentarze