Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87986

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sąsiad (Zenek) dzisiaj wyprowadził mnie ostatecznie z równowagi. Tytułem wstępu: mam kilkumiesięcznego owczarka, który nie toleruje żadnych żywych stworzeń poza człowiekiem i suczką przybłędą, która go wychowała.
Sąsiad ma kilkadziesiąt kur na teoretycznie ogrodzonym podwórku. Teoria polega na tym, że podwórko jest ogrodzone, ale kury mogą swobodnie przejść pod płotem lub bramami wjazdowymi.

Nasze posesje oddziela droga gminna.
Od ładnych kilku lat zwracamy sąsiadowi uwagę na kury, które przychodzą na nasze pole, wydzierają doły i to dosłownie do pół łydki, przelatują przez płot wysokości 1,5 metra i niszczą warzywa w ogrodzie. Nikt nie miałby uwag do sporadycznych przypadków, bo rozumiemy, że to ptak, zdarzy się mu zaplątać, przeskoczyć. Ale nie kilka razy dziennie po 20-30 sztuk od świtu do kompletnych ciemności. Można powiedzieć, że ciężko ptaka upilnować, ale dziwnym trafem na jego uprawach kury są natychmiast przeganiane, czyli ktoś tego pilnuje.

W tym roku posadziłam kilka drzewek owocowych. Tego samego dnia ziemia wokół była wydarta do samych korzeni. Trawę muszę kosić wykaszarką ze względu na doły. Borówce tak wygrzebały w ubiegłym roku korzenie, że kilka krzaków uschło.

Zwracanie uwagi pomagało na dzień lub dwa.
Moja mama nie wytrzymała nerwowo i "upolowała" matkę Zenka. Wygarnęła co myśli o dewastacji naszych drzewek i ogródka oraz ostrzegła, że jeśli jakakolwiek kura przeskoczy na nasze podwórko, to nie będziemy ganiać za psem. Nie ma zamiaru ratować ptaka, bo raz, że pies biega jak błyskawica, to jeszcze jest ponadwymiarowo potężny i nie utrzyma 60 kilowego zwierza.

I usłyszała genialną radę: obłóż korzenie drzewek jakimiś kamieniami, a psa uwiąż na łańcuchu. Czyli moje drzewka, na mojej posesji i mojego psa na moim podwórku ja mam pilnować przed jej kurami! Nie powiem, żyłka mi prawie pękła i zapowiedziałam rodzicielce, że kur szkoda maltretować, ale jak jakaś wskoczy na ogródek, ma nie latać za psem, tylko niech futrzak robi co chce.

Dziś, wracając ze spaceru z psiakami, natknęłam się oczywiście na kury Zenka grzebiące w rowie i na polu. Na nasz widok w panice usiłowały przecisnąć się pod bramą i w końcu z wrzaskiem pobiegły za stodołę Zenka.

I oto słyszę gwałtowne klapotanie gumofilców, zza muru wybiega Zenek. Z awanturą, że znowu ten pies, że mi tu nie wolno chodzić, że pies powinien być zamknięty w kojcu. Tego było mi już za dużo. Zbieram opierd...l za jego kury, które niszczą zboże na moim polu, będąc na publicznej drodze z psem kulturalnie prowadzonym na smyczy! Przypomniałam mu, że to droga gminna, pole moje, pies na smyczy i ptaka nawet nie dotknął, kury jego i to kury powinny być w klatce zamknięte. A jak się nie zgadza z takim poglądem to możemy wezwać policję, która mandatem wytłumaczy, jak należy zabezpieczać zwierzęta gospodarskie. Teraz czekam, czy on wezwie policję, bo też się odgrażał. Może wreszcie będzie z ptakami spokój, bo dusigrosze z sąsiadów niesamowici i każda złotówka jest kilka razy oglądana przed wydaniem.

Sąsiedzi

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…