Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#87995

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Sporo tu historii o szukaniu mieszkania na najem, wiec ja pokażę jak to wygląda od drugiej strony. Miałem mieszkanie na wynajem i szukałem najemcy.

Krótki opis mieszkanka: nowoczesne, oddane do użytku w zeszłym roku, 3 pokojowe. W bloku winda, teren ogrodzony ze szlabanem i pod kamerami. W ogłoszeniu zaznaczam, ze interesuje mnie dłuższy okres najmu (min. rok) i podałem cenę 1500 zł (cena nie jest prawdziwa, ale nie musicie wiedzieć ile chciałem za mieszkanie).

Pomijam już osoby, które tylko dzwoniły/pisały czy mieszkanie aktualne i na tym się kończyło.

1. Dzwoni Pan, że on jest chętny. Pyta się o cenę najmu i czemu tak wysoko, bo on widział ofertę mieszkania o 200 zł taniej. Odpowiadam, że owszem, było takie ogłoszenie (byłem z nimi na bieżąco), ale tam był tez mniejszy metraż. Facet na to, że on weźmie już, natychmiast, ale jak obniżę o te 200 zł. Zdziwiony, że nie byłem zainteresowany.

2. Dzwoni Pani. Ona, mąż i 2-letnie dziecko. Ogląda mieszkanie, kreci nosem, że nieumeblowane pokoje, że w kuchni nie ma lodówki, a w łazience pralki. Odpowiadam, że te sprawy zostawiam w kwestii najemcy, bo każdy chciałby urządzić gniazdko po swojemu. Ona na to, że jak zejdę o 200 zł to najmie mieszkanie na pól roku, bo dłuższy najem jest niepotrzebny. Na moja uwagę, że interesuje mnie minimum rok, odpowiada oburzona, że to dyskryminacja:).

3. Dzwoni Pani. Ona, partner i dwoje dzieci 12 i 16 lat. Mieszkanie jej się podobało, chciała się urządzić po swojemu itp. Zaproponowała obniżenie ceny o 100 zł, ale szatan w nią wstąpił jak zobaczyła, że garderoba jest nieumeblowana. Mowie, że jest spora szafa w zabudowie, a poza tym nie wszyscy sobie życzą garderobę, bo niektórzy wola zrobić z takiego pomieszczenia schowek na sprzęty czy zabawki dziecka. To jej nie pasowało, bo jak garderoba, to powinna mieć szafki i tyle. Zrezygnowała. Trudno, płakać nie będę.

4. Hit wśród najemców. Dzwoni Pan (on, żona i 3 dzieci w wieku 2-6 lat) i pyta dlaczego żeruje na innych ludziach, że ja serca nie mam, bo chce się wzbogacić czyimś kosztem. Pytam się o co chodzi i odpowiada: "nooo, tyle za najem, tu doliczyć czynsz administracyjny, koszty prądu, wody i ogrzewania. To wyjdzie ponad 2000 zł/msc, a on ma dochód 3500 zł/msc. Odpowiadam, że owszem i co z tego. "Bo ja mam kolegę, co za 3 pokoje w tym samym mieście płaci 900 zł". Pytam się w jakim bloku. "No tym starym, z wielkiej płyty i skoro on tyle płaci, to ja też powinienem zjechać o 600 zł to on weźmie te mieszkanie." Mowie, że mieszkanie nowo postawione (nie 30-letnie), ogrodzone, pod kamerami, z notarialnie przypisanym miejscem parkingowym (nie ma walki, kto pierwszy ten lepszy) i dlatego taka cena. Zaczyna się litania, że ile on by mógł kupić dzieciom za te zaoszczędzone pieniądze, że gdybym nawet obniżył cenę o 300 zł to by było dobrze.

Odpowiadam, że na uśmiech "bombelka" mnie nie złapie. Kolejna litania na temat stawki więc w końcu wkurzony pytam: "Panie, a jak auto chcesz kupić i masz na nie 15 tysięcy, to kupujesz Pan za 15 tysi, czy szukasz auta za 20 tysięcy i błagasz o obniżenie ceny o 5k?". Odpowiada, że te za 15 tysi, bo na inne go nie stać. Odpowiadam krótko, że po kie licho dzwoni w sprawie mieszkania na które go nie stać?

mieszkanie najem wynajem lokator

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (140)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…